Korea Północna na skraju przepaści. Kim Dzong Un powiedział to głośno
Dyktator Korei Północnej, Kim Dzong Un, był szczery do bólu podczas przemówienia skierowanego do 10 tysięcy członków komunistycznej Partii Pracy. Najwyższy Przedstawiciel Całego Narodu Koreańskiego, jak brzmi oficjalny tytuł Kima, przyznał, że jego kraj znalazł się najtrudniejszej sytuacji w historii.
Kim Dzong Un mobilizował do działania szefów podstawowych komórek partyjnych, którzy zjechali do stolicy Korei Północnej, Pjongjangu. Na krytym stadionie zasiadło 10 tysięcy wyróżniających się sekretarzy najmniejszych organizacji Partii Pracy Korei z całego kraju. To, co usłyszeli od swojego przywódcy, nie mogło napawać optymizmem.
Nasz kraj znajduje się teraz w najgorszej sytuacji w historii. Korea Północna stoi przed bezprecedensowo licznymi wyzwaniami - powiedział Kim Dzong Un do zgromadzonych.
Północnokoreański dyktator podkreślił, że sekretarze podstawowych komórek partyjnych mają przed sobą niezwykle trudne zadanie w związku z tragiczną sytuacją kraju. Dodał, że to na nich spoczywa obowiązek przekazywania społeczeństwu decyzji partii. Słowa komunistycznego przywódcy cytują w środę oficjalne media w Korei Północnej, radio Głos Korei oraz Koreańska Centralna Agencja Informacyjna KCNA.
Powinniście pracować nad zrozumieniem ludzkich umysłów, uczuć i emocji - przekonywał Kim Dzong Un.
Przemawiał nie tylko Najwyższy Przedstawiciel Całego Narodu Koreańskiego. Głos zabrał również między innymi drugi najważniejszy polityk w kraju, zastępca przewodniczącego Partii Pracy Korei. Jo Yong Won podkreślał, że "absolutne uwielbienie dla Kim Dzong Una staje się silniejsze z każdym dniem".
Kim Dzong Un: Korea Północna w tragicznej sytuacji
Co przywódca Korei Północnej miał na myśli, mówiąc o najgorszej sytuacji w historii? Znawcy jednego z najbardziej zamkniętych krajów świata podkreślają, że pandemia koronawirusa uderzyła w już i tak zrujnowaną gospodarkę Korei Północnej. Komuniści fatalnie zarządzają, sytuacji ekonomicznej nie poprawiają również obowiązujące sankcje. Kraj stoi przed nowym 5-letnim planem gospodarczym, którego celem jest - jak mówił Kim Dzong Un do zgromadzonych w Pjongjangu - poprawa standardu życia obywateli.
10 tysięcy członków partii komunistycznej, którzy obradują w stolicy Korei Północnej, to szefowie podstawowych komórek partyjnych. Przewodzą grupom liczącym od 5 do 30 członków partii między innymi w fabrykach. W hierarchii komunistów nie stoją zbyt wysoko, są jednak kluczowym elementem struktur partyjnych ze względu na rozległość sieci. Podczas konferencji na krytym stadionie przemawiali również oni. Chwalili się swoimi dokonaniami, ale także składali samokrytykę za niepowodzenia.
Korea Północna szykuje nowy plan
Ostatni raz sekretarze podstawowych organizacji partyjnych zjechali do Pjongjangu w 2017 roku. Teraz Kim Dzong Un mobilizuje ich na nowo do działania, bo poprzednia 5-latka Koreańczykom z Północy nie wyszła. W przypływie niezwykłej szczerości komunistyczny dyktator przyznał kilka miesięcy temu, że jego plan poniósł porażkę.
Kim Dzong Un nie może sobie pozwolić na kolejną przegraną, bo po 10 latach rządów jego dokonania wyglądają mizernie. Także na polu międzynarodowym, gdzie kontakty ze Stanami Zjednoczonymi po szczytach z Donaldem Trumpem utknęły w martwym punkcie.