Katalonia - "punkt zapalny" na mapie dżihadyzmu. Czemu terroryści wybrali właśnie Barcelonę?
Katalonia, razem z regionami autonomicznymi w Maroku - Ceutą i Melillą - od kilku lat spędzają sen z powiek hiszpańskim służbom bezpieczeństwa. To punkty zapalne na mapie dżihadyzmu w Europie. W ciągu dekady liczba modlitewni salafickich w Katalonii podwoiła się.
18.08.2017 | aktual.: 18.08.2017 16:21
Katalonia spędza sen z powiek służbom bezpieczeństwa - informuje "El Pais". Od 2012 r. przeprowadzono tam najwięcej operacji policyjnych – 62 aresztowanych i 30 interwencji – według danych hiszpańskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Zatrzymania były w Gironie, Tarragonie, Walencji i Alicante (w tym regionie jest dużo muzułmanów, którzy przybyli z Afryki).
W kwietniu 2015 r. katalońska policja zatrzymała 11 osób w różnych miastach (m.in. Tarragona), które były powiązane z tzw. Państwem Islamskim i planowali atak w Katalonii. Celem ataku miały być wtedy: centrum handlowe, jeden z głównych placów miasta, komisariaty i parlament. Lokalne media spekulowały wtedy, że celem potencjalnego ataku mógł być plac Kataloński, na którym do zamachu doszło w czwartek. Zatrzymane osoby zajmowały się też rekrutowaniem młodych ludzi do walki w Syrii i Iraku.
Hiszpania jako punkt przerzutowy. Ślady terrorystów prowadzą do Maroka
W miastach-autonomiach Ceuta i Melilla, które są na terytorium Maroka, od 2012 r. aresztowano kilkadziesiąt osób podejrzanych o związki z dżihadem. Od 2013 r. wzrosła liczba interwencji policyjnych – mówi "El Pais” Luis de la Corte, profesor Uniwersytetu Autonomicznego w Madrycie. Jego zdaniem duże bezrobocie czy zwiększająca się społeczność muzułmańska nie tłumaczą wzrostu grupy zainteresowanej dzihadyzmem. – Są dwie przyczyny: wybuch konfliktu w Syrii. I, w konsekwencji tego konfliktu, powstał drugi problem: Maroko stało się jednym z krajów, który wysyła najwięcej wolontariuszy walczących z tzw. Państwem Islamskim – tłumaczy.
Spośród czterech osób zatrzymanych w związku z zamachami w Katalonii trzej to Marokańczycy, a czwarty jest Hiszpanem - poinformowała policja. Dodano, że zamachy - w których zginęło 14 osób, a ponad 130 zostało rannych - były przygotowywane od pewnego czasu w miejscowości Alcanar na południe od Barcelony. Policja szuka kierowcy furgonetki, 17-letniego Moussy Oukabira – brata zatrzymanego w czwartek Drissa Oukabira - i trzech innych osób, które tworzyły 12-osobową grupę przestępczą. Jeden z zatrzymanych urodził się w Melili.
Zamachowcy wjechali też w grupę ludzi w nadmorskim kurorcie w Cambrils - w strzelaninie z policją zginęło pięciu napastników. Zmarła też kobieta - jedna z siedmiu osób rannych w ataku terrorystów.
Moussa Oukabir używał w internecie pseudonimu "Moussastreetboy". Jako 15-latek napisał, że "zabiłby wszystkich niewiernych i zostawił tylko muzułmanów". Podkreślał, że nienawidzi religii katolickiej.
- Przy tej ilości dżihadystów to i tak cud, że do zamachu doszło dopiero teraz. Przy takim nasyceniu terrorystami to kiedyś musiało nastąpić – mówił na antenie TVP Info Wojciech Szewko, ekspert ds. bezpieczeństwa, komentując zamach w Barcelonie. Dodał, że dżihadyści traktują Hiszpanię jako punkt przerzutowy i jest ich tam bardzo dużo.
