To już się dzieje. "Idziemy w kierunku utraty kontroli"
Ostatnie osiem lat było najgorętszymi w historii raportowania pomiarów - tak wykazał najnowszy raport ONZ, wskazujący tym samym, że świat jest teraz głęboko pogrążony w kryzysie klimatycznym. - Bezsprzecznie idziemy w kierunku utraty kontroli nad naszym klimatem, który już teraz pokazuje, jak potrafi być nieprzewidywalny - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Jakub Wiech, ekspert ds. energetyki i klimatu.
W Sharm-el-Sheikh w Egipcie ruszyło najważniejsze w roku wydarzenie dotyczące polityki klimatycznej - COP27 (konferencja stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatycznych).
Najnowsze dane naukowe Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) wskazują, że emisje muszą zostać zmniejszone o 45 proc. do 2030 r. (w porównaniu z poziomami z 2019 r.), aby ograniczyć globalne ocieplenie do 1,5 st. Celsjusza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Cel 1,5 st. Celsjusza jest ledwo osiągalny"
Według raportu COP27, na który powołuje się The Guardian, świat jest obecnie głęboko pogrążony w kryzysie klimatycznym, a wspomniany limit temperatury jest "ledwie w zasięgu".
WMO (Światowa Organizacja Meteorologiczna) szacuje, że średnia globalna temperatura w 2022 roku będzie o 1,15 st. Celsjusza wyższa od średniej przedprzemysłowej (1850-1900). Oznacza to, że każdy rok od 2016 roku jest jednym z najcieplejszych w historii.
- Im większe ocieplenie, tym gorsze skutki – powiedział sekretarz generalny WMO, prof. Petteri Taalas. I dodał: - Mamy teraz tak wysoki poziom CO2 w atmosferze, że cel 1,5 st. Celsjusza jest ledwo osiągalny. Dla wielu lodowców jest już za późno, a wzrost poziomu mórz jest długoterminowym i poważnym zagrożeniem dla wielu milionów mieszkańców przybrzeżnych i nizinnych - dodał.
Przypomnijmy, że według założeń specjalistów, bezpieczny poziom zwiększenia średniej temperatury na świecie wynosi 1,5 st. Celsjusza względem czasów przedprzemysłowych. W grudniu 2015 r. 195 państw zawarło tzw. Porozumienie Paryskie. Sygnatariusze zobowiązali się w nim do "kontynuowania wysiłków na rzecz ograniczenia wzrostu temperatur do 1,5 stopnia".
"Idziemy w kierunku utraty kontroli nad klimatem"
Jakub Wiech, ekspert ds. energetyki i klimatu podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską, że bezsprzecznie idziemy w kierunku utraty kontroli nad naszym klimatem. - A ten już teraz pokazuje, jak potrafi być nieprzewidywalny - dodaje.
- Wzrosty średnich globalnych temperatur to tylko jedna z oznak tego, co dzieje się z atmosferą ziemi. Do tego trzeba doliczyć wzrost częstotliwości i intensywności ekstremalnych zjawisk pogodowych, które z łatwością mogą zatrząsnąć fundamentami naszej gospodarki, nawet wręcz cywilizacji - ostrzega ekspert.
"Mamy opóźnienia mniej więcej 30-letnie"
W ocenie Jakuba Wiecha polityki klimatyczne przyjmowane przez poszczególne państwa czy organizacje międzynarodowe, nie spełniają swojej roli w ujęciu globalnym. - Zdarzają się wyjątki jak Unia Europejska, która potrafi ciąć swoje emisje, ale w skali świata emisje wciąż rosną. Prawdopodobnie zostanie pobity kolejny rekord, jeśli chodzi o emisję CO2. Dobijamy do ponad 35 mld ton CO2 w skali roku. Gwałtownie manipulujemy systemem, który - w swojej kompleksowości - szalenie nam zagraża - dodaje.
- Do niedawna Polska nie szła w żadnym kierunku. Transformacja klimatyczna w naszym ujęciu to głównie kwestia energetyki, a ta nie przechodziła transformacji, a co najwyżej proces konserwacyjny. Utrzymywaliśmy wysoki poziom węgla w energetyce, cały czas wynosi ponad 70 proc. Nie ma większej różnicy na przestrzeni ostatnich 30 lat. Dopiero teraz ruszamy z naszą transformacją energetyczną - przymierzamy się do budowy elektrowni jądrowej. Jednak mamy mniej więcej 30-letnie opóźnienia - zaznacza Wiech.
"Emitujemy bardzo dużo, więc ponosimy wysokie koszty"
Ekspert zaznacza, że jako członek Unii Europejskiej jesteśmy "przedmiotem pewnych działań, które zachodzą na całym rynku unijnym. - Unia przygotowała swoją politykę klimatyczną według zasady: kto emituje, ten płaci. My emitujemy bardzo dużo, więc ponosimy wysokie koszty - mówi.
- Tym samym stawiamy konkurencyjność naszej gospodarki pod znakiem zapytania. Jeśli nie wzniesiemy się na pewien poziom ponadpartyjny i ponad politycznej sprawczości w kwestii transformacji energetyki, obudzimy się w nieodległej przyszłości w sytuacji, gdzie przemysł, firmy z Polski uciekają, bo po prostu nie jesteśmy w stanie zapewnić im dostatecznie dużo dostatecznie czystej energii - dodaje.
Andrzej Duda na COP27. Starcie słowne z aktywistką klimatyczną
Prezydent Andrzej Duda podczas konferencji COP27 ocenił, że w pewnym sensie starły się dwie koncepcje. - Mówiliśmy do tej pory, że potrzebujemy jak najszybszej transformacji, że powinna ona następować w tempie błyskawicznym. Podkreślałem, że przemiany energetyczne mają niezwykle dodatni aspekt dla rozwoju krajów, bo generują badania i rozwój (...). Ale dzisiaj musimy powiedzieć sobie jasno: najważniejszym problemem obok ważnego aspektu, jakim jest osiągania celów ochrony klimatu, jest również zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego - podkreślił.
Wskazał tu szczególnie na kraje, w których jest okres zimowy i ludzie potrzebują ogrzać mieszkania. - Dzisiaj to ogromny problem całego szeregu krajów, m.in. europejskich, także Polski - dodał.
W kulisach konferencji prezydent Duda musiał zmierzyć się pytaniami aktywistki klimatycznej Dominiki Lasoty, która dopytywała się, kiedy rząd odblokuje dostęp do czystej energii.
- Ja bym chciała, żeby Polska była jak najbardziej rozwinięta pod względem czystej energii, bo ona jest najtańsza, najszybsza do rozwinięcia i najbardziej dostępna dla ludzi - mówiła aktywistka. - A ja bym, proszę pani, chciał, żeby w górach był śnieg, a na nizinach ciepło - odparł prezydent Duda, kończąc rozmowę.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski