ŚwiatKim Jo Dzong: nowa twarz koreańskiego reżimu

Kim Jo Dzong: nowa twarz koreańskiego reżimu

Nazywają ją północnokoreańską Ivanką. Uczyła się w Szwajcarii, zakupy robi w Paryżu, jest fanką Erica Claptona. To Kim Jo Dzong, siostra Kim Dzong Una i największa gwiazda otwarcia Igrzysk w Pjongczang. Jak do tego doszła?

Kim Jo Dzong: nowa twarz koreańskiego reżimu
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Yonhap
Oskar Górzyński

10.02.2018 | aktual.: 10.02.2018 13:50

Przez długie lata Kim Jo Dzong była osobą znaną jedynie wnikliwym badaczom północnokoreańskiego reżimu - a i wtedy głównie jako tajemnicza postać pojawiająca się czasem na drugim lub trzecim planie zdjęć swojego brata, Kim Dzong Una. Odkąd jednak w piątek jej prywatny samolot wylądował na lotnisku w Seulu, z miejsca stała się znana na cały świat.

Choć formalnie pełni jedynie rolę członka politbiura, jako pierwsza przedstawicielka rządzącej dynastii w Korei Północnej na terytorium Południa, 30-latka przyćmiła wszystkich znamienitych gości podczas otwarcia koreańskich igrzysk. Południowokoreańskie media, które zdążyły ją ochrzcić "północnokoreańską Ivanką", z zapałem śledziły jej każdy krok. W telewizji na okrągło pokazywano moment, kiedy pewnym krokiem przemierzała płytę lotniska, potem kiedy posadzona kilka metrów od amerykańskiego wiceprezydenta oklaskiwała pochód wspólnej koreańskiej drużyny olimpijskiej, a w końcu, kiedy goszcząc w Błękitnym Domu u prezydenta Korei Południowej Moon Jae-Ina, zaprosiła go w imieniu brata do odwiedzenia Pjongjangu.

Postać z drugiego planu

Mimo tej nagłej sławy, o siostrze północnokoreańskiego dyktatora nadal wiadomo stosunkowo niewiele. Niepewne jest nawet to, ile ma lat. Wiemy jednak, że jest najmłodszą córką poprzedniego władcy Korei Północnej Kim Dzong Ila i jego urodzonej w Japonii konkubiny, tancerki Ko Yong Hui. Choć miała być uwielbiana i rozpieszczana przez ojca, przez długi czas pozostawała w cieniu.

Podobnie jak Kim Dzong Un, swoje dzieciństwo spędziła w prywatnej szkole w Szwajcarii. Według doniesień i plotek, podobnie jak on fascynuje się zachodnią kulturą; robiła zakupy w Paryżu i była ponoć na koncercie Erica Claptona w Londynie. Południowokoreańskie i zachodnie media zwracały uwagę na jej elegancką garderobę i nienaganne maniery podczas spotkania z prezydentem Południa, z którym wymieniała kurtuazyjne komplementy.

Według dr. Johna Parka, dyrektora studiów koreańskich z Uniwersytetu Harvarda, dyplomatyczny debiut siostry dyktatora miał za zadanie pokazać światu nową, młodszą i bardziej przyjazną twarz północnokoreańskiego reżimu dążącego do odprężenia napięć ze swoim sąsiadem. Ale nie jest to pierwsza jej rola w północnokoreańskim reżimie.

Błyskotliwa kariera w cieniu brata

Od momentu śmierci swego ojca i akcesji na tron swojego brata, Kim Jo Dzong niepostrzeżenie pięła się po szczeblach władzy. Podczas gdy innych członków rodziny spotykał często tragiczny koniec - tak jak wuja i przybranego brata Kim Dzong Una - jej akcję wciąż szły w górę.

W 2015 roku została oficjalnie przedstawiona jako wicedyrektor partyjnego departamentu ds. propagandy i agitacji. W komunistycznym państwie to niezwykle ważna funkcja, od której zależy ideologiczna spójność i stabilność reżimu. Przed objęciem władzy sprawował ją jej ojciec Kim Dzong Il. Kolejnym potwierdzeniem potwierdzeniem rosnącej roli siostry despoty było mianowanie jej w 2017 roku na najmłodszego członka partyjnego politbiura.

Według analityków obserwujących północnokoreańską elitę, karierę zawdzięcza bezwzględnej lojalności wobec brata, którego jest prawdopodobnie najbliższą doradczynią. Na zdjęciach i filmach często widuje się ją, jak skrzętnie notuje słowa Kim Dzong Una, pomaga mu w przemówieniach i entuzjastycznie oklaskuje. Jak twierdzi Ken Gause, ekspert ośrodka CNA w Arlington, wszystko wskazuje na to, że 30-latka szykowana jest na ewentualnego następcę dyktatora.

- Wkrótce stanie się najbardziej zaufaną doradczynią Kim Dzong Una, jego oczami i uszami w reżimie. Ostatnią linią obrony. Jeszcze nią nie jest, ale taki wydaje się być plan - powiedział Gause, cytowany przez "Wall Steet Journal"

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (33)