Koalicja anty-IS szykuje się do ofensywy na Mosul, a UNICEF ostrzega przed kryzysem humanitarnym
• Wysłannik UNICEF-u ostrzega przed kryzysem humanitarnym podczas walk o Mosul
• To drugie największe miasto Iraku wciąż jest w rękach IS
• "The Guardian": podczas bitwy dziesiątki tysięcy dzieci mogą stracić domy
• Już teraz 3,6 mln małych Irakijczyków jest narażonych na śmierć, zranienie, porwanie, przemoc seksualną czy rekrutację w szeregi zbrojnych grup - wylicza UNICEF
13.07.2016 | aktual.: 14.07.2016 11:31
To była nie tylko ogromna porażka irackiej armii, ale też moment, w którym świat zdał sobie sprawę, że wśród islamskich ekstremistów zrodziła się poważna siła - Państwo Islamskie. Organizacja ta (wówczas jeszcze występująca jako Państwo Islamskie Iraku i Lewantu) trafiła na czołówki gazet w czerwcu 2014 r., gdy dżihadyści zajęli Mosul, drugie największe miasto w Iraku. Krótko później ogłosili swój kalifat i skrócili nazwę, by stało się jasne, że interesuje ich nie tylko Irak i Syria, ale dużo więcej. I choć w ciągu ostatniego półtora roku samozwańczy kalifat mocno się skurczył, a siły irackie, syryjskie, kurdyjskie i międzynarodowa koalicja pod wodzą USA wydzierają z niego kolejne wielkie zdobycze - Ramadi, Palmirę, Faludżę - to Mosul wciąż pozostaje w rękach dżihadystów.
Sojusz anyt-IS mocno jednak wierzy, że prędzej czy później i to się zmieni. Odbić już udało się bazę Kajar, która znajduje się kilkadziesiąt kilometrów od Mosulu. To właśnie stamtąd ma ruszyć ofensywa na Mosul - jak ujawnił niedawno amerykański sekretarz obrony Ashton Carter (czytaj więcej)
. Pomóc w tym ma dodatkowych pół tysiąca żołnierzy, których USA dodatkowo planują wysłać do Iraku. Jeśli uda się przejąć Mosul, dżihadyści nie tylko stracą strategiczny przyczółek, ale doznają też sporego ciosu wizerunkowego. Problem w tym, że odbicie Mosulu może być militarnie dużo trudniejsze niż w przypadku pozostałych miast. A UNICEF (Fundusz Narodów Zjednoczonych Pomocy Dzieciom) ostrzega przed czymś jeszcze: może dojść do kryzysu humanitarnego.
Obawy irackiego wysłannika UNICEF-u Petera Hawkinsa przybliżały niedawno brytyjski dziennik "The Guardian" i agencja Reutersa. Ostrzegał on, że jeśli wojskowe plany ataku nie będą wsparte planami pomocy humanitarnej ucierpieć mogą dziesiątki tysięcy dzieci, które stracą dachy nad głowami. W sumie, jak podaje za Hawkinsem "The Guardian", dotkniętymi walkami o Mosul stanie się 1,7 mln ludzi.
Sytuacja najmłodszych w tym mieście już jest nie do pozazdroszczenia. Jak wylicza pracownik UNICEF-u na łamach brytyjskiego dziennika, od dwóch lat nie działają programy szczepień, a możliwości edukacji są mocno ograniczone. Najgorsze jednak wydają się doniesienia, które pojawiły się w zeszłym roku: IS szkoli dzieci żołnierzy w Mosulu. W listopadzie serwis kurdyjski serwis Rudaw podawał, że IS dokonało egzekucji 12 dzieci, które próbowały uciec z jednego z mosulskich obozów szkoleniowych. Choć informacji tych nie sposób zweryfikować, faktem jest, że dżihadyści trenują nieletnich, czasem nawet kilkulatków do "wojny z niewiernymi". IS chwaliło się tym kilkukrotnie w propagandowych filmach, które zamieszczało w internecie.
Miliony potrzebujących pomocy
Według raportu UNICEF-u, na który powołuje się Reuters, około jedna trzecia irackich dzieci (4,7 mln) potrzebuje pomocy humanitarnej. Większość z nich znajduje się na obszarach poza kontrolą irackich sił rządowych. Co piąty mały Irakijczyk jest również "poważnie narażony na śmierć, zranienie, przemoc seksualną, porwanie lub rekrutację w szeregi zbrojnych grup", a niemal 10 proc. dzieci musiało uciekać z własnych domów - opisuje oenzetowski dokument. W ciągu dwóch lat konfliktu w Iraku zanotowano przeszło setkę ataków na placówki edukacyjne i ich pracowników. Reuters podaje, że wiele szkół zostało zamkniętych, setki przekształcono w tymczasowe schronienia dla osób, które straciły domy i musiały uciekać przed walkami.
- Mamy do czynienia z sytuacją, gdzie całe pokolenie traci szansę na normalną przyszłość - alarmował Hawkins, cytowany przez media.
Od 2014 r. UNICEF potwierdził śmierć ponad 800 dzieci, ale jak sam przyznaje, faktyczna liczba ofiar jest dużo wyższa.