Wymiana zdań z Szerpami wynika z bariery językowej
O swoich relacjach z Szerpami autorka książki pisze tak: "Kiedyś na Mount Evereście musiałam przejść przez zdradliwy płat starego lodu. Był ze mną Norbu - Szerpa. Wrzasnął do mnie: 'Poczekaj, memsahib!'. Zaczął grzebać w plecaku. Myślałam, że szuka śrub lodowych, żeby założyć przelot, ale myliłam się. W końcu znalazł to, czego szukał - poświęcony ryż. Pomodlił się, przerzucił ryż przez ramię i powiedział, że teraz możemy bezpiecznie przejść. - A śruby lodowe? - spytałam go. - Nie trzeba, memsahib. Bogowie gór są zadowoleni. Pomimo tego, że Szerpowie znają współczesne metody wspinaczki i nowoczesny sprzęt, wciąż wierzą, że ich przetrwanie w górach zależy głównie od kaprysów losu lub dobrej woli górskich bogów. Na najcięższe wspinaczki przygotowują się, nie tylko doskonaląc umiejętności, ale także modląc się i składając dary bogom. Wreszcie nadszedł czas obdarowania tych, które zamieszkiwały stoki Annapurny
Pewnego dnia Arlene obudził wrzask: Wangel (jeden z Szerpów - przyp. red.) krzyczał, wymachując rękami: - To najgorsza ekspedycja, na jakiej kiedykolwiek byłem. - O co chodzi? - spytałam. - Sprzęt jest bardzo niedobry. Jedzenie bardzo niedobre. Członkinie niedobre.
(...) Wymiana zdań wynikała z bariery językowej - Wangel usłyszał kilka wypowiedzianych przez Verę słów i źle ją zrozumiał. Ten problem dotyczy zresztą nie tylko Szerpów, ale także międzynarodowych ekspedycji złożonych ze wspinaczy z różnych części Europy, w których mówi się różnymi językami - pomimo wspólnej kultury jakoś nie mogą się czasem zrozumieć. Jeżeli zaś chodzi o Szerpów i alpinistów, do bariery językowej dochodzi jeszcze różnica kultur i oczekiwań" - czytamy.
Na zdjęciu: tragarze wchodzą na wzgórze niedaleko Francuskiej Przełęczy; w tle Dhaulagiri.
Książkę kupisz tutaj.