Kompromitacja PiS w małopolskim sejmiku. Ludzie Kaczyńskiego wściekli. "Wstyd"
- Palę się ze wstydu - mówi jeden z działaczy PiS po kolejnym przegranym głosowaniu przez Łukasza Kmitę. To on właśnie jest kandydatem kierownictwa PiS na marszałka województwa małopolskiego i kolejny - czwarty już raz - poległ. - To sytuacja kompromitująca dla całej partii - słyszymy od polityka PiS.
Łukasz Kmita po raz czwarty nie został wybrany marszałkiem województwa małopolskiego. Kierownictwo PiS nadal nie jest w stanie przeforsować swojej kandydatury.
Co więcej, nie jest w stanie przekonać własnych radnych do tego, by zagłosować za Kmitą. Mimo zaangażowania w sprawę samego Jarosława Kaczyńskiego.
To właśnie Kaczyński zagroził małopolskim radnym PiS przeciwnym Kmicie, że wyrzuci ich z partii, jeśli go nie poprą. I nie poparli - kilku, mimo politycznych gróźb, wyłamało się w głosowaniu.
- To jest kompromitacja dla partii, to jest wstyd dla radnych. KO z peeselowcami się z nas śmieją, a prezes Kaczyński nie jest w stanie nic z tym zrobić - rozkłada ręce jeden z polityków PiS.
Nie kryje, że w partii jest "wściekłość".
Co więcej, Kmita uzyskał mniej głosów (14) niż kontrkandydat zaproponowany przez Koalicję Obywatelską i Trzecią Drogę, czyli Krzysztof Jan Klęczar (18). Dotąd Kmita nie miał kontrkandydatów, ale teraz - zgodnie z zapowiedziami Wirtualnej Polski - to się zmieniło.
- Jesteśmy dalej niż bliżej do wygranej w głosowaniu. Skończy się być może powtórzonymi wyborami, nie wykluczam, że stracimy władzę w sejmiku - mówi polityk PiS z Małopolski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Powstanie nowa partia na prawicy? Jakubiak reaguje śmiechem
Przypomnijmy: PiS w 39-osobowym sejmiku małopolskim ma 21 radnych (w tym dwóch radnych z Suwerennej Polski) - a więc, wydawałoby się, stabilną większość. Tyle że tak nie jest. Partia jest w regionie wewnętrznie podzielona i nie jest w stanie wybrać ze swojego grona marszałka województwa.
Władze PiS grożą buntownikom
18 czerwca do Krakowa przyjechał sam Kaczyński. Towarzyszyli mu partyjni druhowie. Obradowali w siedzibie partii do późnych godzin wieczornych. Cel? "Uporządkowanie sytuacji" i "wypracowanie kompromisu". Słowem: przekonanie zbuntowanych radnych PiS, by jednak poparli Łukasza Kmitę na marszałka. A właściwie - próba wymuszenia.
Na nic to się jednak nie zdało. Ba, 1 lipca podczas sesji Kmita uzyskał jeszcze gorszy wynik. I to mimo politycznych gróźb, że radni PiS będą zmuszeni ujawniać, jak głosowali (głosowanie jest tajne).
Nerwy tracą współpracownicy prezesa. Ryszard Terlecki, "ojciec" kandydatury Kmity, tak określił radnych PiS: "przyspawani do zajmowanych foteli", "ulegający urojonym ambicjom", "łapczywi na pieniądze, wpływy i udział we władzy", "ludzie bez honoru", "oszuści".
Konflikt w regionie ma przełożenie na sytuację w całej partii. I wpływa na kryzys w relacjach między członkami ścisłych władz PiS. Zbuntowani radni orientują się bowiem na Beatę Szydło, a Kmita to człowiek Ryszarda Terleckiego i Mateusza Morawieckiego, forsowany przez Jarosława Kaczyńskiego.
Prezes jeszcze w piątek przestrzegał swoich radnych: - Są ludzie, którzy kierują się wyłącznie względami osobistymi. Będziemy chcieli się takich z partii pozbywać - zapowiedział w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie. I potwierdził tym samym informacje WP o tym, że ci, którzy nie zagłosują za Kmitą, będą zawieszani w prawach członków PiS.
- Niech idą w diabły - mówił o buntownikach prezes Kaczyński na jednym ze spotkań w centrali PiS.
Jak pisaliśmy w WP, jeśli 1 lipca wybór marszałka się nie powiedzie, przewodniczący sejmiku może zwołać sesję nadzwyczajną. Będzie o to wnioskować Koalicja Obywatelska. Prof. Jan Duda - przewodniczący sejmiku - jest zwolennikiem takiego rozwiązania. Sesja może odbyć się jeszcze w tym samym dniu.
Jeśli do 9 lipca sejmik nie wybierze marszałka, odbędą się ponowne wybory w regionie. Wtedy PiS może stracić władzę. Dla Kaczyńskiego i PiS będzie to najdotkliwsza porażka od momentu utraty władzy w Polsce.
- Szczerze? Nie wiem, jak to się wszystko skończy. Mamy już tej sytuacji po dziurki w nosie - rozkłada ręce jeden z naszych rozmówców.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl