Prezydent w Białym Domu wzmacnia swój wizerunek [OPINIA]
Wizyta Prezydenta Nawrockiego w Waszyngtonie była wydarzeniem ważnym dla interesów Polski, a jeszcze ważniejszym dla wizerunku samego Karola Nawrockiego. Z Pałacu Prezydenckiego płynęły jasne sygnały: to spotkanie ma być politycznym kapitałem prezydenta. I było. Niepokoić może jednak utrzymana postawa konfrontacyjna z rządem w tak newralgicznym obszarze - pisze dla Wirtualnej Polski Barbara Brodzińska-Mirowska.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Zmiana paradygmatu w polityce zagranicznej?
Sprawy zagraniczne tradycyjnie stanowiły obszar, który łączył, nawet premierów i prezydentów z różnych obozów politycznych. Na gruncie krajowym prezydent Nawrocki często przedstawia przekazy niespójne z polityką rządu w tych kwestiach. Zamieszanie w Polsce przed tym spotkaniem służyło kontynuacji strategii pozycjonowania Karola Nawrockiego jako męża stanu. Dlatego otoczenie prezydenta nie skorzystało z oferty wsparcia podczas tego spotkania szefa MSZ, Radosława Sikorskiego, nieporównywalnie bardziej doświadczonego. Zburzyłoby to plan przypisania wszystkich sukcesów wyłącznie prezydentowi. Z punktu widzenia państwa szkoda tracić okazje do realizacji strategicznych celów, które w dużej mierze prowadzi rząd, zgodnie zresztą z konstytucją. Dwugłos prezydencko-rządowy wybrzmiałby zapewne głośniej.
Jednakże, podczas oficjalnego, publicznego spotkania w Białym Domu, w wielu punktach prezydent utrzymał linię rządu. Prezydent Nawrocki wyraźnie podkreślał kluczowe dla nas strategiczne przekazy, mówiąc o naszym zaangażowaniu finansowym w obronność, jednym z największych, a także nawiązując do współpracy gospodarczej i tej w aspekcie uzbrojenia. Zgodnie ze swoim wykształceniem, poruszył również wątki historyczne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Weto ws. Ukrańców w Polsce. "Duży sukces prezydenta"
Wizyta jako test dla prezydenta
Dla Karola Nawrockiego było to ważne spotkanie z wielu względów. To jego pierwsza wizyta w USA w roli prezydenta, co wyraźnie podkreślał sam Donald Trump. Nie jest tajemnicą, że Trump stanowi dla Nawrockiego inspirację – zarówno pod względem poglądów, sposobu prowadzenia polityki, jak i komunikacji. Widoczna jest nieskrywana sympatia prezydenta, jego otoczenia i środowiska, z którego się wywodzi, do Trumpa. Może to stworzyć dobry grunt pod dalsze relacje z Białym Domem, ponieważ Trump jest wrażliwy na takie gesty. Trzeba jednak pamiętać, że jest też graczem mocno transakcyjnym i potrafi uderzać w czułe punkty, przede wszystkim po to, aby pragmatycznie realizować swoje cele.
Dlatego gospodarz Białego Domu zadbał o symboliczną oprawę, wspominając polskiego pilota, który zginął w katastrofie F-16. Trzeba docenić wyczucie amerykańskiej administracji, choć pod pięknymi słowami kryły się, co było oczywiste dla wszystkich, także cele biznesowe. Mimo to, atrakcyjne ujęcia ze spotkania, dobre zdjęcia z powitania oraz przelot samolotów bojowych to wizerunkowy sukces dla obu stron. Z punktu widzenia interesów Polski, należy mieć nadzieję, że Prezydent Nawrocki nie złożył żadnych obietnic, których Polska nie będzie mogła wypełnić. Zaś co zostanie z poważnych deklaracji Donalda Trumpa dotyczących utrzymania, a być może zwiększenia liczby amerykańskich żołnierzy w Polsce, czy obecności Prezydenta Nawrockiego na szczycie G20 w przyszłym roku, czas pokaże.
Ta wizyta była owocna. Wizerunkowo będzie dla prezydenta Nawrockiego korzystna w perspektywie krótkoterminowej. Prezydent zresztą sam o to zadbał podczas spotkania z dziennikarzami, kiedy to podkreślał, że załatwił to, czego rząd nie mógł załatwić przez dwa lata, co jest mocnym podkoloryzowaniem sytuacji. Dla dobra kraju ważne jest jednak, aby Karolowi Nawrockiemu udało się zbudować dobre relacje z Białym Domem i aby ich kontakty stały się ważną składową stosunków polsko-amerykańskich. Bo tu i prezydent, i rząd mają i mogą mieć swoje zadania. Najważniejsze jest to, aby były one spójne. Dlatego niepokoi, choć nie dziwi, utrzymanie przez Pałac Prezydencki strategii z czasów rządów Zjednoczonej Prawicy, aby sprawami międzynarodowymi rozgrywać polityczne spory w kraju. Nie żyjemy w próżni i te taktyczne przepychanki będą wykorzystywać kraje nam nieprzychylne do wzmacniania podziałów politycznych.
Długofalowe konsekwencje konfrontacji
Prezydent Nawrocki i jego otoczenie kontynuują zatem politykę ofensywnej konfrontacji. Problem polega na tym, że obecny moment historyczny nie jest odpowiedni, by wewnętrzne konflikty czy osobiste sympatie i antypatie brały górę, nawet jeśli chodzi tylko o efekt w polityce krajowej. Bo jak widać po tym spotkaniu, ostatecznie Karol Nawrocki utrzymał kluczowe przekazy. Polityczna i wizerunkowa gra o wrażenie skuteczności i sprawczości wychodzi prezydentowi, póki co na dobre. Zdjęcia z przywódcą USA zawsze robią wrażenie w kraju, a odbicie się w blasku Trumpa to duży atut wizerunkowy dla prezydenta Nawrockiego. Z pewnością zostanie to dobrze odebrane przez żelazny elektorat PiS.
Należy jednak pamiętać, że długoterminowe cele Prezydenta Nawrockiego obejmują również poszerzenie bazy wyborców. Ci bardziej umiarkowani, którzy cenią wizerunek silnego polityka na gruncie wewnętrznym, mogą gorzej odbierać ostrą konfrontację z rządem właśnie w obszarze polityki międzynarodowej. Pomijając już ten oczywisty, najważniejszy fakt, że choć był to udany dla prezydenta debiut, to trudna współpraca z rządem w tej sferze zdecydowanie nie służy Polsce w perspektywie zarówno krótko-, jak i długoterminowej.
Długofalowo wizerunkowo Karol Nawrocki swoją bojową postawę będzie raczej musiał wyważyć. Od prezydenta wielu obywateli oczekuje jednak bardziej koncyliacyjnego podejścia, zwłaszcza w sprawach fundamentalnych. Kluczowym zadaniem doradców prezydenta będzie wyłapanie tego momentu.
prof. UMK dr hab. Barbara Brodzińska Mirowska