Koronawirus w Polsce. Górnicy oddają osocze, a lekarze wspierają akcję. "Mamy mnóstwo pytań"
Górnicy przyjeżdżają do Warszawy po to, żeby pomóc chorym na COVID-19. Ci, którzy przeszli koronawirusa, będą oddawać osocze. Wciąż jednak nie da się jednoznacznie określić, na ile skuteczna jest to terapia. - Mamy jeszcze mnóstwo pytań i wciąż niewiele odpowiedzi - mówi nam doktor Jarosław Dybko.
23.07.2020 14:25
Górnicy ruszają do Warszawy, żeby pomóc w walce z koronawirusem. Ci, którzy wyzdrowieli, zamierzają oddać swoje osocze. Na początku epidemii koronawirusa terapia ta nazywana była "nową nadzieją". Dawcą osocza może zostać osoba, która chorowała na COVID-19. Wytworzone przez nią przeciwciała podaje się zakażonemu.
- Górnicy i medycy byli najbardziej hejtowani w okresie pandemii. I to dziś właśnie górnicy i medycy razem współdziałają dla dobra. Bo lepiej robić dobro, niż robić hejt - piszą związkowcy z Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80".
Do stolicy pojechało najpierw 7 górników z kopalni Jankowice. Związkowcy jednak zapowiadają, że to dopiero początek. Szykują się już wyjazdy kolejnych grup. Górnicy mają zapewniony nie tylko przejazd, nocleg i wyżywienie, ale mogą również liczyć na kompleksowe badania, które przejdą w szpitalu MSWiA. Mają one pokazać wpływ koronawirusa na ich organizm.
Koronawirus w Polsce. Leczenie osoczem? Efekt u połowy pacjentów
Chorych na COVID-19 leczy osoczem ozdrowieńców kilka placówek w Polsce. Badania w tym zakresie prowadzi Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu. - Do tej terapii, tak jak do każdej innej, należy podchodzić ostrożnie, z rezerwą jeżeli chodzi o efekty - mówi w rozmowie z WP doktor Jarosław Dybko, koordynator projektu. - Samo podawanie osocza jest wykorzystywane w praktyce klinicznej od wielu lat, natomiast od niedawna próbuje się tak leczyć również zakażenie wirusem SARS-CoV-2 - wyjaśnia.
Dotychczas w projekcie podano osocze 25 pacjentom, a wyniki badań są obiecujące. - Wyraźna odpowiedź następuje w mniej więcej połowie przypadków - informuje doktor Dybko. - Oczywiście nie leczymy wszystkich zakażonych. Leczymy pacjentów z objawami klinicznymi, którzy wymagają hospitalizacji - dodaje.
- Możliwości zaszkodzenia taką terapią w zasadzie nie ma. Podaje się oczywiście obce białko, ale reakcje na nie można opanować. W najgorszym przypadku nie mamy odpowiedzi na leczenie - wyjaśnia. - Wciąż jednak nie wiemy, dlaczego u jednych pacjentów jest tak wyraźna poprawa, a u innych nie. Jesteśmy w trakcie badań, mamy jeszcze mnóstwo pytań - dodaje.
Doktor Dybko tłumaczy, że o zakwalifikowaniu pacjenta do leczenia osoczem decyduje szereg czynników. - To są szczegółowe dane medyczne dotyczące wydolności oddechowej, stanu klinicznego pacjenta, który jest punktowany w odpowiedniej skali. - mówi. I dodaje, że lekarzom wciąż zależy na jak największej liczbie dawców. - Istotą kurowania pacjentów osoczem ozdrowieńców jest posiadanie tego osocza. Jak najbardziej wspieramy akcję górników - podsumowuje.
Leczenie osoczem nie zmniejszy liczby zakażeń.
Z kolei doktor Paweł Grzesiowski podkreśla, że terapia osoczem pomoże ciężko chorym pacjentom, natomiast nie zmieni znacząco sytuacji epidemicznej w kraju. - Każda sytuacja, gdy mamy możliwość zgromadzenia zapasu skutecznego środka, jest ważna - mówi w rozmowie z WP. - Ale osocze jest przewidziane dla osób, które ciężej przechodzą zakażenie. Musi również zostać podane we wczesnej fazie choroby - dodaje.
- Nie wpłynie to jednak na sytuację epidemiczną, ponieważ mamy znacznie więcej przypadków zakażenia niż hospitalizacji. To nie jest tak, że poprzez dobre leczenie osiągamy poprawę sytuacji - stwierdza. - Poprawę osiągamy przez stosowanie zabezpieczeń, czyli masek, dystansu i higieny rąk - podkreśla.
Doktor Grzesiowski zauważa, że skuteczna terapia osoczem zmniejszy śmiertelność, ale nie zmniejszy liczby zakażeń. - Osoby, które są leczone w szpitalu, nikogo właściwie nie zakażają - mówi. - Na przenoszenie wirusa terapia osoczowa nie wpływa, natomiast wpływa na poprawę wyników leczenia - podsumowuje.
Sukcesy w Bytomiu, Kędzierzynie-Koźlu i Białymstoku. Pacjenci wyleczeni osoczem
Niedawno sukces w terapii osoczem ozdrowieńca ogłosił szpital w Bytomiu. Podano je 59-letniemu mężczyźnie, który już dzień później poczuł się lepiej. Szpital opuścił na początku lipca. Podobnie wyleczono w Kędzierzynie-Koźlu 31-letnią kobietę, a w połowie czerwca w Białymstoku po terapii osoczem wyzdrowiała 63-letnia kobieta.
W szpitalu MSWiA w Warszawie terapie osoczem prowadzi się już od połowy kwietnia. Placówka zaczęła wtedy poszukiwania dawców, ponieważ może je oddać każdy, kto chorował na COVID-19. Chętne osoby muszą jednak spełnić kilka wymagań. Przede wszystkim muszą uzyskać dwa ujemne wyniki testów na obecność koronawirusa, a od ostatniego badania musi upłynąć minimum 14 dni. Nie mogą mieć chorób przewlekłych, muszą być w wieku od 18 do 60 lat i spełniać wymagania, które stawia się potencjalnym dawcom krwi.
Na stronach Narodowego Centrum Krwi czytamy, że osocze pobierane jest metodą plazmaferezy. To znaczy, że pobierana jest krew, którą rozdziela się na osocze i pozostałe składniki, które są przetaczane z powrotem do tej samej żyły. Pobieranie osocza nie boli, jest całkowicie bezpieczne i trwa od 30 do 40 minut. Jednorazowo pobiera się nie więcej niż 650 ml osocza. Można je oddać w najbliższym Centrum Krwiodawstwa.