Kolejny rybak chce zabijać foki. "Niech zdechną wszystkie"
- Może to pan napisać wprost. Chcę, aby wszystkie zdechły! Zniszczyły naszą firmę, grozi nam bankructwo - mówi Florian Arendt, prezes spółdzielni rybackiej Troć w Tczewie na Pomorzu. To kolejny rybak domagający się rozpoczęcia odstrzałów fok.
06.06.2018 | aktual.: 06.06.2018 17:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Foki wyżarły ryby z jednego z najlepszych łososiowych łowisk w Polsce. Przy ujściu Wisły rybacy z Tczewa łowili nawet 50 ton łososi i troci. To było jednak kilka lat temu. Ostatnio przez drapieżniki akwen stał się pusty. - W całym ubiegłym roku złowiłem tylko jednego łososia i to pochlastanego foczymi pazurami. Te cholery wprowadziły się na łachę piasku przy ujściu Wisły i pożarły wszystko, co tam przepływało - mówi WP Florian Arendt, prezes spółdzielni Rybołówstwa i Przetwórstwa Troć w Tczewie. Nie szczędząc przekleństw dodaje, że foki, które wprowadziły się na jego teren należy jak najszybciej zabić.
Dlaczego rybacy chcą zabijać foki?
Łososie i trocie chwytane przez tczewskich rybaków nie szły od razu pod nóż. Żywe osobniki wpuszczano do stawów, aby podczas okresu rozrodczego pozyskać z nich ikrę i mlecz. W ten sposób rybacy zarabiali na utrzymanie i jeszcze hodowali młody narybek, który tonami trafiał do Zatoki Gdańskiej. To część naukowego programu odtworzenia populacji dzikiego łososia bałtyckiego, nad którym pracował prof. Ryszard Bartel z Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Gdańsku.
- To, co wpuszczaliśmy do wody natychmiast było zżerane. Foki nauczyły się wchodzić do sieci i wyjadać łososie. Foki nie bały się nas czasem potrafiły zajrzeć do łodzi i szarpać się z rybakiem o rybę - mówi dalej Florian Arendt. Dodaje, że sprawcą nieszczęścia jest fokarium na Helu i nieżyjący już twórca programu odtworzenia populacji fok, prof. Krzysztof Skóra. Około 2005 roku na łasze piasku przy ujściu Wisły rybacy widzieli 4 foki, teraz czyha ich tam nawet 200, bo za unijną dotację usypano fokom dodatkową wyspę. To oczywiście gratka dla miłośników przyrody, ale dramat dla rybaków. Interesy trudno pogodzić nawet przez wypłatę odszkodowań.
- Ponieważ nie byliśmy już w stanie dostarczać narybku, w 2017 roku odebrano nam łowisko. Zresztą jest tam tylko czysta, pusta woda. Jeszcze rok i spółdzielnia pójdzie z torbami. Nie liczy się człowiek i racjonalne myślenie. Liczy się foczka - podsumowuje gorzko szef rybaków.
Nie tylko on skarży się na szkody. Obejrzyjcie film z ostatniego sezonu połowu łososi.
Cicha akcja zabijania fok
To nie jedyny taki głos. Jak pisaliśmy w WP, rybacy z Jastarni i Helu domagają się zrobienia porządku z fokami. Oskarżają je o pustoszenie łowisk i roznoszenie wśród ryb chorób i pasożytów nazywanych nicieniami. Ponieważ tych drapieżników na polskim wybrzeżu przybywa, a jednocześnie są pod ochroną, rozpoczęto cichą akcję uśmiercania fok. Stąd najprawdopodobniej ujawnione przypadki znalezienia fok uśmierconych ręką człowieka.
Takie działanie spotkało się z ogromną krytyką miłośników zwierząt. Turyści grożą bojkotem nadmorskich smażalni. Śledztwo prowadzi policja. Do organizacji ekologicznej WWF zgłosiły sie pierwsze osoby oferujące nagrodę za pomoc w złapaniu morderców fok. Obecnie pula wynosi już 30 tys. zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl