Kreml uderzony swoją bronią. Ukraina bezlitosna
Co kilka dni płyną do nas informacje o pożarach składów broni lub ważnych magazynów na terytorium Rosji i miejsc przez nią okupowanych. Tylko w ostatnim tygodniu doszło do nich m.in. w Briańsku czy Szachtarsku, gdzie tego typu sytuacje były już kolejnymi w ostatnich tygodniach. Choć Kijów nie przyznaje się do tych punktowych uderzeń, były żołnierz GROM nie ma wątpliwości, że Ukraina decyduje się na takie akcje sabotażowe. Paweł "Naval" Mateńczuk mówił o tym w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski. - Jeśli wyobrażamy sobie współczesny konflikt zbrojny, to on powinien tak wyglądać, jak teraz. Nie da się dzisiaj prowadzić wojny i zwyciężać jak w trakcie II wojny światowej. To zbyt duża strata sił i środków. Rosjanie się z tym zderzyli. Oni dzisiaj prowadzą wojnę tak, jak powinni to robić. Atakują infrastrukturę krytyczną Ukraińców. I co może przeciwstawić Ukraina? Potężny sabotaż. I on teraz trwa. Możemy się dyplomatycznie oszukiwać, że coś gdzie wybucha, ale to samo nie wybucha, nie płonie. Wojna trwa już kilka miesięcy, ktoś gdzieś główkuje, myśli, robi rozpoznanie, daje cele i wysyła tam ludzi, albo uruchamia swoich "śpiochów", żeby działali w swoim miejscu i swoim czasie. To podstawowe działanie, żeby mieć takich ludzi. To jedno z podstawowych działań wywiadu i kontrwywiadu, żeby mieć mocne struktury na obrzeżach czy gdzieś w centralnej Rosji - mówił Mateńczuk.