Kontrola listów w TK? Sędziowie wciąż czekają na pilne spotkanie
Wirtualna Polska rozmawiała z sędziami Trybunału Konstytucyjnego. Jedna z tych osób zapewnia, że na jej biurko trafia korespondencja, której nikt wcześniej nie otwierał. A druga przyznaje, że z nadawaniem biegu przychodzącym listom jest kłopot. To reakcja na doniesienia, że listy do sędziów Trybunału najpierw trafiają na biurko współpracownika prezes Przyłębskiej.
23.02.2017 | aktual.: 23.02.2017 16:28
- Nie chcę się wypowiadać. Mogę jednak zapewnić, że nie zauważyłem, aby sędzia Mariusz Muszyński cokolwiek i kogokolwiek kontrolował - słyszymy od osoby nominowanej przez Prawo i Sprawiedliwość. Jak dodaje, "przychodzi różna korespondencja i zawsze jest ona zamknięta".
- Nie zauważyłem, żeby ktokolwiek otwierał koperty z listami do mnie - zaznacza.
W Trybunale - jak wynika z innych rozmów WP - panuje atmosfera podejrzliwości, a sędziowie są podzieleni. Z kolei sędzia Julia Przyłębska choć, co mówił obecne urlopowany wiceprezes Stanisław Biernat, jest uznawana za prezesa TK, nie ma autorytetu, zwłaszcza w oczach sędziów wskazanych przez Sejm poprzedniej kadencji. Scedowała dużą część swojej władzy na sędziego prof. Mariusza Muszyńskiego, a sama często bywa w mediach.
Sędziowie Trybunału wprowadzeni tam przez Sejm poprzednich kadencji oraz sędzia Piotr Pszczółkowski (były pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego w śledztwie smoleńskim i były poseł PiS) zwrócili się do Julii Przyłębskiej o pilne spotkanie. Ta jednak odmówiła, nie widząc potrzeby rozmawiania w tak szerokim gronie.
Jedna z osób, które zasiadają w Trybunale dłużej niż Przyłębska, przyznaje, że jest kłopot z ocenieniem przez Muszyńskiego, jaka jest korespondencja: służbowa czy prywatna? - Mam nadzieję, że dojdzie w końcu do rozmowy z panią prezes - słyszymy. A kiedy? - Nie wiem. Oby w najbliższym czasie - rozkłada ręce. Tematem spotkania miałaby być sprawa korespondencji, która trafia najpierw do Muszyńskiego.
Nawet jednak członek TK, który nie pochodzi z nominacji PiS, nie stwierdza, że naruszono jego korespondencję prywatną. Ale obawa na przyszłość istnieje.
Biuro Trybunału Konstytucyjnego zamieściło swoje oświadczenie ws. artykułu w "Dzienniku Gazecie Prawnej" na temat tego, że cała korespondencja do sędziów TK może być wcześniej sprawdzana.
Korespondencja ta może być służbowa, może też mieć charakter prywatny. Jak je rozróżniać bez otwierania? Biuro TK zapewnia, że twierdzenia dotyczące "rzekomego kontrolowania prywatnej korespondencji sędziów TK są nieprawdziwe". Tu ważny jest fragment, że "prywatna korespondencja" nie jest naruszana. O służbowej biuro TK nie wspomina.
Jednocześnie w oświadczeniu zamieszczonym na stronach Trybunału podkreślono, że po przejęciu przez Przyłębską steru Trybunału "uregulowano obieg korespondencji w TK". A uczynił to sędzia Mariusz Muszyński, z którym nowa prezes teraz ściśle współpracuje.
Zdaniem biura TK owe zmiany w obiegu korespondencji mają na celu "właśnie unikanie ewentualnych pomyłek mogących prowadzić do otwarcia korespondencji prywatnej w procesie wpływu i przekazywania jej do właściwych komórek wewnętrznych". - O tym fakcie i zasadach postępowania z korespondencją wpływającą sędziowie oraz pozostali pracownicy TK zostali poinformowani - dodano.
Poprosiliśmy biuro TK o przesłanie regulacji opisującej to, w jaki sposób sędzia Muszyński nadzoruje obieg korespondencji i rozróżnia listy służbowe od prywatnych. Nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi.