To już prawdziwa plaga chorób. "Dzieci leżą na korytarzach"
Lekarze, a w szczególności pediatrzy, alarmują wobec lawinowej liczby infekcji górnych dróg oddechowych. W wielu miejscach kraju nie ma już wolnych łóżek na oddziałach dziecięcych. Minister zdrowia przyznał w środę, że "mamy blisko 270 tys. zachorowań na grypę na tydzień, z których połowa to dzieci". O tym, że sytuacja jest już "kryzysowa" mówił, w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski, pediatra i epidemiolog dr Paweł Grzesiowski. - Niestety, sytuacja jest niedobra. Nawet już od 2-3 miesięcy. We wrześniu oddziały pediatryczne sygnalizowały nasilenie infekcji górnych dróg oddechowych, zapalenia oskrzeli i płuc. Ten rok jest szczególny, bo jesteśmy po dwóch latach ograniczonej transmisji wirusów, a to powoduje, że nasz układ odporności nie jest pobudzany. W konsekwencji w naszej krwi płynie mniej przeciwciał i jesteśmy bardziej podatni na zachorowanie. I mamy kumulację, co najmniej trzech, a może czterech wirusów. Czyli RSV, Covid, grypy i adenowirusów, które wszystkie atakują właściwie podobnie, co może doprowadzić do zapalenia oskrzeli, czy zapalenia płuc. Kumulacja jest już niebezpieczna dla systemu, bo nie ma rezerw w systemie. Lekarzy i pielęgniarek nie przybyło, jest wręcz odwrotnie. Rozumiem, że bufor łóżek zostanie zorganizowany na ulicy Miodowej w Warszawie, gdzie jest Ministerstwo Zdrowia, bo ja nie rozumiem, co to jest bufor łóżek pediatrycznych. Nie da się zrobić dziecięcego łóżka z łóżka dorosłego. Oddziały pediatryczne nie są z gumy. Widzimy, że dzieci leżą na korytarzach. Do dziecka musimy mieć pediatrę. To się wszystko zamyka w jakiejś propagandowej walce. Mówmy szczerze: brakuje leków, brakuje miejsc, brakuje testów. Mamy w tej chwili naprawdę kryzysową sytuację - podkreślał Grzesiowski.