Kibic Barcy z Polski opowiada o wydarzeniach w Katalonii. "Podziwiam Katalończyków za upór i to, jak to wytrzymują"
Stadion Camp Nou w Barcelonie raz jeszcze stał się symbolem walki z Madrytem. Tym razem nie chodzi jednak ani o Real, ani o piłkę nożną. Polak należący do lokalnej grupy kibiców opowiada o wydarzeniach w Katalonii, gdzie wbrew władzom Hiszpanii odbywa się referendum niepodległościowe.
01.10.2017 | aktual.: 01.10.2017 18:09
- Trochę napięta sytuacja, ale możemy porozmawiać. Grupa kibicowska Grada d’animació, do której należę, zagroziła bojkotem meczu z Las Palmas i wbiegnięciem na boisko, jeżeli mecz nie zostanie przełożony – mówi Wirtualnej Polsce Łukasz Karpiuk, od lat związany z klubem i mieszkający w Barcelonie. - Policja, klub Las Palmas, liga i federacja byli za rozegraniem meczu, choć Barca nie chciała grać. Zagrożono klubowi karami i ostatecznie stanęło na meczu bez kibiców. Wiceprezydent Barcy zrezygnował ze stanowiska po tym, jak mecz się zaczął.
Karpiuk popiera niepodległość Katalonii. - Znając historie i mając w sobie grosz empatii, nie mógłbym inaczej – mówi. Jednocześnie dodaje, że Katalończycy są przeciwko przemocy, choć powstają drobne bojówki w obronie urn.
Polak podkreśla, że odpowiedzialność za przemoc ponosi hiszpańska policja. Pokazuje zdjęcie gumowej kuli wystrzelonej do katalońskich demonstrantów. – To gumowa kula, której zakazano użycia w Katalonii. Przyjechała tutaj razem z hiszpańską policją z Andaluzji – mówi. Na jednym z filmów w internecie widać katalońskich strażaków, którzy własnymi ciałami zasłaniają demonstrantów.
- Jestem w barze pod stadionem i oglądam mecz - opowiada Karpiuk. - Pod stadionem cisza. Ludzie rozeszli się po barach oglądając mecz. Tu naprawdę największym agresorem jest policja. Ludzie idą głosować w referendum czy stoją przed komisją i są bici, atakowani. To nie są starcia. To jest bicie jednych przez drugich. A tutaj hiszpańska policja atakuje dziennikarza, aby nie nagrywał - mówi, pokazując kolejny film. - Jak w krajach trzeciego świata.
Według Karpiuka, Katalończycy są przeciwni przemocy i chcą rozmawiać z Hiszpanami. To Madryt używa siły i nie chce dialogu. - To są dwa oddzielne narody, którym od dawna nie po drodze – stwierdza. - Poza imperialistycznymi dążeniami Hiszpanów, nie ma wielu argumentów za pozostaniem Katalonii w obrębie Hiszpanii. Skoro ponad 80 proc. ludzi chce wziąć udział w referendum, to chyba coś w tym jest. Podziwiam Katalończyków za spokój, upór i to, jak to wytrzymują.
Polak zaznacza, że wzburzenie Kartalończyków wywołują demonstracje poparcia dla jedności Hiszpanii, podczas których młodzi ludzie wyciągniętą dłonią oddają salut faszystowski. - Właśnie problem w takiej jedności. Nikt się nie zgadza z takimi wartościami i tego nie chce – mówi.
Od rana w Katalonii trwa referendum niepodległościowe, które rząd w Madrycie uznał za nielegalne. Do regionu wysłano setki policjantów, którzy siłą usiłują zakłócić głosowanie. Użyto gumowych kul. Są setki rannych, w tym kilka poważnie.