"Chcesz mieć problemy?". 14‑latka włączyła nagrywanie
Szokujące sceny rozegrały się w jednym ze składów Szybkiej Kolei Miejskiej w Warszawie. Konduktor zwrócił uwagę na 11-letniego chłopca, który w trakcie jazdy spacerował po pociągu. Doszło do szarpaniny dorosłego mężczyzny z dzieckiem.
27.07.2023 | aktual.: 27.07.2023 06:52
Sprawę nagłośnili rodzice 11-latka. - Jechaliśmy na wizytę do ortodonty. Dzieci chciały, żeby było szybciej, bo to akurat czas korków, więc jechaliśmy pociągiem Szybkiej Kolei Miejskiej (SKM). Wsiedliśmy na stacji Warszawa-Rembertów. Dzieci siedziały ze mną. No i jak to dzieci, w pewnej chwili poszły sobie na koniec pociągu i tam usiadły - opowiada Katarzyna Godlewska, matka 11-letniego Mateusza i 14-letniej Aleksandry.
Zauważył to kierownik pociągu, który właśnie sprawdzał bilety. - Powiedział, że uciekaliśmy przed nim i że może zadzwonić na policję. Wszedł do swojego pomieszczenia służbowego i po chwili z niego wyszedł, więc pomyślałam, że coś może być nie tak, że coś może nam zrobić i włączyłam nagrywanie - relacjonuje 14-letnia Ola.
Dziewczynka dodaje, że wraz z bratem miała ważne bilety, które zostały okazane podczas kontroli.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: świat walczy z ociepleniem klimatu. Co może zrobić Polska? Najważniejsze obszary
Zapis nagrania z jej telefonu opublikował Polsat News w programie "Interwencja"
- Powinniście być w miejscu, w którym byliście - mówi konduktor, powołując się na regulamin. - Ja może chciałem zmienić miejsce? - odpowiada 11-latek na co otrzymuje pouczenie, że nie może tego robić.
Dalej konduktor utrzymuje, że nagła zmiana miejsca to "ucieczka". Tłumaczenia chłopca przekonującego, że powód przejścia na tył składu jest zupełnie inny, nie pomogły.
Do sprawy odniósł się rzecznik prasowy spółki Szybka Kolej Miejska w Warszawie. - Nasz kierownik pomyślał, że jeśli ktoś odbiega od niego, kiedy on prowadzi kontrolę biletów, to ma jeden cel: po prostu chce uniknąć kontroli. To wynika z jego doświadczenia życiowego i doświadczenia w pracy - tłumaczy Karol Adamaszek.
Bulwersujące sceny w pociągu. Konduktor grozi chłopcu
Dalej jednak sprawy przybrały znacznie poważniejszy obrót. - Zauważyłam po kilku minutach, że pan kontrolujący szarpie syna za rękę. Syn zaczął krzyczeć, żeby go puścił, on natomiast chciał go chyba wyrzucić z pociągu, nie wiedział chyba, że ja jestem z nimi - opowiada matka dzieci.
- Dzieci przybiegły do mnie z płaczem, no i pan kierownik wrócił, bo to akurat była stacja Warszawa-Wschodnia. Myślałam, że dzieci nie pokazały biletów, pan kierownik pociągu powiedział, że syn obraził go, więc przeprosiłam pana kierownika. Dzieci stwierdziły jednak, że tak nie było - mówi dalej pani Katarzyna.
Na dowód po powrocie do domu 14-latka odtworzyła rodzicom nagranie rozmowy z konduktorem. Wówczas wyszło na jaw, że dzieci miały rację.
Co więcej w dalszej części nagrania słychać, że konduktor posunął się wręcz do gróźb. - To co, wzywamy policję? - mówi zwracając się do dzieci. - Proszę bardzo. Ja mam bilet - odpowiada chłopiec. - No to masz bilet. Ale za twoje zachowanie (…) Chcesz mieć problemy? Chcesz, żeby cię mama z komendy odbierała? - mówi dalej mężczyzna.
Konduktor przekroczył uprawnienia? Jest skarga
"Interwencja" zwróciła się do SKM o udostępnienie nagrań z kamer umieszczonych w pociągu. Jednak do tej pory kierownictwo spółki nie zdecydowało się ich pokazać.
Rzecznik SKM zrelacjonował jedynie zeznania konduktora z wewnętrznego postępowania prowadzonego w sprawie tego incydentu.
- Według jego relacji zostały te osoby przez niego poproszone o bilety, nie chciały tych biletów początkowo okazać, weszły z nim w dyskusję, stwierdził, że był przez nie obrażany i nazywany m in. "kanarem dziadem". Generalnie w jego ocenie dochodziło do zachowań prowokacyjnych - przekazał Karol Adamaszek.
Rodzice dzieci wystosowali do SKM skargę na konduktora. W odpowiedzi Spółka odesłała pismo z przeprosinami.
- W naszej ocenie takie zachowanie kierownika jest całkowicie nieprofesjonalne. Należało zastosować wobec niego pewne konsekwencje służbowe, które już wyciągnęliśmy. Po pierwsze finansowe, jego pasek z wypłatą nie był taki, jakby on tego chciał. Została też z nim przeprowadzona rozmowa dyscyplinująca przez przełożoną - zapewnia rzecznik SKM w Warszawie.
Przeczytaj też:
Źródło: polsatnews.pl