Koniec wielkiego sojuszu PiS z Orbanem? Grupa V4 bojkotuje Węgry
Relacje Warszawy z Budapesztem są dziś niemal zamrożone. - Wojna wpłynęła na nasze kontakty z Orbanem - mówią przedstawiciele PiS. Jeden z nich dodaje: - Jeśli premier Orban nie zmieni swojego stanowiska wobec Ukrainy i Rosji, dalsza współpraca będzie trudna do wyobrażenia.
Liderzy PiS z uwagi na postawę Węgier w czasach rosyjskiej inwazji na Ukrainę zrezygnowali z wyjazdu do Budapesztu i wsparcia dla Viktora Orbana. Taki wyjazd miał być planowany jeszcze kilka tygodni temu, kiedy rząd PiS z rządem Fideszu miał bardzo dobre relacje. Ale wojna zmieniła wszystko - powtarzają zgodnie nasi rozmówcy.
Dziś Viktor Orban przez wielu traktowany jest jako cichy sojusznik Rosji, a Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki zamrozili z nim kontakty. Również na poziomie Grupy Wyszehradzkiej, w ramach której może dojść do izolacji Węgier. - Słowacy i Czesi także potępiają postawę Orbana w czasie wojny - słyszymy od naszych rozmówców.
PiS pierwszy raz w historii nie udziela poparcia Orbanowi
Kwiecień 2018 roku, Budapeszt. Ogłoszenie wyniku wyborów parlamentarnych. Triumfuje Viktor Orban, który jest u szczytu swojej politycznej potęgi. - Chciałbym podziękować naszym polskim przyjaciołom, prezesowi Kaczyńskiemu i premierowi Morawieckiemu, że przyjechali i nas poparli - mówi szczęśliwy premier Węgier.
Kilka dni wcześniej liderzy PiS przyjechali do Budapesztu poprzeć lidera Fideszu. Wzięli udział m.in. w uroczystości odsłonięcia pomnika ku czci ofiar tragedii smoleńskiej, ale przede wszystkim zademonstrowali jedność PiS-u z Fideszem. "Gratuluję premierowi Viktorowi Orbanowi trzeciego z rzędu zwycięstwa w wyborach parlamentarnych. Droga reform nigdy nie jest prosta. Wsparcie większości społeczeństwa pokazuje, że warto podejmować ten trud" - pisał po zwycięstwie Orbana premier Morawiecki.
Wtedy sojusz PiS z Fideszem przeżywał czasy świetności. Obie partie wspólnie przeciwstawiały się szkodliwym z ich punktu widzeniom decyzjom Unii Europejskiej, choć Orban był w tym dużo bardziej cyniczny. Mimo to dla polskiej prawicy premier Węgier był idolem.
Dziś o takich obrazkach jak z kampanii 2018 roku możemy zapomnieć. Jeszcze kilka tygodni temu liderzy PiS planowali wyjazd do Budapesztu i spotkanie z Orbanem tuż przed wyborami 3 kwietnia, ale z pomysłu - z uwagi na wojnę w Ukrainie i sprzyjającą Rosji postawę rządu Węgier - zrezygnowano.
- Nie będzie żadnych życzeń zwycięstwa. Nie angażujemy się w kampanię na Węgrzech, nie udzielamy poparcia Orbanowi - deklaruje dzisiaj polityk PiS.
PiS: sprzyjanie Putinowi jest niedopuszczalne
Poniedziałek, 28 marca. Trwa posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Obecny na spotkaniu z opozycją minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak informuje, że rezygnuje z wyjazdu do Budapesztu na szczyt ministrów obrony państw Grupy Wyszehradzkiej (tzw. V4).
- Ta deklaracja zrobiła wrażenie, choć była jedyną możliwą decyzją - mówi nam uczestnik spotkania.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji, decyzję o rezygnacji szefa MON ze spotkania na Węgrzech podjął wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński.
- Dla prezesa sytuacja jest niełatwa, bo od lat osobiście pielęgnował relacje z Orbanem. Sojusz PiS z Fideszem jest politycznym dzieckiem Jarosława Kaczyńskiego. Ale dziś wiele się zmieniło, Orban przestał być przyjacielem - mówi nam polityk Zjednoczonej Prawicy.
Decyzja dotycząca uczestnictwa ministra Błaszczaka na szczycie szefów resortów obrony państw Grupy Wyszehradzkiej ważyła się do ostatniej chwili. Zdecydowano jednak, że Polska będzie prezentować w sprawie kontaktów z węgierskimi politykami jedną, spójną linię. Krótko mówiąc: odwoływanie w najbliższym czasie wszystkich planowanych rozmów podczas oficjalnych wydarzeń.
Jako pierwsza swoją wizytę w Budapeszcie odwołała czeska minister obrony narodowej Jana Czernochova, która w piątek 26 marca napisała na Twitterze, że nie pojedzie na szczyt Grupy Wyszehradzkiej. Stwierdziła, że nie chce brać udziału w kampanii wyborczej na Węgrzech. Napisała: "Zawsze popierałam V4 i jest mi bardzo przykro, że dla węgierskich polityków tania rosyjska ropa jest teraz ważniejsza od ukraińskiej krwi".
Wcześniej odwołano planowane na marzec spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z prezydentem Węgier Janosem Aderem, które miało odbyć się Bochni w ramach Dnia Przyjaźni Polsko-Węgierskiej. Oficjalnie tłumaczono, że czas wojny w Ukrainie nie jest dobrym momentem do świętowania, a poza tym… mamy pandemię koronawirusa.
Tyle że - jak wiadomo nieoficjalnie - prawdziwym powodem odwołania spotkania miała być decyzja o zamrożeniu kontaktów polskich polityków z przedstawicielami władz Węgier. - Prezentowanie przychylnej wobec Rosji postawy, a to przecież, chcąc nie chcąc, robią Węgrzy, jest z naszego punktu widzenia niedopuszczalne - mówi przedstawiciel obozu władzy.
Jeden z nich lekko usprawiedliwia Orbana: - Mamy świadomość, że Węgry, jeśli chodzi o surowce energetyczne, są całkowicie uzależnione od Rosji. Ale Orban, niestety, idzie zbyt daleko w swoich deklaracjach politycznych. Gdyby nie to, sytuacja mogłaby być inna.
Prezydent Duda nie poważa Orbana
Wedle naszych informacji od Orbana i jego ekipy odciąć się chce prezydent Andrzej Duda, który - jak mówią w PiS - od dłuższego czasu miał dużo mniej entuzjastyczny stosunek do lidera rządu Węgier niż liderzy partii rządzącej.
- Nie rozumiem Orbana. Węgry zapłacą bardzo wysoką cenę za jego politykę - stwierdził w miniony weekend prezydent Duda na antenie stacji TVN24.
Sam Jarosław Kaczyński stwierdził, że jednoznacznej oceny działań Orbana będzie mógł dokonać dopiero po wyborach na Węgrzech 3 kwietnia. W wywiadzie w Polskim Radiu 24 prezes PiS przyznał jedynie, że "nie cieszy się" z decyzji węgierskiego premiera względem Ukrainy i Rosji. Chodzi tu przede wszystkim o niechęć Orbana do zaangażowania się w pomoc władzom ukraińskim i brak woli odcięcia się od interesów energetycznych z Rosją.
Orban jawi się też jako hamulcowy wobec proponowanych przez Unię Europejską kolejnych sankcji wobec Rosji. - Węgrzy nie będą płacili ceny wojny - oświadczył szef tamtejszego MSZ.
W swoich publicznych wypowiedziach Orban zakpił z prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego, który poprosił go o wsparcie. Węgierski premier wypominał przywódcy Ukrainy, że jest… aktorem (mimo że z wykształcenia Zełeński jest prawnikiem).
W wywiadzie opublikowanym w serwisie mandiner.hu Orban uderzył też w nasz kraj. Stwierdził, że atak Rosji sprowokowany był przez fakt, że Zachód nie chciał uznać, iż Rosja będzie się czuć bezpieczna dopiero wtedy, gdy będzie otoczona państwami neutralnymi.
Za głównego winowajcę takiego stanu rzeczy Orban uznał… Polskę. - Polacy chcą przesunąć granicę świata zachodniego aż do granicy świata rosyjskiego. Poczują się bezpieczni, jeśli tak się stanie, a NATO, w tym Polska, będą mogły rozmieścić właściwe wojska na zachód od tej linii. Dlatego zaciekle popierają członkostwo Ukrainy w Sojuszu - mówił węgierski premier. I żalił się, że Węgry znalazły się w "krzyżowym ogniu głównych graczy geopolitycznych".
Zamrożone V4
Węgrzy kilka dni przed wyborami jeszcze mocniej podgrzewają atmosferę. Rzecznik węgierskiego rządu Zoltan Kovacs poinformował, że nie życzy sobie, żeby OBWE, na czele której stoi dziś polski szef MSZ Zbigniew Rau, monitorowała przebieg wyborów na Węgrzech. "Wśród rosnących obaw o bezstronność i integralność OBWE, celem misji jest przywrócenie zaufania publicznego do procesów wyborczych i obserwatorów międzynarodowych" - stwierdził rzecznik rządu Orbana.
Co na to MSZ? - OBWE jest organizacją wiarygodną - komentuje w rozmowie z WP rzecznik resortu spraw zagranicznych Łukasz Jasina.
Zdaniem naszych rozmówców z rządu chłód w relacjach Polski z Węgrami może skończyć się przynajmniej tymczasowym zamrożeniem uczestnictwa polskiego premiera w spotkaniach w ramach Grupy Wyszehradzkiej.
Oficjalnie jednak takiej decyzji nie podjęto. - Grupa Wyszehradzka dalej funkcjonuje. Przewodniczą jej w tej chwili Węgry, od 1 lipca będzie przewodniczyć jej Słowacja. Oczywiście mamy dziś problem ze wspólnym spojrzeniem na bardzo poważną kwestię [czyli wojnę w Ukrainie], i to nas bardzo martwi - stwierdził rzecznik MSZ Łukasz Jasina.
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl