Konstanty Radziwiłł dziwi się protestom lekarzy. "Coś tutaj nie pasuje"
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zrezygnował z członkostwa w Naczelnej Radzie Lekarskiej. "Czynię to z dużym bólem, bo (...) za honor poczytywałem sobie przynależność do jednego z najwyższych gremiów samorządu lekarskiego" - napisał w liście do szefa NRL. Dziwi się też protestom lekarzy. - Coś tu nie pasuje - mówił.
O rezygnacji Radziwiłła poinformowała rzeczniczka resortu zdrowia Milena Kruszewska, przekazując w poniedziałek rano list Radziwiłła do prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej Macieja Hamankiewicza.
Wskazując na działania rządu, który przeprowadził wiele oczekiwanych także przez samorząd lekarski zmian oraz prowadzony przez jego resort dialogu ze środowiskiem, Radziwiłł ocenił, że w tej sytuacji "z całkowitym niezrozumieniem odbiera" zwrócenie się przez Hamankiewicza w trakcie protestu lekarzy rezydentów do organizacji lekarskich poza Polską, aby "wywarły one presję na polski rząd, żeby zechciał w ogóle rozmawiać" oraz, aby "znalazł rozwiązanie zanim protestujący lekarze umrą".
W zeszłym tygodniu Hamankiewicz podczas spotkania z głodującymi lekarzami poinformował, że NRL zwróciła się do międzynarodowych organizacji ws. protestu rezydentów, aby wywarły presję na polski rząd, żeby zechciał rozmawiać z lekarzami. Zwrócono się do 31 izb lekarskich m.in. z Austrii, Bułgarii i Czech.
Radziwiłł zwrócił uwagę, że odbyło się to bez próby jakiegokolwiek dialogu Naczelnej Izby Lekarskiej z Ministerstwem Zdrowia, mimo że - jak zaznaczył - cały czas jako minister jest otwarty na argumenty samorządu zawodowego lekarzy i spotkania z jego przedstawicielami.
"Zwracanie się do międzynarodowych organizacji lekarskich z prośbą o interwencję nie powinno być udziałem instytucji wynikającej z Konstytucji RP, której zadaniem jest działanie w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony. Niestety nie dostrzegłem nikogo spośród członków Naczelnej Rady Lekarskiej, kto działania Pana próbowałby powstrzymać lub przynajmniej wyrazić swoje negatywne zdanie w tej sprawie. W tej sytuacji nie pozostaje mi nic innego, jak opuścić szeregi Naczelnej Rady Lekarskiej, którą Pan kieruje" - napisał minister zdrowia.
Protest teraz? "Coś tu nie pasuje"
Cały czas trwa protest lekarzy - rezydentów. Rozmowy z premier Szydło nic nie dały. Minister zdrowia dziwi się, że protest wybuchł właśnie teraz i tłumaczy, że lekarze to nie jest najgorzej zarabiająca grupa zawodowa w Polsce. Jego zdaniem strajk przerodził się w "protest polityczny".
- Jest bardzo wiele zaniedbań w służbie zdrowia i o tym wiemy wszyscy. To zaniedbania wielodziesięcioletnie, a ostatni okres dwóch lat to okres systematycznego naprawiania tego, z czym mamy do czynienia. Tak trochę dziwię się właśnie, że w jakimś momencie, kiedy np. wchodzi w zasadzie niekrytykowana przez nikogo, widzimy bardzo wiele pozytywów sieci szpitali, wybucha protest. Coś tutaj nie pasuje - mówił w programie "Jeden na jeden" w TVN24 minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.
- To nie jest tak, że to jest najgorzej zarabiająca grupa ludzi w Polsce. Naprawdę tak nie jest. Nie chcę posuwać się dalej, ale naprawdę ludzie, którzy mają pensje podstawowe w granicach dochodzących prawie do 4 tys., a po podwyżkach wielu z nich, ponad połowa, dostanie 1200 zł + jeszcze pieniądze, które będą wzrastać - mówił Radziwiłł.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł poinformował, że w poniedziałek ma podpisać zarządzenie o powołaniu zespołu ws. przyszłości służby zdrowia. Utworzenie takiego zespołu zapowiedziała w zeszłą środę premier Beata Szydło po spotkaniu z głodującymi lekarzami rezydentami.
Zobacz także: Tak pracują polscy lekarze. Podają sobie kroplówki, żeby wytrzymać dyżur
Powołanie zespołu. "Protestujący lekarze też mogą w nim pracować"
- Dzisiaj podpisuję zarządzenie o powołaniu zespołu, który ma pracować nad przyszłością wielu rzeczy, o których oni (lekarze rezydenci) chcą dyskutować i zaproszenie do tego zespołu wręczyłem przewodniczącemu porozumienia rezydentów już w piątek. Mam nadzieję, że przyłączą się do tego, żeby rozmawiać o tym jak w praktyce mają być wprowadzane te zmiany, których się oni domagają - powiedział Radziwiłł w TVN24.
Zadeklarował, że lekarze mogą pracować w zespole, pomimo prowadzonego od początku października protestu głodowego.
Pytany, czy z lekarzami spotka się premier Beata Szydło, Radziwiłł przypomniał, że do takiego spotkania doszło w ostatnią środę. - Premier rządu nie spotyka się z każdym codziennie, tylko ma wypełniony kalendarz. Jest rzeczą zupełnie oczywistą, że to spotkanie - moim zdaniem - było wystarczające do tego, żeby zadeklarować, jakie są plany rządu względem postulatów, z którymi się zgłaszają i - jakby to powiedzieć - takie naciskanie, że cały rząd albo premier ma się z nimi spotykać codziennie, budzi takie wątpliwości, co do czystości tych intencji - ocenił Radziwiłł.