Wkurzony rybak zapowiada: będzie więcej martwych fok

Cztery martwe foki znalezione na polskim wybrzeżu to najprawdopodobniej zemsta rybaków. Drapieżniki nauczyły się wyżerać cenne łososie wprost z sieci. W tym roku to plaga, z którą rybacy postanowili walczyć na własną rękę. Samowolkę uruchomiła posłanka PiS, domagająca się odstrzału fok.

Wkurzony rybak zapowiada: będzie więcej martwych fok
Źródło zdjęć: © East News | Adrian Slazok/REPORTER
Tomasz Molga

04.06.2018 | aktual.: 05.06.2018 11:22

- Znowu TVN pokazuje martwe foczki. Jak im dam! To nie foki powinny tu rządzić, tylko rybacy - denerwuje się Andrzej Dettlaff, szyper kutra rybackiego z Jastarni. - Nie trzeba wielkiego śledztwa prokuratury. Ktoś z rybaków nie powstrzymał ręki. Nie dziwię się. Przez głupie pomysły z rozmnażaniem fok, my rybacy, idziemy z torbami - mówi w rozmowie z WP.

Nieoficjalnie rybacy przyznają, że zabite ostatnio foki to zemsta za wyjadanie z sieci dzikich łososi bałtyckich. Przypomnijmy, pod koniec maja na plaży w Gdyni znaleziono dwie martwe foki z przywiązaną cegłą. Kolejną ofiarą była foka Helenka, podopieczna fokarium na Helu. Znaleziono ją z rozbitą głową. 3 czerwca o znalezieniu ciała czwartej zabitej foki poinformowali pracownicy gdańskiego fokarium. Zwierzę leżało na Rybitwiej Mieliźnie w Zatoce Puckiej. Również miało zostać uśmiercone przez człowieka. Miał o tym świadczyć rozcięty brzuch.

Kto to zrobił, jeszcze nie wiadomo. Za to jasna jest motywacja. Rybacy oskarżają polskie foki o wyjadanie ryb z sieci, zwłaszcza wyjątkowo cennych bałtyckich łososi. Ich połów jest limitowany, przy cenie 26-46 zł za kilogram liczy się każda sztuka. Sprawny rybak może zarobić 100 tys. zł rocznie. W ostatnich latach dobre wyniki się skończyły. Coraz bardziej liczne w Polsce foki nauczyły się korzystać z zastawionych sieci i haczyków jak ze stołówki. Zjadają ryby, zanim zdążą wybrać je rybacy.

Foka złapana w sieci nie ujdzie żywa

Dlatego jeden z rybaków w rozmowie z WP zapowiedział, że martwych fok będzie więcej. - W Szwecji i Finlandii już dawno uruchomiono odstrzały. U nas foka jest chroniona, bo rządzą ekoświry. Będziemy tępić te łajzy na własną rękę. Dowodów nie będzie - mówi rybak specjalizujący się w połowach łososi na Zatoce Gdańskiej.

Tłumaczy, że rybacy przekonali do wystąpienia w ich obronie Dorotę Arciszewską-Mielewczyk, posłankę PiS z Gdyni. Ta zaproponowała w marcu, by wprowadzić odstrzał fok. - Foka to ewidentny szkodnik. Jej pojawienie się u nas to wymysł WWF-u i ekologów, głównie niemieckich, którzy chcieliby nam tutaj przeflancować rezerwaty. Musimy zacząć coś robić - mówiła w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim".

Pomysł odstrzału spotkał się z tak wielką krytyką, że natychmiast odciął się od niego minister gospodarki morskiej. Według rozmówcy WP, skoro nie udało się oficjalnie ograniczyć populacji fok, rybacy zrobią swoje po cichu. - Foka złapana w sieci nie ujdzie żywa - dodaje.

Takie działanie jest sprzeczne z prawem. Według ustawy o ochronie zwierząt za zabicie zwierzęcia grozi do trzech lat więzienia. - Ostatnie dwa tygodnie były tragiczne dla fok na polskim wybrzeżu. Podczas gdy jedni walczą o życie każdego zwierzęcia, inni zabijają je w tak okrutny sposób - komentują ekolodzy z Błękitnego Patrolu WWF, którym od kwietnia do maja udało się uratować 34 foki. Zapowiadają zwiększenie liczby patroli na wybrzeżu i proszą o zgłaszanie informacji o podejrzanych zachowniach, jak również napotkanych fokach.

Rybacy walczą z fokami: strzelać!

Stan emocji ilustruje seria filmów z połowów łososi pod wspólnym tytułem "Dokarmianie fok". Na YouTube.com opublikował je Andrzej Dettlaff z Jastarnii. Pod koniec grudnia jego załoga wypłynęła na łososie. Na haczykach i sieciach znajdują jednak łby albo fragmenty ryb objedzonych przez drapieżniki. Na filmie widać też jak w pewnym momencie rybak siłuje się ze sznurem. - Coś czuję, że walczymy z foką - mówi sternik. Po chwili faktycznie obok kutra pokazuje się foka porywająca rybakom ich zdobycz. Padają przekleństwa i groźby, że trzeba strzelać do fok choćby z broni czarnoprochowej.

Andrzej Dettlaff podlicza, że w zakończonym właśnie sezonie na łososie przez foki stracił 60 tys. zł. Podobną kwotę strat podaje Henryk Indyk z Helu i inni doświadczeni rybacy. Wprawdzie za "ukradzione ryby" przysługują im odszkodowania, ale rybacy skarżą się na procedury w ich szacowaniu. Objedzone szczątki należy okazać inspektorowi rybołówstwa.

Hejt na foki

O rozmnażanie "szkodników" na polskim wybrzeżu rybacy oskarżają pracowników Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu. Jego nieżyjący już szef, prof. Krzysztof Skóra, zapoczątkował prace m.in. nad przywróceniem populacji szarych fok na polskim wybrzeżu. Obecnie ich liczbę szacuje się na 300 osobników. Sukces biologów to atrakcja dla turystów. Tymczasem w 2014 roku naukowcy z Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni zauważyli, że foki zamiast polować na ryby, jedzą je wprost z sieci.

- Prawda jest taka, że do fok trzeba strzelać i je unicestwić. Dopóki nie powstało fokarium na Helu, problemu ze szkodami nie było. Teraz to jednak fajny biznes dla naukowców. Ściąga się frajerów i trzepie kasiorę, bo foczki ładnie wyglądają na zdjęciach z wakacji - mówi dalej Andrzej Dettlaff. - Wolałbym jednak, aby taką samą ochroną objąć nasz biznes. My zatrudniamy pracowników i płacimy podatki - dodaje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2578)