Katastrofa nie przez problemy językowe?
Szef szkolenia Sił Powietrznych gen. Anatol Czaban powiedział, że nigdzie na świecie nie są wydawane lotnikom certyfikaty do porozumiewania się po rosyjsku. Podkreślił, że językiem obowiązującym w komunikowaniu się w lotnictwie wszędzie na świecie jest język angielski. Dodał, że piloci prezydenckiego Tu-154 porozumiewali się w obu językach - i angielskim i rosyjskim.
15.05.2010 | aktual.: 15.05.2010 12:45
O tym, że piloci prezydenckiego Tu-154 byli niedoświadczeni oraz że żaden z członków załogi nie miał certyfikatu na prowadzenie rozmów z kontrolerami lotów po rosyjsku napisała "Rzeczpospolita".
Gen. Anatol Czaban zaprzeczył informacjom gazety. Według niego, pierwszy i drugi pilot wykonali wspólnie minimum około 28-29 lotów. Natomiast w składzie pilot, drugi pilot i nawigator latali oni kilkanaście razy. "Rzeczpospolita" twierdziła, że załoga prezydenckiego Tu-154 wykonała przed katastrofą wspólnie tylko jeden lot - z pomocą humanitarną na Haiti.
Szef Szkolenia Sił Powietrznych zaznaczył też, że normalnie nie praktykuje się, by określona załoga latała ze sobą cały czas razem. Najważniejsze jest by każdy ze składu tej załogi był przygotowany do wykonywania swoich obowiązków.
Ponadto generał Czaban powiedział, że piloci prezydenckiej maszyny mówili w kliku językach - w tym po angielsku i rosyjsku. Jego zdaniem nie ma jednak czegoś takiego, jak certyfikat na prowadzenie rozmów z kontrolerami po rosyjsku. - Nie spotkałem w życiu, żeby był kiedykolwiek wydany certyfikat do porozumiewania się w języku rosyjskim. Nie ma instytucji, która by wydawała takie certyfikaty i nie jest to nigdzie praktykowane - mówił gen. Czaban na konferencji prasowej w Warszawie.
Według gen. Czabana, załoga TU-154 porozumiewała się z wieżą kontroli lotów w kilku językach, również po angielsku. - Natomiast problem na niektórych lotniskach rosyjskich polega na tym, że skład wież nie jest certyfikowany - kontrolerzy lotów nie operują językiem angielskim w stopniu na tyle dobrym, żeby prowadzić tę korespondencję w 100% zrozumiałą - powiedział gen. Czaban.
"Rzeczpospolita" pisała też o tym, że załoga prezydenckiej maszyny nie trenowała w Moskwie na symulatorach ekstremalnych sytuacji, bo od dwóch lat nikt tego w ich pułku nie robi. Generał Czaban powiedział, że dzieje się tak ze względu na to, iż w ocenie polskich Sił Powietrznych, rosyjskie symulatory nie spełniają wysokich standardów. Są one przeznaczone jedynie na podstawowy typ Tupolewa.
Generał Czaban dodał, że dlatego przeprowadzano w Polsce inne specjalne treningi - zarówno na ziemi, jak i powietrzu. Na ziemi trenowano szczególne przypadki w locie, w sytuacji, gdzie coś może nie funkcjonować, np. następuje awaria silnika. Natomiast podobnie w powietrzu ćwiczono wszystkie elementy, które mogą zajść podczas lotu.
Ponadto prowadzone są treningi dodatkowe, podobne do tych na symulatorze, jak loty w zasłoniętej kabinie.
Generał Czaban dodał, że nie ma planów by zakupić symulatory lotów. Taka inwestycja opłacałby się, gdyby Polska dysponowała minimum sześcioma maszynami typu Tu-154. W wielu krajach, które korzystały z tych maszyn również nie było symulatorów - podkreślił szef Szkolenia Sił Powietrznych.
W związku z ciągłymi spekulacjami wokół uprawnień i umiejętności pilotów oraz w odniesieniu do sobotniego artykułu "Rzeczpospolitej" Dowództwo Sił Powietrznych wydało specjalne oświadczenie, w którym można przeczytać, że:
1. Załoga potrafiła prowadzić korespondencję z wieżą po rosyjsku. Znalazło to potwierdzenie w toku prowadzonego śledztwa. Jak stwierdził Prokurator Generalny pan Andrzej Seremet w swoim oświadczeniu z dnia 29 kwietnia "(...)w świetle zebranych dowodów załoga miała uprawnienia do wykonania lotu, a jej członkowie przeszli niezbędne szkolenia. Z dokumentów wynika, że obaj piloci znali w wystarczającym stopniu język rosyjski(...)".
2. Lotnisko w Smoleńsku było wielokrotnie wykorzystywane jako docelowe dla delegacji udających się Katynia.
3. Prognoza pogody przygotowana dla załogi przed lotem potwierdzała, że przewidywane warunki atmosferyczne pozwolą wykonać zadanie lądowania w Smoleńsku (podstawa chmur 150 m, widzialność do 3000 m). Prognoza została opracowana w oparciu o dane przekazywane przez sieć GTS (Globar Telecommuniaction System). Warunki minimalne dla lotniska to: podstawa chmur 120 m widzialność 1800 m. Takie warunki minimalne posiadał dowódca załogi.
4. Załoga była doświadczona, posiadali wszystkie uprawnienia do lotów z najważniejszymi osobami na pokładzie samolotu Tu-154M, a dowódca załogi posiadał uprawnienia pilota doświadczalnego III klasy samolotu Tu 154M.
5. Załoga prezydenckiego Tupolewa była zgrana, dokładnie w takim składzie wykonała bardzo skomplikowaną misję na Haiti, podczas której przeprowadziła po 6 startów i lądowań, między innymi w bardzo trudnej sytuacji na lotnisku w stolicy Haiti. W układzie mjr Protasiuk, ppłk Grzywna i ppor. Michalak odbyli 21 wylotów, mjr Protasiuk i ppłk Grzywna - 27 wylotów, a mjr Protasiuk i ppor. Michalak wykonali ze sobą wspólnie 81 wylotów. Wielokrotnie odbywali także loty w składzie załogi Jaka-40.
6. Obecnie w 36. Pułku Lotnictwa jest trzech pilotów Tu-154M uprawnionych do wykonywania lotów, w tym dwóch posiadających uprawnienia dowódcy załogi.
7. Strona polska zrezygnowała ze szkoleń naszych lotników na symulatorach w Moskwie w kwietniu 2007 r., gdy Ministrem Obrony Narodowej był śp. Aleksander Szczygło. Brak symulatora lotów w pewnym stopniu zrekompensowany jest tokiem szkolenia. Został dostosowany do obecnych możliwości: są to między innymi loty szkolne, w których trenuje się sytuacje szczególne, zgranie załóg oraz obowiązkowe raz miesiącu treningi w kabinie.