Salafici kontrolują jeden na trzy meczety w Katalonii. W 2001 r. było ich 27, w 2016 r. – 79
Komisja Islamska Hiszpanii potępiła zamach w Barcelonie i złożyła kondolencje rodzinom ofiar - informował w czwartek "El Pais".
W Hiszpanii jest prawie dwa miliony muzułmanów, w kraju jest ponad 1000 islamskich centrów modlitewnych - tak wynika z danych opublikowanych przez "El Mundo" w 2016 r.. W Katalonii jest 79 modlitewni salafickich, w ciągu dekady ich liczba się podwoiła – według danych policji. Oznacza to, że z 256 miejsc modlitw jedno na trzy należy do tego ruchu, który głosi radykalną interpretację islamu i chce powrotu do zasad religijnych z czasów Mahometa – donosił w zeszłym roku "El Pais”. Najwięcej salafitów jest w Baix Camp i Camp de Tarragona oraz na południu Barcelony.
Pół miliona muzułmanów w Katalonii
Służby katalońskie, Mossos d’Esqaudra, jak informuje "El Pais", nie wiążą jednak bezpośrednio tych społeczności z terrorystami. – Żaden z 30 zatrzymanych przez służby bezpieczeństwa nie radykalizował się w tych miejscach – mówił komisarz Jose Luis Trapero w wywiadzie dla Rac1.
W maju zeszłego roku Katalonię odwiedził imam Saleh El-Maghamsi z Arabii Saudyjskiej. Duchowny spotkał się z wiernymi w Cornelli i Barcelonie. Kilka lat wcześniej w Qatar TV tłumaczył, że w oczach Allaha Osama Bin Laden umarł "w świętości i z godnością muzułmanina”. W stolicy Katalonii, zdaniem policji, nie wygłosił jednak żadnych kontrowersyjnych treści.
Zdaniem Jose Trapero, nie wszyscy, którzy chodzą do meczetów lub mniejszych modlitewni islamskich stosują się ściśle do zasad salifitów. Według policji z 490 tys. muzułmanów w Katalonii ok. 5 proc. wiernych zalicza się do tej społeczności.
Zatrzymania na Ibizie i Majorce
Dwóch marokańskich imamów meczetu na Ibizie zostało zatrzymanych pod zarzutem głoszenia pochwały tzw. Państwa Islamskiego (IS) i podburzania do dżihadu - poinformowała w październiku 2016 r. Gwardia Cywilna. "Publicznie i w sposób ciągły wyrażali na portalach społecznościowych swe poparcie dla ISIS, jego metod i jego ideologii salaficko-dżihadystycznej" - ogłosiły służby.
W czerwcu 2017 r. w rezultacie wspólnej akcji hiszpańskich, brytyjskich i niemieckich służb bezpieczeństwa zatrzymano sześć osób podejrzanych o związki z tzw. Państwem Islamskim. Jest wśród nich imam poszukiwany przez władze kilku krajów. Cztery osoby zatrzymano na Majorce, gdzie - według policji - znajdowała się komórka terrorystyczna. W Niemczech zatrzymano jedną osobę, która pomagała przy produkcji propagandowych materiałów wideo. Z kolei 44-letniego radykalnego imama ujęto w Birmingham.
- Hiszpania nie wyklucza zamykania salafickich meczetów – stwierdził w 2015 r. minister spraw wewnętrznych, Jorge Fernandez Diaz. Służby specjalne donosiły o zmianie sposobu werbowania do Państwa Islamskiego. Obiektem indoktrynacji są nie tylko ochotnicy na front, ale też muzułmańskie rodziny będące w złej sytuacji finansowej. Dostają mieszkanie, comiesięczne wypłaty i pieniądze na zagospodarowanie. Podobnie są kuszone dziewczyny pragnące poślubić dżihadystów. Każdej z nich Państwo Islamskie wypłaca 1400 euro posagu. Dwa lata temu zatrzymano w Hiszpanii 13 kobiet gotowych na wyjazd do Iraku i Syrii.
Źródło: PAP,EL Pais,El Mundo,WP,TVP Info,WP