ŚwiatKlimat dla terrorystów

Klimat dla terrorystów

Od czasu rozlewu krwi w Paryżu 13 listopada w stolicy Francji panuje stan wyjątkowy. W tym trudnym czasie światowi przywódcy obradują na konferencji klimatycznej ONZ. Zebrali się tam, by wypracować nowe globalne porozumienie w sprawie redukcji emisji gazów cieplarnianych. Czy zakłócenie rozmów mogło być częścią planu opracowanego przez terrorystów?

Klimat dla terrorystów
Źródło zdjęć: © AFP | Miguel Medina

Jest to rzecz jasna możliwe. W końcu surowe warunki środowiska naturalnego w dużej części Bliskiego Wschodu i północnoafrykańskiego regionu Sahelu to dodatkowy czynnik sprzyjający działaniom islamskich ekstremistów. Tak więc przygotowanie ataków, które mogłyby zniweczyć wysiłki mające na celu poprawę owych warunków - a jednocześnie przybliżyć terrorystów do realizacji innych celów - można uznać za "zwycięską" strategię.

Sytuacja na Bliskim Wschodzie i w rejonie Sahelu jest z pewnością trudna - szybko postępujące pustynnienie rujnuje gospodarki pasterskie i pozbawia środków do życia rolników, hodowców, nomadów i wszystkich tych, których życie jest od nich zależne. Owe połączenie degradacji środowiska gospodarczego i naturalnego stworzyło podatny grunt dla siejących śmierć ruchów islamistycznych, takich jak Boko Haram w Nigerii, al-Szabaab w Somalii i Kenii oraz Państwo Islamskie w Iraku i Syrii. Tam, gdzie zmiany klimatyczne grożą spustoszeniem środowiska, fanatycy łączą siły, by siać spustoszenie całych cywilizacji.

Eksplozja demograficzna

Dla ścisłości, zmiany klimatyczne nie są wcale pierwotną przyczyną ekstremizmu islamskiego. Gospodarki, które utraciły podstawy funkcjonowania, brutalne dyktatury religijne, a także głęboko zakorzenione podziały etniczne oraz wyznaniowe doprowadziły do powstania niebezpiecznej mieszanki strachu, niestabilności i gniewu. Nikt nie powinien mieć jednak wątpliwości, że do rozwoju fanatyzmu przyczyniły się w dużym stopniu warunki środowiskowe panujące na znacznym obszarze Bliskiego Wschodu i rejonu Sahelu.

Co więcej, warunki te będą się tylko pogarszać, jako że gwałtowny wzrost liczby ludności stanowi coraz większe obciążenie dla zasobów naturalnych ziemi. Wzrost emisji dwutlenku węgla napędza nie tylko proces industrializacji. Jak przewidują eksperci ONZ, do 2050 roku na naszej planecie będzie mieszkać 9,7 mld ludzi, a w roku 2100 liczba ta wzrośnie do 11,2 mld.

Wzrost ten nie będzie jednak proporcjonalny - dotyczyć będzie przede wszystkim krajów muzułmańskich z opisywanego przez nas regionu. Współczynnik narodzin jest rzeczywiście najwyższy w krajach muzułmańskich. Wśród nich na czoło wysuwa się Nigeria, gdzie liczba urodzonych dzieci przypadających na jedną kobietę wynosi 7,6; tuż za nią znajduje się Somalia (6,7) i Czad (6). Według Pew Research Center liczba muzułmanów na świecie zrówna się z liczbą chrześcijan do 2070 roku, a do roku 2100 islam stanie się dominującą religią.

Klimat potęguje biedę

Gwałtowny wzrost populacji w krajach, gdzie warunki środowiskowe uniemożliwiają zaspokojenie podstawowych potrzeb ludzkich, a gospodarka praktycznie nie zapewnia miejsc pracy, tworzy podatny grunt dla rozwoju fanatyzmu. Weźmy Mali, gdzie islamistyczni bojówkarze przypuścili szturm na hotel pełen obcokrajowców zaledwie tydzień po atakach terrorystycznych w Paryżu. Susza i proces pustynnienia potęgują tam biedę - wskaźnik PKB per capita wynosi w Mali 765 dolarów, co daje temu krajowi 168. miejsce na świecie - a dowodem na skrajnie niebezpieczne warunki życia jest wskaźnik śmiertelności wśród dzieci (siódmy najwyższy na świecie): 123 na 1000 nie dożywa swych piątych urodzin.

W tak biednym społeczeństwie niewłaściwa edukacja sprawia, że ludzie nie zdobywają wiedzy niezbędnej do poprawy sytuacji życiowej - dotyczącej np. sposobów kontroli urodzeń czy korzystania z możliwości zwiększenia wydajności gospodarczej. Jeśli dodamy do tego brak jakichkolwiek solidnych dostaw w miarę czystej energii, dotkliwość sytuacji staje się oczywista. Nic dziwnego, że w takich warunkach terroryzm islamski wydaje się jedyną sensowną drogą.

Krótko rzecz ujmując, region Bliskiego Wschodu i kraje Sahelu znalazły się w ślepym zaułku: muszą funkcjonować w warunkach klęski gospodarczej, degradacji środowiska naturalnego i islamistycznego ekstremizmu. Pytanie brzmi, jak można się z niego wydostać.

Po pierwsze edukacja

Paryski szczyt jest areną klasycznej walki dyplomatycznej między krajami o minimalizację własnych kosztów ochrony klimatu. Niestety, skuteczność zobowiązań, jakie zostaną podjęte - szczególnie w odniesieniu do obszarów takich jak Somalia, północna Nigeria i iracka prowincja Anbar - stoi pod znakiem zapytania.

Najważniejsza kwestia dotycząca długoterminowych wysiłków mających ochronić ludzi przed skutkami degradacji ekologicznej i ekonomicznej na Bliskim Wschodzie i w państwach Sahelu - co wydaje się kluczowe dla walki z islamskim ekstremizmem - nie trafi pod obrady paryskiego szczytu. A jest nią edukacja. Aby być zdrowszym i żyć w mniej zatrutym środowisku, ludzie potrzebują między innymi dostępu do informacji o metodach kontroli urodzeń, nowoczesnych sposobach uprawy i wykorzystania produktów rolnych. A w celu poprawy ich sytuacji ekonomicznej niezbędna jest im wiedza i umiejętności, których potrzebują pracodawcy.

Były premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown, który jest obecnie specjalnym wysłannikiem ONZ ds. edukacji, stara się zapewnić możliwość nauki milionom uchodźców w regionie. Skuteczność tych działań zależy jednak od zaangażowania w nie większej liczby krajów i organizacji międzynarodowych. Tylko w ten sposób można je rozszerzyć na region Bliskiego Wschodu i państwa Sahel.

Wiedza jest najlepszym sposobem poprawy zarówno świadomości, jak i warunków życia społeczeństw w zapalnych rejonach globu. Dobrze wykształcone społeczeństwa są mniej podatne na totalitaryzm i wpływy ekstremistów.

__Yuriko Koike_Yuriko Koike - była minister obrony Japonii i doradczyni premiera ds. bezpieczeństwa narodowego, pełniła funkcję przewodniczącej Partii Liberalno-Demokratycznej._

Źródło artykułu:Project Syndicate
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (59)