Kidawa-Błońska: nie widzę powodu, by Donald Tusk miał być przesłuchiwany ws. afery podsłuchowej
To decyzja prokuratury, ale nie widzę powodu, by premier miał być zapraszany na przesłuchanie - powiedziała rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska pytana, czy Donald Tusk będzie zeznawał jako świadek w śledztwie dot. sprawy podsłuchów polityków.
Rzeczniczka zapewniała dziennikarzy, że "pan premier nikogo na rozmowy nie wysyłał", a ujawniona przez "Wprost" rozmowa szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką "to była prywatna rozmowa".
Podkreślała jednocześnie, że "prokuratura powinna w miarę możliwości jak najszybciej tę sprawę wyjaśnić". - Bardzo bym chciała, by to było do końca wakacji, ale tu prokuratura i ci, co prowadzą śledztwo, narzucają tempo, widocznie nie są w stanie zakończyć tego w szybkim czasie - powiedziała, komentując wcześniejsze deklaracje, że sprawa powinna być wyjaśniona do końca wakacji.
- Staramy się, by sprawy były wyjaśniane jak najszybciej, ale życie jest życiem i czasami stawia nam opór - dodała.
To wyjaśnienie, zdaniem Kidawy-Błońskiej, jest potrzebne także ze względu na takie wypowiedzi, jak ostatnie Marka Falenty, że już jakiś czas temu miał ostrzegać służby specjalne przed podsłuchami. - Bardzo bym chciała, by prokuratura to jak najszybciej wyjaśniła, bo w ten sposób możemy paraliżować nasze życie, przez takie oszczerstwa czy spekulacje - mówiła rzeczniczka.
Zobacz także: Kto stoi za aferą podsłuchową?
Kidawa-Błońska zaznaczyła też, że "nie sądzi", by wśród nielegalnych nagrań znajdowało się nagranie samego Donalda Tuska, bo "premier nie chodzi do żadnych restauracji, spotyka się w kancelarii".
Rzeczniczka rządu poinformowała ponadto, że w poniedziałek nie będzie spotkania koalicyjnego, bo "nie wszyscy wrócili z wakacji". Pytana, czy w tym tygodniu planowane jest wystąpienie premiera w sejmie, odpowiedziała: - Poczekajmy, zobaczymy.
W czerwcu tygodnik "Wprost" ujawnił nagrania podsłuchanych rozmów m.in. Sienkiewicza z Belką z lipca 2013 r. Szef MSW rozmawiał z Belką o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS; Belka w zamian za wsparcie wspominał o dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz noweli ustawy o banku centralnym.
30 lipca wszczęto śledztwo w sprawie domniemanego "przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych: prezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i prezesa Narodowego Banku Polskiego, polegającego na naruszeniu niezależności NBP poprzez zawarcie w lipcu 2013 r. przez prezesa Rady Ministrów z prezesem NBP nieformalnego porozumienia, za pośrednictwem ministra spraw wewnętrznych, na mocy którego, w zamian za odwołanie z funkcji ministra finansów oraz wprowadzenie regulacji prawnych zmniejszających rolę Rady Polityki Pieniężnej, prezes NBP miałby się zobowiązać do finansowania w przyszłości deficytu budżetowego poprzez wykupywanie obligacji przez NBP".
W ubiegłym tygodniu szef MSW przesłuchany został w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie jako świadek w śledztwie dotyczącym domniemanego "naruszenia niezależności NBP". Jak poinformował rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Przemysław Nowak, Bartłomiej Sienkiewicz zaprzeczył, by na rozmowę z prezesem NBP został wysłany przez kogokolwiek, w tym premiera Donalda Tuska oraz "zaprzeczył, aby istniało nieformalne porozumienie".