Kolejny kraj nie wyklucza wysłania swoich wojsk do Ukrainy

Szefowa MSZ Annalena Baerbock, "nie wyklucza" wysłania niemieckich żołnierzy na Ukrainę w ramach sił pokojowych po ewentualnym zawieszeniu. Podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych NATO w Brukseli podkreśliła, że oprócz gwarancji bezpieczeństwa, takich jak członkostwo w NATO, rozważana jest również "międzynarodowa obecność w celu zabezpieczenia rozejmu".

Manewry Grand Quadriga 2024 na Litwie
Manewry Grand Quadriga 2024 na Litwie
Źródło zdjęć: © East News
Mateusz Czmiel

04.12.2024 | aktual.: 04.12.2024 10:18

Zapytana o ewentualną rolę Niemiec w takiej misji, Baerbock stwierdziła, że Niemcy "wspierają z całych sił wszystko, co służy pokojowi w przyszłości".

Kwestia, kto mógłby wystawić siły pokojowe, nabiera szczególnego znaczenia w kontekście nadchodzącej zmiany władzy w Stanach Zjednoczonych. W Brukseli nie wyklucza się, że nowy prezydent USA, Donald Trump, mógłby próbować naciskać na Ukrainę i Rosję, by przystąpiły do negocjacji.

Trump mógłby na przykład zagrozić Ukrainie wstrzymaniem pomocy wojskowej w przypadku odmowy. Z kolei prezydentowi Rosji, Władimirowi Putinowi, mógłby zapowiedzieć zwiększenie wsparcia militarnego dla Kijowa, jeśli ten nie przystąpi do rozmów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Europejscy żołnierze w misji pokojowej?

Nowa szefowa unijnej dyplomacji, Kaja Kallas, już w weekend wyraziła przekonanie, że europejscy żołnierze mogliby zabezpieczyć ewentualne zawieszenie broni w Ukrainie. Według niej, wojska te mogłyby pochodzić z krajów, które wcześniej deklarowały gotowość do rozmów na temat wysłania kontyngentu. Do tych państw zaliczają się na przykład Francja czy kraje bałtyckie.

We wtorek Radio Swoboda, powołując się na wysokiego rangą urzędnika NATO, podało, że Paryż i Londyn rozważają rozmieszczenie wojsk Francji i Wielkiej Brytanii na linii rozgraniczenia między Rosją a Ukrainą w celu monitorowania przestrzegania zawieszenia broni, które mogłoby zostać osiągnięte w wyniku negocjacji.

Przed zaprzysiężeniem Donalda Trumpa na prezydenta USA 20 stycznia Ukraina nie może liczyć na zaproszenie do członkostwa w NATO. Sekretarz generalny Sojuszu, Mark Rutte, podczas ostatniego spotkania ministrów spraw zagranicznych przed objęciem urzędu przez Trumpa, jasno to zaznaczył.

Dążenia Ukrainy do członkostwa w NATO

Kreml ostrzegał NATO przed przyjęciem Ukrainy, nazywając to "nieakceptowalnym" zagrożeniem. Nowy ukraiński minister spraw zagranicznych, Andrij Sybiha, spotkał się w Brukseli z sojusznikami na posiedzeniu Rady NATO-Ukraina, w którym uczestniczyła również Kaja Kallas.

Sybiha uważa, że członkostwo w NATO to "jedyna prawdziwa gwarancja" bezpieczeństwa kraju, jak podaje jego ministerstwo w Kijowie. Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, domaga się szybkiego przyjęcia do Sojuszu, by zabezpieczyć kontrolowane przez Kijów części kraju przed Rosją. W zamian jest gotów tymczasowo zrezygnować z odzyskania terenów zajętych przez Moskwę.

Trump planuje szybkie porozumienie z Putinem

Donald Trump zamierza po objęciu urzędu w ciągu "24 godzin" osiągnąć porozumienie z prezydentem Rosji, Władimirem Putinem, co wywiera ogromną presję na Zełenskiego. Sekretarz generalny NATO, Mark Rutte, nie dał jednak ukraińskiemu prezydentowi nadziei.

Stwierdził, że dla Sojuszu obecnie chodzi o "więcej pomocy wojskowej, a mniej o dyskusje na temat tego, jak wygląda proces pokojowy". Podkreślił, że Ukraina musi zostać doprowadzona do "pozycji siły" przed ewentualnymi negocjacjami z Rosją. Rutte spotkał się z Trumpem około dziesięciu dni wcześniej na Florydzie.

Wybrane dla Ciebie