Kontrowersje wokół właścicieli Solvere. To prezes PiS zgodził się na ich powrót
Okazuje się, że to prezes Jarosław Kaczyński osobiście akceptował powrót do KPRM byłych właścicieli kontrowersyjnej firmy Solvere. Teraz szef Prawa i Sprawiedliwości może swojej decyzji gorzko żałować. Wszystko dlatego, że to oni byli pomysłodawcami spotu o uchodźcach, który zaszkodził PiS-owi w wyborach samorządowych.
Marzec 2018. W mediach pojawia się sensacyjna informacja, że właściciele firmy Solvere Anna Plakwicz i Piotr Matczuk wracają do pracy w Kancelarii Premiera. I to w czasie, kiedy prokuratura okręgowa w Warszawie sprawdza, czy zakładając spółkę nie złamali ustawy antykorupcyjnej. - Nie widzę tu żadnego problemu, mamy tu do czynienia z typową burzą w szklance wody – mówił wtedy szef KPRM Michał Dworczyk. Niedługo później śledczy umarzają postępowanie, nie doszukując się złamania prawa. Plakwicz i Matczuk mogą odetchnąć.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Przypomnijmy, oboje przez długi czas pracowali w klubie parlamentarnym PiS. W 2015 roku uczestniczyli w pracach sztabu wyborczego, który przyczynił się do zwycięstwa Andrzeja Dudy i PiS w wyborach. W nagrodę otrzymali stanowiska w Kancelarii Premiera. Zajmowali się komunikacją i mediami. W połowie 2017 roku założyli firmę Solvere. Szybko dostali od Polskiej Fundacji Narodowej zlecenie (bez przetargu) na przygotowanie kampanii pod hasłem "Sprawiedliwe sądy". Spółka otrzymała za to - według doniesień medialnych – 1,2 mln zł.
- Do tego, żeby to właśnie Solvere zorganizowało kampanię, prezesa Jarosława Kaczyńskiego osobiście namawiała jego przyjaciółka Anna Bielecka. Prezes dał zielone światło – mówi nasz informator. I to właśnie prezes Kaczyński podjął decyzję o powrocie do Kancelarii Premiera PR-owców PiS-u, po tym jak wybuchła afera z Solvere. – Premier Mateusz Morawiecki nie był zadowolony z tej decyzji, ale musiał przyjąć ją do wiadomości. Od samego początku między nimi nie było i nie ma chemii – mówi nasz rozmówca.
Zobacz także: W PiS-ie polecą głowy? Sławomir Neumann komentuje. Padły konkretne nazwiska
W PiS uznano, że ich doświadczenie przy kampaniach wyborczych z 2015 roku, będzie cenne również przy obecnych wyborach samorządowych. W sztabie pojawili się obok szefa sztabu – Tomasza Poręby, prof. Waldemara Parucha, a także Piotra Agatowskiego, który stoi za sukcesem wyborczym Andrzeja Dudy w 2015 roku. Według naszych informacji, po tym jak przynieśli pomysł ze spotem o uchodźcach, prawie wszyscy członkowie sztabu nie protestowali. Waldemar Paruch w rozmowie z TOK FM wręcz bronił ich decyzji. - Jeżeli celem PiS było uzyskanie poparcia Polski powiatowo-gminnej, to przy wielkim zwycięstwie PiS w tych regionach, spot spełnił swoją rolę - mówił Waldemar Paruch.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W podobnym tonie wypowiadał się szef sztabu, europoseł Tomasz Poręba. - Obowiązkiem każdej partii jest rywalizować na pewien przekaz i przypominać złe decyzje konkurentów. Spot był częścią "pewnego planu kampanijnego".- powiedział w Polsat News Poręba.
Innego zdania jest wicepremier, minister nauki Jarosław Gowin. - To był zły spot. W każdej kampanii nawet zwycięzcy popełniają błędy. Nie wiem, kto o tym zadecydował, to tajniki sztabu wyborczego. Wstydziłem się - powiedział wicepremier w "Rzeczpospolitej".
Z kolei szef Platformy Grzegorz Schetyna otwarcie przyznał, że emisja spotu pomogła wygrać w cuglach Rafałowi Trzaskowskiemu w Warszawie. - Spot o uchodźcach zaszkodził PiS-owi, a pomógł nam wygrać, bo pokazał prawdziwą twarz PiS. Jeżeli ktoś produkujący ten spot tak traktuje swoich wyborców, to znaczy, że naprawdę ich nie szanuje – powiedział Schetyna w TVN24.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl