PolskaKierowca karetki skazany. "Nie jestem mordercą"

Kierowca karetki skazany. "Nie jestem mordercą"

- Nie ma dnia, żebym nie myślał o tym, co się stało. (...) Ale ja nie jestem "mordercą z karetki", a tak przez niektórych zostałem nazwany - powiedział kierowca karetki ostrowskiego pogotowia. We wtorek usłyszał wyrok za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym.

Kierowca karetki skazany. "Nie jestem mordercą"
Kierowca karetki skazany. "Nie jestem mordercą"
Źródło zdjęć: © USK Wrocław

28.09.2021 14:50

Sędzia Sądu Rejonowego w Ostrowie Wlkp. Marek Urbaniak podjął decyzję w sprawie 45-letniego kierowcy karetki ostrowskiego pogotowia. Mężczyzna został skazany na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Dodatkowo, na rzecz córek zmarłego oskarżony ma zapłacić po 5 tysięcy złotych. Sędzia nie przychylił się jednak do wniosków prokuratury i oskarżycieli posiłkowych, zakazujących wykonywania zawodu ratownika medycznego czy kierowania pojazdami mechanicznymi.

Jak mówił Urbaniak, w tej konkretnej sprawie strony mają do czynienia z "okrutnym paradoksem".

- Kierowca ambulansu, jadąc ratować inne życie, jednocześnie nieumyślnie spowodował śmierć innej osoby - powiedział.

Zobacz też: Wiceprezes ZNP o propozycjach Czarnka: Wszystkich nas zamurowało

Sędzia zauważył jednocześnie, że błędne jest przekonanie strony oskarżycielskiej, która "patrzy na kierowcę karetki jak na zabójcę, który celowo zabił pokrzywdzonego". Jak mówił Urbaniak, 45-latek jest osobą niekaraną, która wykonywała swoje obowiązki zawodowe.

- Trzeba pamiętać, że oskarżony jechał, naruszając zasady bezpieczeństwa, bo jechał do pacjenta, który wymagał niezwłocznej pomocy, co do której istniało podejrzenie, że ma zawał. To jest istotna okoliczność łagodząca. Gdyby włączył sygnał dźwiękowy, dzisiaj też by siedział na ławie oskarżonych, ale byśmy inaczej na to patrzyli - stwierdził.

Ostrów Wielkopolski. Wypadek z udziałem karetki

Do śmiertelnego wypadku doszło w niedzielę 2 grudnia 2018 roku w Ostrowie Wielkopolskim. Zderzyły się tam dwa pojazdy: auto osobowe i ambulans. Jak wynik z informacji przekazanych przez śledczych, karetka jadąca do pacjenta, na podwójnej ciągłej linii i na skrzyżowaniu, zaczęła wyprzedzać opla. Kierowca osobówki chciał natomiast skręcić w lewo. Wtedy doszło do zderzenia obu pojazdów.

Niestety, wskutek uderzenia w samochodzie osobowym zakleszczony został 71-letni mężczyzna. Mimo wysiłków ratowników, nie udało się go uratować. Zmarł w szpitalu.

Prokuratura przekonywała, że 45-letni kierowca karetki jechał za szybko i zbyt późno włączył sygnalizację. - Wina oskarżonego nie budzi wątpliwości. Pokazał to przewód sądowy. Oskarżony zawiódł i jako kierowca, i jako ratownik medyczny - przekonywała prokurator Alina Poczta.

Innego zdania był obrońca kierowcy. Wniósł on o uniewinnienie kierowcy ambulansu. Przekonywał też, że 45-latek jechał tego dnia na pilne wezwanie, a wobec jego pracy nigdy nie było żadnych zastrzeżeń. Jego zdaniem, był to nieszczęśliwy wypadek.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)