Kluczowy dla Rosjan kolejowy most Antonowski zniszczony
Kolejowy most Antonowski pod okupowanym przez siły rosyjskie Chersoniem na południu Ukrainy został zniszczony przez siły ukraińskie – poinformowało w sobotę Centrum Komunikacji Strategicznej Sił Zbrojnych Ukrainy na Telegramie. To oznacza, że Rosjanie mogą mieć na okupowanym terenie spore kłopoty logistyczne.
"Już po kolejowym moście Antonowskim!" - napisano w komunikacie sił zbrojnych Ukrainy, podkreślając, że wokół Rosjan w Chersoniu "stopniowo zaciska się pętla okrążenia".
W piątek amerykański Instytut Badań nad Wojną podał, że ukraińskie wojska zaatakowały w środę po raz trzeci w ciągu 10 dni leżący w pobliżu drogowy most Antonowski i prawdopodobnie nie nadaje się on już do użytku. 25 lipca amerykański think tank przekazał, że Ukraińcy uszkodzili również dwa pozostałe mosty wiodące do Chersonia, co może utrudnić najeźdźcom dostarczanie sprzętu wojskowego do tego miasta.
Sytuacja w okupowanym Chersoniu
Miasto Chersoń i niemal cały obwód chersoński znajdują się pod rosyjską okupacją od początku marca. Od kwietnia władze ukraińskie i media informowały, że trwają przygotowania do przeprowadzenia tzw. referendum w sprawie przyłączenia tych obszarów do Rosji lub utworzenia zależnej od Moskwy tzw. Chersońskiej Republiki Ludowej.
Leżący na południu Ukrainy Chersoń i niemal cały obwód znajdują się pod rosyjską okupacją od początku marca. To jedyne miasto obwodowe Ukrainy, które zostało zajęte przez wojska rosyjskie na początku rosyjskiej agresji. Pod koniec maja ukraińska armia rozpoczęła w tamtym rejonie kontrataki na pozycje przeciwnika, które nasiliły się pod koniec lipca. Pod ostrzałem znalazły się strategiczne szlaki logistyczne i transportowe rosyjskich żołnierzy, tak by uniemożliwić im uzupełnianie zapasów.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski