Kiedy robi się poważnie, teatr polityczny kończy się… na chwilę [OPINIA]
Ostatni tydzień był prawdziwym testem dla polityków. Poza kwestiami fundamentalnymi, takimi jak bezpieczeństwo i polska racja stanu, które są obecnie najważniejsze, istnieje przecież polityka - pisze dla Wirtualnej Polski prof. UMK dr hab. Barbara Brodzińska-Mirowska.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Jeśli ktokolwiek był bliski tezie, pieczołowicie osadzanej przez Rosjan w polskiej przestrzeni online, że wojna w Ukrainie nie jest naszą wojną, to miniony tydzień powinien skłonić go do refleksji. Nie tylko wyborców, ale niestety także niektórych polityków. Zacznijmy jednak od kwestii pozytywnych, bo tych w polityce nie ma za wiele.
Noc z wtorku na środę była manifestacją wielu ważnych spraw. Państwo, na które pomstuje wielu, stanęło na wysokości zadania, aby ochronić swoich obywateli. Według informacji rządowych i wojskowych zadziałały wszystkie procedury, także te związane ze współpracą w ramach NATO.
Z politycznego punktu widzenia ważna była jedność i jednomyślność, a także manifestowana współpraca między rządem a Pałacem Prezydenckim. Na bok odłożono osobiste i polityczne sympatie. Cel był jeden i wyraźny. Był to jedyny słuszny i racjonalny scenariusz. Zarówno prezydent Karol Nawrocki, jak i premier Donald Tusk ten egzamin zdali. Choć wydaje się to naturalne, że w takiej sytuacji nie ma przepychanek, a jest działanie, to w Polsce mocno się już od tego odzwyczailiśmy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Propagandowe nagrania Zapad. Ćwiczenia wojskowe Rosji i Białorusi
Poza aspektami ściśle związanymi z bezpieczeństwem państwa i jego instytucji, jest jeszcze aspekt czysto polityczny. Rząd działał i komunikował sprawnie. Pytanie, czy przyniesie to efekty wizerunkowe Tuskowi?
Wcale nie jest to tak oczywiste. Z jednej strony mamy mechanizm jednoczenia się wokół flagi, ale z drugiej strony Koalicja Obywatelska ma już na pokładzie "żelazny elektorat", nastawiony do prezydenta zdecydowanie negatywnie, bez względu na kontekst i okoliczności. Zatem chwalenie przez premiera kooperacji niekoniecznie musi dobrze zadziałać na jego elektorat. Nie oznacza to spadku poparcia, ale raczej brak spektakularnych efektów wizerunkowych.
Prezydent Nawrocki natomiast zyska. Pierwszy miesiąc w Pałacu Prezydenckim był przede wszystkim wizerunkową manifestacją jego siły, co przełożyło się na szybujące sondaże zaufania. Ostatnie wydarzenia pokazały także jego wyborcom, że w obliczu poważnego kryzysu odkłada na bok konflikty wewnętrzne i umie to zrobić. Wyborcy w takich przypadkach zdecydowanie potrzebują i oczekują kooperacji, zwłaszcza ci bardziej umiarkowani. Właśnie dlatego wspólna postawa prezydenta z rządem będzie cegiełką wzmacniającą jego pozycję, zaś nie jest oczywiste, czy wizerunkowo wzmocni rząd.
Jest jednak łyżka dziegciu. Prezydent Nawrocki mierzył się z poważnym incydentem już na początku swojej prezydentury. Krótko po wizycie w USA, która była jego wizerunkowym sukcesem, przekonuje się, że tworzone z powodzeniem wydarzenia medialne z Trumpem u boku to zupełnie co innego, niż realne działania Trumpa.
Prezydent USA pokazał debiutującemu prezydentowi Polski, że wielowymiarowe i złożone interesy mocarstwa, jakim są USA, sprawiają, że zdecydowanie łatwiej coś powiedzieć, niż zrobić. Prezydent Nawrocki mierzy się zatem po raz pierwszy z ciężarem sprawowania władzy.
Ten tydzień pokazał z podwójną mocą oblicze wojny z Rosją, która w Polsce toczona jest przede wszystkim w wymiarze informacyjnym. Zresztą sam prezydent, zgodnie i spójnie z narracją rządu, w ostatnich dniach nawoływał do rozwagi i zwracania uwagi na dezinformację.
Niestety, przekazy o tym, że to nie nasza wojna, że to robota Ukraińców, że NATO nam nie pomoże, to nie tylko hasła powielane często przez nieświadomych użytkowników internetu. Komentarze tego typu, jeśli nie identyczne, to o podobnym wydźwięku, wygłaszają sami politycy. Na polu walki z dezinformacją rosyjską państwo polskie ma jeszcze dużo do zrobienia.
Opozycja już nie była tak łaskawa dla rządu w ostatnim tygodniu jak prezydent. Dotyczyło to niektórych polityków PiS, ale uszczypliwa krytyka zostanie w tym przypadku zrównoważoną postawą prezydenta. Inaczej sprawa wygląda z Konfederacją.
Krytyka rządu w takim momencie, w dobie wojny informacyjnej, oraz przekazy o tym, że jesteśmy bezbronni, są co najmniej nieodpowiedzialne i nie służą polskiej racji stanu. Mniejsze partie i opozycja mają tę komfortową sytuację, że na razie nie one podejmują kluczowe decyzje dla bezpieczeństwa państwa. Niestety, narracje ich liderów są odnotowywane.
Czy ostatnie przekazy Sławomira Mentzena, dotyczące poziomu bezpieczeństwa Polski, spowodują spadek poparcia dla Konfederacji? Zapewne nie, ale Jarosław Kaczyński i Donald Tusk zyskali argumenty. Zwłaszcza ten pierwszy zapewne je wykorzysta przeciwko partii, która spędza mu sen z powiek.
Póki co, cieszmy się kooperacją rządu z prezydentem, bo ta długo nie potrwa. W tych warunkach geopolitycznych trzeba dodać tylko: niestety.
Dla Wirtualnej Polski prof. UMK, dr hab. Barbara Brodzińska-Mirowska