PolskaKompromitacja polskich służb. "Suweren" po prostu sobie wyleciał

Kompromitacja polskich służb. "Suweren" po prostu sobie wyleciał

Toruński sąd, który wydał list gończy, przyznaje, że nie wie, gdzie znajduje się Bartosz Tomas ps. "Suweren". Nam poszukiwany listem gończym odpowiedział na pytania. Jest na Karaibach i wyjaśnił, że nie musiał uciekać z Polski. Kupił bilet na samolot i wyleciał bez problemów. Sprawę wyroku i grożącej mu odsiadki ironizuje.

Bartosz Tomas ps. "Suweren"
Bartosz Tomas ps. "Suweren"
Źródło zdjęć: © Bartosz Tomas | Bartosz Tomas

9 czerwca ujawniliśmy w Wirtualnej Polsce, że 35-latek przebywa na Dominikanie i wrzuca stamtąd filmy oraz zdjęcia na portale społecznościowe, podczas gdy polskie służby ścigają go listem gończym.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Bartosz Tomas zyskał dawniej dużą sławę w internecie. Głosił antyszczepionkowe tezy i walczył z covidowymi zakazami. W końcu o "Suwerenie" (sam się tak nazwał) zrobiło się głośno w całym kraju w 2021 r., gdy w czasie obostrzeń covidowych wszedł bez maseczki na teren miejskiego szpitala w Toruniu, agresywnie odzywał się do personelu i dostał się na oddziały, na których leżeli ciężko, czasem śmiertelnie chorzy pacjenci.

Na tym się nie skończyło. Ze szpitala Bartosz Tomas udał się pod toruński urząd miasta, gdzie wykrzykiwał, że magistrat zapłonie. Samorządowcy odebrali to jako groźbę.

Sąd Rejonowy w Toruniu skazał "Suwerena" w sześciu sprawach, głównie za drobniejsze przestępstwa i wykroczenia. Za wtargnięcia na oddziały "Suweren" usłyszał wyrok pół roku więzienia. Apelował, ale bezskutecznie.

Ponieważ jednak wcześniej odsiedział za to w areszcie 4 miesiące i 9 dni, to zostało mu nieco ponad półtora miesiąca. To za to jest obecnie ścigany listem gończym.

List gończy bez zdjęcia

Próbowaliśmy dowiedzieć się, jak to się stało, że polskie sądy i służby pozwoliły wydostać się z kraju osobie, dla której przykładnej kary domagał się nawet ówczesny premier. Warto w tym przypadku zwrócić uwagę na daty.

Półroczny wyrok więzienia Tomas usłyszał w październiku 2022 r. Po nieudanej apelacji uprawomocnił się on 17 sierpnia 2023 r. Skazany miał się wtedy stawić do więzienia, ale tego nie zrobił.

Równie wolno, jak wymierzanie sprawiedliwości trwało wdrażanie procedur dotyczących poszukiwania.

"18 września 2023 r. sporządzono dokumentację wykonawczą do Zakładu Karnego w Cieszynie Oddział Zewnętrzny w Bielsku Białej i wydano nakaz doprowadzenia" - napisała nam w odpowiedzi Katarzyna Malinowska, Prezes Sądu Rejonowego w Toruniu.

I dodała: "Po uzyskaniu informacji o niestawiennictwie skazanego w zakładzie karnym i podjęciu wymaganych przepisami prawa czynności list gończy został wystawiony w dniu 30 listopada 2023 r. Dalsze rozpowszechnienie listu gończego należy do policji."

To pokrywa się z informacjami, które przedstawili nam wcześniej mundurowi: że szukali go od września 2023 r., ale przez kilka miesięcy robili to po cichu.

W końcu informację o poszukiwaniu Tomasa mundurowi opublikowali 21 grudnia 2023 r. Ponad cztery miesiące po uprawomocnieniu wyroku.

Przez kilka miesięcy nie było w niej żadnego zdjęcia poszukiwanego. Zostało dołączone dopiero kilka dni temu, po naszym zapytaniu.

