Kolejna rozprawa w procesie generała Kiszczaka
(PAP/Tomasz Gzell)
W czwartek przed warszawskim Sądem Okręgowym odbyła się druga rozprawa w procesie gen. Czesława Kiszczaka. Nikt nie wydawał rozkazu otwarcia ognia w kopalni
"Wujek", a milicjanci strzelali tam spontanicznie, w obronie
własnej - stwierdził gen. Czesław Kiszczak.
Były szef MSW jest oskarżony o przyczynienie się na początku stanu wojennego do śmierci 9 górników w kopalni Wujek i zranienia 25 w kopalni Manifest Lipcowy. Na poprzedniej rozprawie został odczytany akt oskarżenia. W czwartek gen. Kiszczak będzie odpowiadał na pytania sądu i stron procesu.
Kiszczak jest oskarżony o wydanie tajnego szyfrogramu o zasadach użycia broni palnej. Generał powołał się w nim na - jak się później okazało - nie obowiązujący jeszcze dekret o stanie wojennym. Na mocy szyfrogramu, 16 grudnia 1981 r. oddziały ZOMO i milicji spacyfikowały strajk w kopalniach "Wujek" i "Manifest Lipcowy".
75-letni Kiszczak twierdzi, że jest niewinny i że zakazał użycia broni w "Wujku". Grozi mu od 2 do 10 lat więzienia. Odpowiada z wolnej stopy.
Proces będzie kontynuowany 13 czerwca, na kiedy to wezwano pierwszego świadka Ryszarda Reiffa. (mag,mon)