Kontroler usiadł na kobiecie i nazwał "czarnuchem". Bo nie miała skasowanego biletu
21-letnia Kerrie jechała bydgoskim autobusem, gdy weszło tam dwóch kontrolerów. Ci rzucili się na nią po stwierdzeniu, że jej bilet jest nieważny. Na oczach współpasażerów była szarpana, a nawet duszona. Do zdarzenia doszło w piątek 30 listopada.
02.12.2017 | aktual.: 02.12.2017 20:49
O wstrząsającym incydencie jako pierwszy informował portal Onet.pl. Mieszkanka Bydgoszczy przesłała redakcji kilkuminutowy filmik, na którym widać szarpaninę. Jeden z "kanarów" łapie dziewczynę tak, że nie może się ruszyć, drugi po prostu stoi. Oburzeni pasażerowie krzyczą, by natychmiast wypuścili Kerrie. – Jak wy się zachowujecie?! – słychać głos starszego mężczyzny. Kontroler broni się, odpowiadając: "Widział pan jak mnie uderzyła w twarz?". – Co z tego? To jest kobieta – udziela się inna pasażerka. Kerrie zostaje wtedy powalona na podłogę.
Krzyki i groźby wezwania policji działają tylko na jednego kontrolera. Jego kolega siada na Kerrie, dusi ją i używa określenia "czarnuch". Oburzenie współpasażerów rośnie, ale to nie zmienia sytuacji. – Normalny jesteś, człowieku? – pyta go ktoś. "Kanar" milczy, dociskając jeszcze cudzoziemkę do podłoża. W końcu jeden z pasażerów próbuje ją uwolnić - bezskutecznie. – Zejdź ze mnie, zejdź ze mnie – błaga ofiara. To również zdaje się na nic. W tle dochodzi głos młodej kobiety, dzwoniącej na policję.
Jak czytamy, funkcjonariusze pojawili się na miejscu zdarzenia. Co ustalili? – Ta pani nie chciała okazać biletu i dlatego wywiązała się awantura – mówi portalowi Przemysław Słomski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. – Kontrolerzy nie chcieli jej wypuścić na tym przystanku, na którym ona chciała wysiąść, tylko podjechać na inny i tam wezwać policję. Często tak robią, gdy jest problem z pasażerem. Z ich relacji wynika, że to kobieta była agresorem. Miała zacząć się szarpać, a jednego z nich uderzyć w krocze i podrapać po twarzy – dodaje.
Zawiadomienie złożyła na razie tylko firma zatrudniająca kontrolera. To samo planuje zrobić jednak partner Kerrie. – Nawet jeśli nie miała biletu, to nikt nie miał prawa jej tak trzymać. Wystarczyłoby zamknąć drzwi z tyłu, zadzwonić po policję i nie miałaby jak wyjść – stwierdza. – W dodatku już potem, gdy byli na zewnątrz, słyszała rozmowę jednego z kontrolerów z jego szefem lub kolegą przez komórkę. Miał powiedzieć kilka razy "czarnuch". Kerrie jest już na tyle długo w Polsce, że zna to słowo – kwituje. 21-latka pochodzi z Belize.