List gończy. Bartosz Tomas z Torunia, vel. Suweren, vel. Król Antycovidowców
List gończy. Bartosz Tomas z Torunia, vel. Suweren, vel. Król Antycovidowców© Policja | Policja

"Nie mamy informacji, gdzie skazany teraz przebywa oraz czy i dlaczego wydostał się z terenu Unii Europejskiej, w związku z tym nie są podejmowanie kroki, aby sprowadzić skazanego do Polski" - przyznała w przysłanej nam odpowiedzi prezes Sądu Rejonowego w Toruniu.

Sądy wszystko poprzeciągały

Natomiast w całej sprawie chodzi o coś poważniejszego niż umożliwienie ucieczki z kraju komuś, kto do odsiedzenia ma jedynie półtora miesiąca. Śledczy badają też bowiem inną sprawę, w którą zamieszany jest Bartosz Tomas. Miał bowiem w przeszłości prowadzić razem z kolegami fabrykę narkotyków w Toruniu, a w niej wytwarzać ecstasy, amfetaminę oraz konopie. W tej sprawie wyrok wciąż się nie uprawomocnił, bo nie może ruszyć apelacja.

Młodzi przestępcy wpadli, ponieważ we Wrocławiu zatrzymano odbiorców ich nielegalnego towaru. "Suweren" trafił wtedy do aresztu na półtora roku; siedział od sierpnia 2017 r. do stycznia 2019 r.

- 22 lipca 2021 roku Sąd Okręgowy w Toruniu nieprawomocnie skazał oskarżonego na karę łączną 5 lat pozbawienia wolności, karę grzywny w kwocie 25 tys. zł oraz na zapłatę nawiązki w kwocie 4 tys. zł na rzecz Polskiego Towarzystwa Zapobiegania Narkomanii — poinformował nas Jarosław Szymczak, asystent rzecznika Sądu Okręgowego w Toruniu.

W styczniu 2022 r. apelację wniósł zarówno sam Bartosz Tomas, jak i prokuratura. Problem w tym, że przez ponad dwa lata ta apelacja nie ruszyła. Gdyby wyrok uprawomocnił się w obecnej formie, "Suweren" musiałby odsiedzieć jeszcze 3,5 roku.

- Sprawa oczekuje w Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku na wyznaczenie terminu rozprawy — wyjaśnił rzecznik sądu, sędzia Rafał Terlecki.

Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu, która prowadziła sprawę narkotykową, nie odpowiedziała na nasze pytania o to, czy po wyroku w pierwszej instancji starała się o areszt lub inne środki zapobiegawcze np. zakaz opuszczania kraju.

"Nigdzie nie zbiegłem"

Ścigany listem gończym torunianin odpowiedział na szereg naszych pytań i wyjaśnił, że jego postawa wzięła się z tego, że od co najmniej 15 lat ma antyszczepionkowe poglądy. Do sprawy narkotyków nie chciał wracać. Zapewniał, że zostawił tamten okres za sobą.

Twierdzi też, że z Polski wcale nie musiał uciekać, ponieważ nie był objęty zakazem opuszczania kraju. Wyjechał prawie rok temu. Na Karaiby dostał się samolotem.

Bartosz Tomas, ps. "Suweren"
Bartosz Tomas, ps. "Suweren"© Bartosz Tomas | Bartosz Tomas

Przekonuje też, że o liście gończym dowiedział się dopiero kilka tygodni temu.

- Nigdzie nie zbiegłem. Wyjechałem legalnie jak każdy inny człowiek. Nie było potrzeby żadnych kombinacji, gdyż w momencie, gdy opuszczałem kraj, byłem wciąż niewinnym człowiekiem bez żadnych zakazów lub ograniczeń w podróżowaniu. Zawsze marzyłem, by zostać piratem, więc na swoją destynację wybrałem Karaiby — ironizuje Bartosz Tomas.

I w podobnie lekceważącym tonie dodaje: - Mój proces ciągnie się już 5 lat, nie mam tyle życia, by czekać na tak wolne sądy. Sprawa apelacyjna odbywa się zazwyczaj bez uczestnictwa oskarżonych, więc może odbyć się wyłącznie z udziałem obrońcy. Natomiast co do reszty zasądzonego wyroku, to gdy będę miał trochę więcej czasu, być może zrobię sobie tego typu wakacje. Niestety, póki co jestem bardzo zajęty.

Więcej na temat niechlubnej sławy "Suwerena" pisaliśmy w artykule pt. "Suweren" uciekł z Polski. "Król antycovidowców" bał się odsiadki?

Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (926)