Co zrobi ambasador? "Funkcjonariusze powinni zabezpieczyć miejsce"

Napięta atmosfera na linii Warszawa-Moskwa powoduje, że obchody Dnia Zwycięstwa mogą być wydarzeniem podwyższonego ryzyka. W ubiegłym roku rosyjski ambasador został oblany czerwoną farbą. Eksperci ostrzegają przed powtórką scenariusza. "Jesteśmy oczywiście świadomi powagi sytuacji" - twierdzi rzecznik MSZ.

W ubiegłym roku rosyjski ambasador Siergiej Andriejew został oblany czerwoną farbą
W ubiegłym roku rosyjski ambasador Siergiej Andriejew został oblany czerwoną farbą
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Molecki
Sylwester Ruszkiewicz

Atmosferę w ostatnich godzinach podgrzał ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew, który nie wykluczył możliwości całkowitego zerwania stosunków dyplomatycznych Moskwy z Warszawą. W programie rosyjskiego propagandysty Władimira Sołowjowa Andriejew odpowiedział twierdząco na pytanie, czy rosyjscy dyplomaci w Polsce są gotowi w każdej chwili "spakować walizki i zamknąć ambasadę na kłódkę".

- Mogę zapewnić, że ani ja, ani moi koledzy nie bylibyśmy szczególnie zrozpaczeni koniecznością wyjazdu z Polski - powiedział Andriejew. Stwierdził, że kierowana przez niego rosyjska misja dyplomatyczna jest "gotowa na wszelkiego rodzaju wrogie działania ze strony polskich gospodarzy i rozprawi się z nimi w sposób spokojny, profesjonalny, bez ekscesów emocjonalnych, kierując się wyłącznie konieczność uwzględnienia interesów Moskwy".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dyplomata nawiązał w ten sposób do zajęcia przez polskie władze budynku szkoły w Warszawie. W tej sprawie dwa dni temu polski chargé d'affaires w Moskwie został wezwany przez rosyjskie MSZ. Andriejew w żaden sposób nie potępił jednak wypowiedzianych kilka dni temu słów prawnika-celebryty Pawła Astachowa, który groził śmiercią polskiemu ambasadorowi w Rosji.

Napięcia na linii Warszawa-Moskwa pojawiły się na kilka dni przed 9 maja, rosyjskim Dniem Zwycięstwa. W ubiegłym roku na cmentarzu - mauzoleum żołnierzy radzieckich w Warszawie - doszło w tym dniu do incydentu z udziałem grupy aktywistów, którzy oblali ambasadora Andriejewa czerwoną farbą. Wg RMF FM, policjanci nie zareagowali na pierwszy atak. Ich wyraźna reakcję widać dopiero przy drugim ataku, kilkadziesiąt sekund później. Komenda Stołeczna Policji nie dopatrzyła się wówczas błędów w działaniach policjantów.

Nieoficjalnie stołeczni policjanci mówią WP, że w związku z możliwymi obchodami nie dostali na razie żadnych wytycznych. Rzecznik MSZ Łukasz Jasina odpowiedział nam z kolei: "Cmentarz w Alei Żwirki i Wigury nie jest w jurysdykcji MSZ. Jesteśmy oczywiście świadomi powagi sytuacji".

Rosjanie mogą wziąć odwet

Zdaniem Jerzego Marka Nowakowskiego, byłego ambasadora RP na Łotwie i w Armenii, nie powinniśmy dopuścić do podobnych incydentów, jak ten ubiegłoroczny.

- Niech ambasador Andriejew przejdzie po pustym placu, złoży kwiaty na symbolicznym dla Rosjan miejscu i tyle. Jeśli odpowiednio nie zabezpieczymy miejsca i ponownie dojdzie do podobnego incydentu, to możemy się spodziewać, że polski ambasador, składając kwiaty na cmentarzu w Rosji, może być narażony na podobną reakcję. Albo Rosjanie mogą próbować zniszczyć czy zamknąć polski cmentarz, co zresztą już - poprzez działania Alaksandra Łukaszenki - testują na Białorusi - mówi Wirtualnej Nowakowski.

Podobnego zdania jest gen. Adam Rapacki, były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, nadzorujący w przeszłości polską policję.

- Można się spodziewać, że składanie wieńców jednak będzie. Ze strony rosyjskiej ambasady już powinna pójść do Ratusza i stołecznej policji informacja o przebiegu uroczystości. Funkcjonariusze powinni zabezpieczyć miejsce tak, żeby nie dopuścić do żadnych incydentów. Nie mówimy o wyłączeniu całego sektora, w którym znajduje się rosyjski cmentarz, ale o pilnowaniu, żeby nie było bezpośredniego kontaktu między dyplomatami a potencjalnymi protestującymi. Tak, żeby odsunąć jednych od drugich na bezpieczną odległość - podkreśla gen. Rapacki.

Jak podkreśla, polskie służby muszą dyplomatom zapewnić bezpieczeństwo: - Bez względu na to, że są to Rosjanie. To obowiązek służb. Nie można dopuścić do prowokowania i do tego, by przeciwnicy Andriejewa szarpali go za garnitur czy oblali ponownie farbą. Nie można dopuszczać do takich sytuacji, bez względu na to, czy komuś się to podoba, czy też nie.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie