Katastrofa klimatyczna już tu jest. "Sytuacje ekstremalne będą coraz silniejsze"
- Widzimy rekordowe powodzie we Włoszech, Niemczech czy w Australii. To cecha ocieplenia klimatu, co do której w zasadzie wszyscy są zgodni. Tego typu sytuacje ekstremalne będą coraz silniejsze, częstsze i dotkliwe - mówi w rozmowie z WP prof. Szymon Malinowski z UW, fizyk, autor "Nauki o Klimacie".
Naukowcy z Niemiec i Czech pod kierownictwem Vittala Hari z Centrum Badań Środowiskowych UFZ-Helmholtz w Lipsku, wykorzystali dane sięgające roku 1766, aby stwierdzić, że dwuletnia susza 2018-2019 była największą i najcięższą zarejestrowaną suszą od co najmniej 250 lat.
Oszacowali - jak pisaliśmy w Wirtualnej Polsce - że w drugiej połowie XXI wieku liczba ekstremalnych dwuletnich susz wzrośnie aż siedmiokrotnie, jeśli nie powstrzymamy emisji gazów cieplarnianych. Miałoby to drastycznie zły wpływ na 40 milionów hektarów upraw rolnych. Byłby to ubytek aż 60 proc. wszystkich ziem rolnych na świecie w porównaniu do stanu na dziś.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przerażające zdjęcia z Włoch. Żywioł niszczy wszystko na swojej drodze
Żaneta Gotowalska: Włochy mierzą się ze skutkami gigantycznych powodzi. Czy tak wyglądać będzie przyszłość Europy?
Prof. Szymon Malinowski, Wydział Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego i Nauka o Klimacie: Im cieplejszy klimat i ocean, tym większe parowanie wody. Woda jest przenoszona z cyrkulacjami atmosferycznymi nad ląd i więcej jej spada. Potem również szybciej spływa do morza, więc nie nawilża lądu.
Widzimy później efekty, jak rekordowe powodzie w Niemczech i Belgii, w Kalifornii, Australii czy innych miejscach na świecie. To cecha ocieplenia klimatu, co do której w zasadzie wszyscy są zgodni. Tego typu sytuacje ekstremalne będą coraz silniejsze, częstsze i dotkliwe.
Dodatkowym problemem jest nasza gospodarka wodą: kompletny brak retencji naturalnej w wielu miejscach, wycinanie lasów w górach, betonowanie przestrzeni. To wszystko powoduje, że woda spływa szybciej niż kiedyś. W terenach górskich mamy poważny problem - rosnące zagrożenie szybkimi powodziami.
W zeszłym roku widzieliśmy smutny obraz Wisły - albo niewiele wody jak w Warszawie, albo wręcz suche połacie jak w okolicach Włocławka. Czy Wisła stanie się rzeką okresową?
W tej chwili taką rzeką w pewnym sensie staje się Noteć. Wisła raczej nie wyschnie zupełnie, chyba nie będzie aż tak źle, ale to rzeka zależąca od zasilania wodą m.in. w Karpatach.
Tak jak z opadami: ich będzie więcej w postaci nawalnej, krótkotrwałej, a mniej - w postaci spokojnych opadów, które zasilają wody gruntowe. Ponadto zimą jest coraz mniej śniegu w Polsce i za jakiś czas nie będzie go już praktycznie w ogóle - liczba dni z pokrywą śnieżną będzie spadać. Rezerwuary w glebie, zasilające wody podziemne, które też utrzymują lustro wody w rzekach nizinnych, będą też coraz niższe.
Co za tym idzie, poziom Wisły będzie coraz bardziej zależał od opadów. W górach może zdarzyć się taka powódź, jaką mieliśmy we Włoszech czy Niemczech.
Powinniśmy przyzwyczaić się więc do częstszych powodzi błyskawicznych w naszym kraju?
Jeśli będą występować - a jest takie ryzyko - gwałtowne opady, nawalne, które w krótkim czasie przynoszą ogromną ilość wody, istnieje groźba, że zalewane będą nie tylko obszary górskie, ale także te tereny wzdłuż Wisły i Odry w górnym i środkowym ich biegu.
Zimą śniegu będzie coraz mniej. A co z latem?
Fale upałów są zjawiskami okresowymi. To nie będzie więc tak, że lato będzie skrajnie upalne przez cały czas. Może zdarzyć się fala powodziowa, chłodniejsze dni, a potem kilkudniowe lub kilkutygodniowe upały o temperaturach ponad 35 stopni Celsjusza. Nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni ani przystosowani choćby w rolnictwie.
Nie są też na to przygotowane nasze miasta, gdzie - w dalszym ciągu - pozbywamy się w większym niż dotychczas stopniu zieleni, zastępując ją betonem. Nowe drzewa, które próbujemy sadzić, będą mieć znaczenie za 30 lat. O ile przeżyją upały i burze, a to wcale nie jest powiedziane.
Alergolodzy zwracają uwagę, że przez zmiany klimatyczne czynniki alergenne są silniejsze i pojawiają się wcześniej. Do tego też powinniśmy przywyknąć?
Z pyłkami drzew i innych roślin może tak być, ale możliwe, że uda nam się ograniczyć choćby poziom smogu i innych alergenów antropogenicznych.
Alergie są i będą problemem. Na szczęście zmniejszamy emisję pyłów, więc problemy będą się zmieniać, a sytuacja związana z pyłami się poprawiać. Choć nie tak szybko, jakbyśmy chcieli.
A co z kleszczami?
Tych jest mnóstwo i będzie ich jeszcze więcej, co ma związek z brakiem zim w Polsce.
Pojawiają się zarzuty, że niby radzi się, by nie kosić trawników, ale doprowadza to do tworzenia przyjaznego środowiska dla kleszczy.
Jest na to rozwiązanie: możemy nie chodzić po takich trawnikach. Możemy też to kontrolować, dbać o to, by w trawie było sporo naturalnych wrogów kleszczy. A co za tym idzie - dbać o ekosystemy, a nie - je niszczyć. Po prostu coś za coś.
Jakie są największe grzechy polityków w kontekście klimatu?
Przede wszystkim klimat nie jest tematem kampanii wyborczej. Nie jest nią w ogóle temat naszej przyszłości - raczej spieramy się o teraźniejszość. Mając taką perspektywę, nie należy sobie zbyt wiele obiecywać, jeśli chodzi o skuteczne przeciwdziałanie zmianom klimatycznym.
Co jeszcze?
Mnóstwo potrzebnych działań jest też niepopularnych politycznie. W zasadzie wymagają one odwrotności tego, co robimy. Przywrócenie naturalnej retencji, przywrócenie bioróżnorodności, co w wielu wypadkach polega na zostawieniu pewnych obszarów przyrodzie, nie jest tak atrakcyjne, jak obietnice wydawania pieniędzy żeby je "uporządkować". Trudno to wpleść w hasłową działalność polityczną.
Tymczasem młodzi aktywiści nie mają zahamowań i zwracają uwagę świata, wlewając farbę do Fontanny di Trevi czy oblewając słynne obrazy farbą. To dobre działanie?
To odpowiedź na sposób działania mediów - są one skłonne poruszać tego typu historie. To też sposób na zaistnienie tematu w mediach, nie zawsze jednak dociera do istoty problemu. Mam do takich działań ambiwalentny stosunek, choć je rozumiem.
Przypomnijmy, że kontrowersyjna akcja działaczy ruchu Ostatnie Pokolenie wzbudziła gniew wśród turystów i przechodniów. Aktywiści demonstrowali w Rzymie, gdzie weszli do słynnej fontanny di Trevi. Wcześniej wlali do niej czarny płyn z węgla drzewnego. Na transparentach, które przygotowali, widniały napisy: "nie płaćmy za paliwa kopalne".
Jakie są najważniejsze problemy, przed którymi będziemy zmuszeni stanąć?
Musimy przygotować się na to, że zmieni się dużo więcej niż sobie wyobrażamy. Czas przyzwyczaić się do myśli, że konieczne są szybsze i głębsze zmiany.
Nie zaklajstrujemy zmian klimatu samochodami elektrycznymi ani różnymi akcjami typu sortowanie śmieci czy zbieranie odpadków w lasach.
Musimy zmienić sposób, w jakim społeczeństwo obcuje z przyrodą, z walki na współdziałanie. Czas na gwałtowną redukcję emisji i dbanie o każdy żyjący element przyrody, bo na co dzień nie zauważamy jak ją tracimy. Każda redukcja emisji jest dobra, każdy brak jest zły. Każde ratowanie bioróżnorodności jest dobre, każde uchybienia w tym zakresie są złe.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski