Koronawirus i nowe obostrzenia dla szkół. Nauczyciele mówią, co wymaga zmiany
Koronawirus w Polsce atakuje ze zdwojoną siłą. Premier zapowiedział: będą zmiany dotyczące funkcjonowania szkół. Po ponad miesiącu pracy stacjonarnej w dobie pandemii nauczyciele wiedzą doskonale, co wymaga zmiany. Wymieniają trzy możliwe scenariusze.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że w sobotę poda decyzje dotyczące funkcjonowania szkół w nadchodzących tygodniach.
- W sobotę zakomunikujemy bardzo dokładnie nasze decyzje dotyczące szkół w kolejnych tygodniach. Na dzień dzisiejszy mechanizm wdrożony w sierpniu sprawdza się nieźle, ale pandemia rzeczywiście się rozszerza, dlatego być może te zasady trzeba będzie zaostrzyć - powiedział szef rządu na czwartkowej konferencji prasowej.
Koronawirus. Po pierwsze maseczki
Ewa, nauczycielka fizyki w szkole podstawowej w Szczecinie mówi: - Moim zdaniem dzieci powinny nosić maseczki wszędzie. Nie tylko w częściach wspólnych, ale także podczas lekcji.
Koronawirus w Polsce i tysiące przypadków. Michał Kobosko o "medycznym stanie wyjątkowym"
- Dla mnie to jasne, że szkoły przyczyniają się do wzrostu zakażeń. Młodzież, która przechodzi wirusa bezobjawowo, może być i pewnie jest jego transferem na rodziców i dziadków. Młodzież nadal nosi maseczki sporadycznie. Może gdybyśmy mogli wymagać maseczek non stop byłoby inaczej - dodaje Agnieszka, nauczycielka historii z Wielunia.
Artur Sierawski, nauczyciel z Warszawy z inicjatywy Superbelfrzy, zauważa: - Nie wiem, czy to jest do wyegzekwowania. Teraz jest problem, by uczniowie nosili maseczki na przerwie.
Koronawirus. Po drugie swobodne przechodzenie na naukę hybrydową
Ewa mówi też, że jeśli nie maseczki - szkoły powinny przejść na naukę hybrydową, która w jej ocenie zda egamin lepiej, niż ta zdalna.
- Są takie przedmioty, jak chociażby fizyka, gdzie bez bezpośredniego kontaktu z uczniami ciężko jest nauczać. Moim zdaniem nauczanie hybrydowe jest dobre, ale w szkole powinny odbywać się takie zdjęcia jak język polski i angielski, matematyka, fizyka i chemia. Pozostałe przedmioty mogą być online - wymienia nauczycielka.
Dariusz Zelewski, dyrektor szkoły podstawowej w Kartuzach, mówi: - Obecna sytuacja w naszym powiecie jest dramatyczna. Szkoły w teorii funkcjonują normalnie, a w praktyce już nie jest tak różowo. Mamy obecnie wielu uczniów, którzy zostali poddani kwarantannie ze względu na zakażenia członków rodzin. Podobnie sytuacja wygląda z nauczycielami: sami nie są zakażeni, ale są w kwarantannie.
Sam dyrektor również czeka na wynik testu na koronawirusa. - Moim zdaniem premier powinien dać większą autonomię szkołom w sprawie decydowania o przejściu na nauczanie hybrydowe - mówi Zelewski. Chodzi mi o przechodzenie na takie nauczenie bez konieczności konsultacji z sanepidem. - Gdybym takie możliwości miał, to znając sytuację w szkole, nie czekałbym na to, aż ktoś z pracowników zostanie zakażony - dodaje.
Koronawirus. Po trzecie - zdalne nauczanie
Agnieszka, nauczycielka z Wielunia: - Szkoły powinny przejść na zdalne nauczanie. Szkoła nie chroni ani uczniów, ani nauczycieli - ocenia. Jej zdaniem to jedyne skuteczne rozwiązanie. - Zdalne. Kropka - kwituje.
Sierawski również twierdzi, że ministerstwo powinno poważnie rozważyć tryb zdalny. - Z drugiej strony dobrze wiemy, że nie jesteśmy na to przygotowani, MEN nie jest... zastanawiam się, czy nie byłoby dobrym rozwiązaniem zamknięcie szkół średnich i na przykład klas 4-8 na okres 2-3 tygodni. Taka zbiorowa kwarantanna - stwierdza.
- Już nie proszę, ale żądam od ministra, premiera, aby potraktowali szkoły poważnie. Aby poważnie potraktowali nauczycieli, którzy są na pierwszej linii i codziennie narażają swoje zdrowie i życie nie mając jednocześnie nawet rzetelnej informacji - podsumowuje dyrektor Dariusz Zelewski.
Zdalne nauczanie, czyli doniesienia o nowym trybie w szkołach
Według doniesień RMF FM do polskich szkół ma powrócić nauka zdalna. Na początek ma się to odbywać w klasach najstarszych - po to, by było to jak najmniej dotkliwe dla rodziców.
Na naukę zdalną mają zostać zatem najpierw wysłani studenci, a w drugiej kolejności licealiści. Zajęcia w podstawówkach mają jak najdłużej odbywać się stacjonarnie.