Katastrofa kolejowa w Hiszpanii. To zdjęcie obiegło świat
Trzy dni po katastrofie kolejowej w Santiago de Compstela życie w mieście wraca powoli do normy. Z całej Hiszpanii płyną podziękowania dla mieszkańców położonego nad torami osiedla Angris. Oni pierwsi udzielali pomocy. Stamtąd pochodzi strażak - Jose Ramon Balinias, którego zdjęcie z dziewczynką na rękach obiegło cały świat. - Nie jestem bohaterem - podkreśla.
27.07.2013 | aktual.: 27.07.2013 17:00
Czytaj także: Spie...łem. Chcę umrzeć". Wcześniej pisał na Facebooku: jadę 200 km/h!
Katastrofa kolejowa to największy dramat na hiszpańskich torach od 70 lat - zginęło 78 osób a 178 zostało rannych. Jest to najtragiczniejszy wypadek kolejowy w Hiszpanii od 1944 roku.
Po raz pierwszy od tragedii, do miasta wjedzie wieczorem ekspresowy pociąg z Madrytu. Jeszcze trwa sprzątanie pobocza, na którym leżą koce i osobiste rzeczy pasażerów.
Działają już dwa z trzech torów kolejowych, na których doszło do tragedii i usunięto wraki wagonów.
Z całej Hiszpanii płyną podziękowania dla mieszkańców położonego nad torami osiedla Angris. Oni pierwsi udzielali pomocy. Stamtąd pochodzi strażak - Jose Ramon Balinias, którego zdjęcie z dziewczynką na rękach obiegło cały świat. - Nie jestem bohaterem. Są nimi wszyscy ci, anonimowi, którzy zanim dotarliśmy na miejsce wyłamali drzwi wagonów i ratowali ludzi - podkreśla strażak.
Przybywa danych o ofiarach tragedii. Jak poinformowała policja, wśród zabitych jest 11 osób z 9 krajów: Francji, Włoch, USA, Brazylii, Algierii, Dominikany, Meksyku, Kolumbii i Wenezueli. Wciąż nie ustalono tożsamości sześciu pasażerów.
Zarzut dla maszynisty pociągu
Maszyniście pociągu, który wykoleił się pod Santiago de Compostela, postawiono zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci przez niezachowanie ostrożności - poinformował szef hiszpańskiego MSW Jorge Fernandez Diaz.
Aresztowany maszynista Francisco Jose Garzon Amo został wypisany ze szpitala i zabrany na komisariat. 52-latek odniósł tylko lekkie obrażenia.
W sprawie kolejarza, który od 30 lat pracował na kolejach RENFE, toczą się dwa dochodzenia: sądowe i administracyjne. - Są wiarygodne dowody pozwalające uznać, że może on odpowiadać za to, co się stało i czego zakres ustali sędzia i dochodzenie - powiedział minister.
Zdaniem źródeł oficjalnych przyczyną katastrofy była nadmierna prędkość, jaką rozwinął pociąg.
Maszynista "już cztery kilometry przed miejscem wypadku powinien był zwolnić" - zauważył wcześniej szef agencji kolejowej ADIF Gonzalo Ferre. Do katastrofy doszło na niebezpiecznym zakręcie przed Santiago de Compostela. Przed nim odpowiednio wcześniej są znaki nakazujące ograniczenie prędkości.
- W tym miejscu codziennie przejeżdża sześć pociągów i ten maszynista przejeżdżał tamtędy już 60 razy, co znaczy, że musiał w pełni dobrze znać miejsce, w którym ograniczenie prędkości jest stałe, do 80 km na godzinę - powiedział prezes RENFE Julio Gomez-Pomar Rodriguez.