Konflikt w KOD. Dwóch liderów starło się po marszu 11 listopada
• Po wywiadzie Mateusza Kijowskiego z 11 listopada dla WP wybuchł konflikt w KOD
• Liderzy KOD Mateusz Kijowski i Radomir Szumełda publicznie się oskarżają i krytykują
• Kijowski dla WP: w KOD jest dyskusja i trochę fermentu, ale wszystko to jest mocno podsycane przez różne zewnętrzne podmioty
• Szumełda dla WP: tracę czas na tłumaczenie tego, co Kijowski miał na myśli
• Współpracę z KOD-em zerwała Partia Zieloni. Jako powód wskazano słowa Kijowskiego
14.11.2016 | aktual.: 14.11.2016 19:46
Przed marszem KOD 11 listopada grupa grafików nawiązująca do Komitetu Obrony Robotników (KOR) użyła do promocji marszu postaci Romana Dmowskiego, za co później KOD przeprosił. KOD wycofał się też z jednego z haseł promujących marsz: "Idę, bo nie każdy, kto ma inne zdanie, musi być lewakiem". Już po marszu w rozmowie z Wirtualną Polską Kijowski mówił, że "warto się łączyć i jednoczyć wokół rzeczy i wartości najważniejszych" (Czytaj całą rozmowę WP z Mateuszem Kijowskim). - Mam nadzieję, że następnym razem albo za dwa lata pójdziemy razem z narodowcami. Mam nadzieję, że zobaczymy, jak wiele mamy wspólnego i będziemy się starać działać razem - dodawał. Ta wypowiedz przewodniczącego KOD wywołała lawinę komentarzy i spór w samym KOD.
W internecie Mateusz Kijowski i Radomir Szumełda (wiceszef KOD) weszli w otwarty konflikt. - Dziś niewielu zgodzi się z tezą, że za dwa lata być może będzie można maszerować wspólnie z narodowcami, bo jakikolwiek konsensus z nimi po prostu nie jest możliwy. Dziś większość z nas wie, że to, co jest przesłaniem narodowców, leży w skrajnej sprzeczności wobec wartości, wokół których my się zebraliśmy - stwierdził na blogu Szumełda. A Kijowski się odciął: - Dzisiaj (Szumełda - red.) dzieli Polaków na takich, z którymi mógłby iść, i takich, z którymi na pewno nie pójdzie. Nie mówi o wartościach, o poglądach, o postawach. Mówi o ludziach. Wyklucza, dzieli i sortuje.
- Mateusz twierdzi, że ja chcę kogoś wykluczać. To nieprawda. Trochę się czułem zraniony tymi słowami Mateusza - odpowiada Szumełda w rozmowie z WP.
Przywództwo Kijowskiego zaczęli podważać m.in. Adrian Zandberg z Partii Razem i Jan Śpiewak ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Podobnie krytyczne głosy pojawiły się w Partii Zieloni, która zdecydowała się opuścić koalicję Wolność Równość Demokracja tworzoną pod egidą KOD.
- Ostatnie wypowiedzi Mateusza Kijowskiego przekraczają granicę dopuszczalnej różnicy zdań. Nie jesteśmy i nie będziemy gotowi maszerować wspólnie z ugrupowaniami nacjonalistycznymi (Kijowski mówił o "narodowcach" - red.), wrogimi różnorodności i demokracji. Nie mamy zaufania do tego, co obecny lider KOD-u, Mateusz Kijowski, może powiedzieć w przyszłości - napisali Zieloni.
Kijowski komentuje to tak: - Kiedy ludzie z zewnątrz wypowiadają się na temat wewnętrznych spraw jakiejś organizacji, to nie jest to zachowanie eleganckie - mówi WP. Jak dodaje, to, że "Partia Zielonych po roku współpracy z KOD - nagle, bez żadnych konsultacji czy spotkania - podejmuje decyzję o zerwaniu współpracy, jest zaskakujące i trudne do zrozumienia". - Ale mam nadzieję, że szybko to wyjaśnimy. Jesteśmy otwarci na rozmowę - podkreśla Kijowski.
O ile Zieloni są osobną formacją, to w ramach KOD ścierają się dwaj liderzy. Konflikt w Komitecie w rozmowie z Wirtualną Polską komentują dwie jego strony.
- W KOD jest dyskusja i trochę fermentu, ale wszystko to jest mocno podsycane przez różne zewnętrzne podmioty - gdyby sprawy KOD toczyły się bez nich, wyjaśnilibyśmy sobie to wszystko znacznie szybciej. Na różne sposoby sytuacja w KOD jest jednak podgrzewana, także przez naszych konkurentów i nieprzyjaciół. Przekazy w mediach dodatkowo podgrzewają emocje, bo ludzie są przecież wrażliwi na to, co się o nich mówi. Z całą pewnością w KOD nie dzieje się nic dramatycznego, a dyskusja o naszych wewnętrznych sprawach zmierza do rozstrzygnięcia - mówi WP Mateusz Kijowski.
Jak dodaje, rzeczą "oczywistą jest, że jego przywództwo jest podważane". - Kto jest przywódcą, to decyzja członków KOD - są głosy, że należy zweryfikować moje przywództwo, a są i takie, że nie. Nie mam z tym żadnego kłopotu. Taka dyskusja powinna się toczyć w każdej organizacji działającej publicznie - zauważa Kijowski.
Szefa KOD krytykuje Szumełda. Według niego Mateusz Kijowski "niechcący ma niemal monopol na przekaz KOD". - Cokolwiek powie Mateusz, od razu jest odbierane jako stanowisko całego Komitetu. Niestety wpadliśmy w pułapkę medialną, bo media wypromowały go jako jedynego lidera, a on sam stał się zakładnikiem tej sytuacji - mówi nam pomorski działacz ruchu.
Efektem tego ma być to, że przez tydzień 70 proc. swojego czasu i energii Szumełda "traci na to, aby tłumaczyć to, co Kijowski miał na myśli". - Nie tym chciałbym się zajmować. Chodzi o akcję z Romanem Dmowskim, o hasło z "lewakami", o wywiad Mateusza dla Wirtualnej Polski. Czasami trzeba się uderzyć w pierś i powiedzieć "przepraszamy, mieliśmy dobre intencje". Efekt jest taki, że Partia Zielonych opuszcza koalicję Wolność Równość Demokracja, bo ma problem z podpisywaniem się pod słowami Kijowskiego - dodaje.
Komentując słowa Kijowskiego dla WP, Szumełda zaznacza, że chyba każdy działacz KOD "ma w sercu idealny świat, o którym mówi Mateusz Kijowski - dialog, szukanie wspólnych wartości". - Ale jeśli z telewizji dowiaduję się, że z narodowcami różni nas niewiele, to się z tym nie zgadzam. Różni nas prawie wszystko - zaznacza.
Zdaniem rozmówcy WP Kijowski powinien pozostać liderem KOD, ale powinien też być bardziej otwarty na opinie innych. Na stwierdzenie, że sytuacja w KOD wygląda jakby publicznie dawali sobie po gębach, odpowiada: - Wiem, jak to wygląda, ale musimy przyzwyczajać ludzi do tego, że spór jest normalnym elementem debaty. - Czy Mateusz Kijowski jest dla pana autorytetem? - W pewnym sensie tak. Cenię u niego spokój i idealizm. Gdyby przesłanie Mateusza nie było jedynym przesłaniem KOD, to byłoby cennym elementem dyskusji w KOD.