Katarzyna Piekarska: Z Januszem Korwin-Mikkem będziemy się omijać szerokim łukiem
Katarzyna Piekarska zadeklarowała, że nadal nie zamierza podawać ręki Januszowi Korwin-Mikkemu. Nie chciała też wystąpić z nim w programie telewizyjnym. Poszło o klapsa, którego lider Konfederacji wymierzył kiedyś nowo wybranej posłance Koalicji Obywatelskiej.
Katarzyna Piekarska nie chciała wystąpić razem z Januszem Korwin-Mikkem w programie "Polityka na ostro" Polsat News. Kontrowersyjnego polityka zastąpił więc Robert Winnicki. Poszło o klapsa, którego polityk Konfederacji wymierzył lewicowej działaczce 10 lat temu w Krakowie, za kulisami szopki z udziałem polityków.
- Nie bardzo chciałabym wracać do tej sytuacji. Nie mam też ambicji wpływania na skład osobowy programu. Z osobą, która mnie uderzyła i naruszyła moją prywatność, nie wystąpię - podkreśliła Katarzyna Piekarska. - Mam nadzieję, że będziemy się omijać szerokim łukiem w Sejmie i cieszę się, że nie występujemy razem - dodała.
Posłanka Koalicji Obywatelskiej przypomniała, że wiele lat temu, po jednej ze skandalicznych wypowiedzi Korwina-Mikkego o dzieciach niepełnosprawnych, powiedziała, że nie należy podawać mu ręki.
Zaraz potem doszło do incydentu z klapsem.
- Podczas "Reality Shopka Show" podszedł do mnie i po prostu mnie uderzył. Dla mnie to jest coś, co jest nie do zaakceptowania - zaznaczyła Piekarska. Jak dodała, nie nagłośniła sprawy, bo atak konserwatywnego polityka zaskoczył ją.
"Słusznie dostała"
Incydent z klapsem skomentował także Janusz Korwin-Mikke na Facebooku.
"Poszło o to, że powiedziała, że nie wolno podawać mi ręki, gdyż powiedziałem, że dzieci specjalnej troski powinny chodzić do szkoły specjalnej - a ja wyciągnąłem na to Jej wypowiedź, w której dziękowała matce, że zabrała Ją ze zwykłej szkoły (gdzie dzieci Jej dokuczały) do szkoły specjalnej właśnie! Powiedziała wtedy, że słusznie dostała tego klapsa" - napisał poseł elekt.
Do wpisu polityka Konfederacji odniosła się również Katarzyna Piekarska. Zaprzeczyła, aby kiedykolwiek przyznała rację Korwin-Mikkemu.
- Ten człowiek kłamie, opowiada różne rzeczy. Jeżeli twierdzi, że ja byłam zadowolona, to o czym my w ogóle mówimy? Ja powiedziałam, żeby trzymał ręce przy sobie, bo jeśli jeszcze raz coś takiego zrobi, to zawiadomię policję - stwierdziła.
Dziennikarka zapytała więc Roberta Winnickiego, czy należy się spodziewać, że jak się coś nie spodoba Januszowi Korwin-Mikkemu, to spoliczkuje albo klepnie adwersarza.
- Nie będę wchodził między wódkę a zakąskę i w coś, co wydarzyło się ponad 10 lat temu. Nie porównywałbym tej sprawy do incydentu z Michałem Bonim. To są dwie różne sprawy. Ja czegoś takiego bym nie zrobił - zaznaczył Winnicki.
Źródło: Polsat News
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl