Bombowiec spłonął. Cios w Rosję, w sieci jest nagranie
Rosjanie stracili cenny samolot myśliwsko-bombowy Su-34. Maszyna spłonęła w Czelabińsku na rosyjskim Uralu. Podejrzewa się, że odpowiedzialny za incydent jest ukraiński wywiad wojskowy. Do sieci trafiło nagranie pokazujące moment płonięcia rosyjskiego bombowca.
Jak podaje PAP, powołując się na portal RBK-Ukraina, pożar Su-34 nastąpił w nocy ze środy na czwartek, na lotnisku Szagoł w rosyjskim Czelabińsku. Przypuszcza się, że odpowiedzialni za to zdarzenie byli członkowie ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR). Zniszczenie bombowca potwierdził także Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy.
Ukraina pochwaliła się nagraniem
W mediach społecznościowych krąży nagranie przedstawiające trawiony przez pożar rosyjski bombowiec Su-34. Udostępnił je w serwisie X (dawniej Twitter) m.in. były wiceminister spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Heraszczenko.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Nagranie zostało pierwotnie opublikowane przez Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy. Widać na nim pokazywaną gestem dłoni radość Ukraińca, który prawdopodobnie rejestrował materiał, a także płonącą w ciemności rosyjską maszynę, którą coraz mocniej pochłaniały płomienie ognia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Paniczna ucieczka Rosjan z frontu. Wpadli w pułapkę pod Charkowem
Jak napisał Heraszczenko, "samolot należał do pułku lotniczego 21. mieszanej dywizji sił powietrznych rosyjskich sił zbrojnych". Były wiceminister dodał jednak, że przyczyny pożaru są badane.
Według informacji podanych przez PAP, Su-34 to jedna z najdroższych maszyn, jakimi dysponuje rosyjska armia. Wartość jednego takiego bombowca wynosi ok. 50 mln. dolarów. W grudniu Ukraina zdołała zniszczyć cztery inne rosyjskie Su-34. Trzy z nich strącono 22 grudnia, a jeden dwa dni później.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski