Konkurs Ministerstwa Sprawiedliwości rozstrzygnięty "po cichu"? "Informacji o konkursie nie było na stronach"
36 organizacji dostało granty z Ministerstwa Sprawiedliwości w konkursie na "przeciwdziałanie przyczynom przestępczości". 24 z nich nie mają w tym temacie żadnego doświadczenia. Te, które mają doświadczenie, do konkursu nie stanęły. Pytamy dlaczego.
Ministerstwo Sprawiedliwości w konkursie na "przeciwdziałanie przyczynom przestępczości" wyłoniło 36 organizacji. Aby dostać ministerialne dofinansowanie, na które resort Zbigniewa Ziobry przeznaczył 10 mln zł, trzeba było spełnić warunki regulaminu: "tworzyć kampanie informacyjne i publikacje o prawach osób pokrzywdzonych i zapobieganiu przestępczości, zlecać badania o przyczynach przestępczości i potrzebach osób pokrzywdzonych, organizować konferencje, seminaria i szkolenia, tworzyć sieci pomocy dla osób pokrzywdzonych przestępstwami".
Tymczasem z 36 organizacji aż 24 nie ma takich doświadczeń. Tych natomiast, które mają wieloletnią praktykę w obszarze pomagania pokrzywdzonym przestępstwami (Centrum Praw Kobiet, Pogotowie dla Ofiar Przemocy czy lubuskie Stowarzyszenie na Rzecz Kobiet BABA) w ogóle nie ma wśród organizacji aplikujących o dofinansowanie. W przesłanym do nas mailu Wioletta Olszewska, naczelniczka Wydziału Komunikacji Społecznej i Promocji Ministerstwa Sprawiedliwości tłumaczy, że: "Celem przedsięwzięć ma być między innymi promowanie dobrych wzorców wśród młodzieży oraz innych działań, które w szerokim zakresie służą zapobieganiu przestępczości. Dlatego kluczowe przy ocenie uczestników konkursu były doświadczenia na polu informacyjnym, wydawniczym i szkoleniowym, a także przy organizacji imprez masowych i innych skomplikowanych logistycznie wydarzeń z udziałem dużej liczby uczestników.
Przy ocenie ofert były natomiast brane pod uwagę wyłącznie kryteria merytoryczne związane z jakością projektów i możliwościami ich realizacji. Oceniano przy tym te projekty, które zostały zgłoszone do otwartego konkursu, o którym informowano publicznie. Brak wśród zwycięzców konkursu niektórych organizacji, które dostawały dotacje w poprzednich latach, wynika wyłącznie z tego, że w tym roku te organizacje nie wzięły udziału w konkursie i nie zgłosiły swoich ofert".
Dzwonimy zapytać o przyczyny, dla których organizacje nie startowały w konkursie.
Urszula Nowakowska, dyrektorka Centrum Praw Kobiet przyznała, że tego konkursu nie szukała, więc nie wyklucza, że mogła informację o nim przeoczyć. - Na jednym z ostatnich spotkań dyrektorek oddziałów, zastanawiałyśmy się czy w ogóle aplikować - mówi Nowakowska. - Biorąc pod uwagę, że w ostatnich latach dwukrotnie nam odmówiono, a także patrząc na zwycięską listę można przypuszczać, że mało prawdopodobne, żebyśmy miały szansę na jakikolwiek grant z Ministerstwa Sprawiedliwości Żeby w ogóle się o niego ubiegać trzeba w to włożyć masę wielotygodniowej pracy zespołu, wypełnić stosy wniosków, podań i załączników. Szkoda, żeby ta praca szła na marne, kiedy jest tak duże ryzyko że się nie wygra.
O energii, nakładach czasu i pracy jakie trzeba włożyć w złożenie aplikacji w konkursie Ministerstwa Sprawiedliwości mówi także Ilona Motyka, wiceprezeska Stowarzyszenia BABA. - Czasem zdarzało mi się jechać do Warszawy, do ministerstwa z grubym segregatorem dokumentów - opowiada Motyka. - Regularnie sprawdzam na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości informacje o konkursach. Pojawiają się zawsze na stronie głównej albo w zakładkach - zawsze tych samych. Tym razem informacji o konkursie na "przeciwdziałanie przyczynom przestępczości" nie było na stronach. Skąd zwycięskie organizacje wiedziały o konkursie, mogę się tylko domyślać - puentuje prezeska Stowarzyszenia BABA.
Aż trzy granty dostały organizacje Tadeusza Rydzyka.