Karol Nawrocki na Jasnej Górze walczy o kibiców, ale może zniechęcić "normalsów". Obawy w PiS
Karol Nawrocki sporo ryzykuje jednokierunkową polityczną jazdą w prawo. W kampanii wyborczej może to zniechęcić część wyborców "centrum", choć w PiS jest więcej głosów ignorujących to zagrożenie, niż realnych obaw. - Mitycznego "centrum" nie ma - twierdzi jeden z polityków PiS.
11 stycznia, Częstochowa. Trwa coroczna pielgrzymka kibiców na Jasną Górę. Z kibicami spotyka się Karol Nawrocki. Organizatorzy zapraszają go do sali parafialnej ojca Kordeckiego.
Kandydat popierany przez PiS na prezydenta mówi między innymi o pamięci historycznej i ekshumacjach ofiar rzezi wołyńskiej. Odpowiada też na pytanie młodego chłopca o "lewacką ideologię" w szkołach. W pewnym momencie kibice zaczynają głośno skandować: "raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę!".
Nagranie ze spotkania wypływa do sieci.
Karol Nawrocki - pytany o to na konferencji prasowej - musi się tłumaczyć. Ale nie zamierza się krygować ani korzyć przed opinią publiczną. - Kibice są także obywatelami Rzeczypospolitej Polskiej. Spotkałem się z nimi i będę się z nimi spotykał - deklaruje. Jego zwolennicy biją mu brawo.
Przypomnijmy: pierwsza pielgrzymka kibiców na Jasną Górę odbyła się w 2009 r. Organizatorem corocznych spotkań kibiców jest salezjanin ks. dr Jarosław Wąsowicz - historyk i archiwista, kibic Lechii Gdańsk (podobnie jak Karol Nawrocki), od lat zaangażowany w działalność patriotyczną i społeczną.
- To spotkanie było elementem kampanijnej strategii i nie widzimy w tym niczego zdrożnego. Mieliśmy kibicom usta zakleić? - pyta retorycznie jeden ze sztabowców kampanii Nawrockiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oburzenie po spotkaniu z Nawrockim. Posłanka chce reakcji KEP
Polityk PiS dodaje, że i jego partia, i sam kandydat na prezydenta, spodziewali się, że kibice - mający w większości prawicowe i antysystemowe poglądy - będą wznosić antykomunistyczne czy antyrządowe hasła.
Pozostaje pytanie: czy to jednak nie uderzy w kampanię Karola Nawrockiego? A w zasadzie: czy nie zniechęci do niego wyborców umiarkowanych, centrowych, jak czasem mówią sami politycy - "normalsów"?
W centrum czy w prawo
Sztabowcy i politycy PiS sprzyjający Nawrockiemu twierdzą, że jedno tego typu zdarzenie nie jest w stanie na to znacząco wpłynąć.
Dla nich na obecnym etapie kampanii - kiedy nawet jeszcze formalnie nie ruszyła - najważniejsze jest: z jednej strony "gromadzenie wokół kandydata core’u wyborców PiS" (czyli tzw. twardego, najbardziej zaangażowanego elektoratu), a z drugiej - zdobycie sympatii środowisk prawicowych skupionych wokół Konfederacji. I zwiększenie rozpoznawalności.
- A każdy atak lewicowo-liberalnych mediów w zwiększeniu rozpoznawalności pomaga - twierdzi nasz rozmówca z PiS. Uważa, że podobnie było z Andrzejem Dudą i w 2015, i w 2020 roku, a mimo to kandydat popierany przez PiS "sobie poradził".
- Najgorzej byłoby płynąć z prądem - twierdzi kolejny rozmówca z PiS.
Oficjalnie politycy tej partii bronią Karola Nawrockiego. Nawet ci bardziej "umiarkowani", jak jeden z najbliższych współpracowników byłego premiera Mateusza Morawieckiego Michał Dworczyk. - Po pierwsze: nie była to żadna uroczystość religijna. To było spotkanie polityczne w wynajętej sali. Po drugie: każdy wyraża swoją ekspresję tak, jak uważa za stosowne. Wolę tego typu skandowanie niż skandowanie na ulicach "ośmiu gwiazdek" i wulgaryzmów - mówił o kibicowskich przyśpiewkach na spotkaniu z Nawrockim europoseł PiS.
Faktem jest jednak, że umiarkowani wyborcy - o czym między kampaniami mówią sami politycy - nie lubią zbyt dużego poziomu negatywnych emocji w polityce. - To ich zniechęca do głosowania - mówił nam niegdyś jeden z polityków obecnej koalicji.
A na pewno odwodzi ich od głosowania na kandydata, który kojarzy się z radykalizmem. Dlatego poprzez bratanie się z kibicami Karol Nawrocki może właśnie taką łatkę otrzymać: kandydata skrajnie prawicowego (znacznie bardziej wychylonego na prawo od wspomnianego Dudy), a wręcz radykalnego, który z jednej strony broni kibiców, a z drugiej - deklaruje blokowanie każdego rozwiązania liberalizującego prawo do aborcji.
- Nie przykładałbym do tego wagi - mówi jeden z działaczy PiS. - Mitycznego "centrum" nie ma, liczy się mobilizacja "swoich" - wskazuje.
Katolicy się podzielą?
Politycy PiS nieoficjalnie podkreślają jednak, że dla Nawrockiego tożsamość światopoglądowa jest "bardzo istotna".
- Karol jest plastyczny i bardzo dobrze się z nim współpracuje, ale ma swoje poglądy, czasem twarde, i nie chce udawać, że jest inaczej. Myśmy, wskazując na Nawrockiego, też się na pewne rzeczy musieli zgodzić, zaakceptować to, kim jest. A facet ma kontakty, jakie ma, kibice go znają, on zna kibiców. I takie spotkania jak na pielgrzymce musiały się zdarzyć i być może będą się zdarzać - tłumaczy nasz rozmówca.
Politycy nie są w stanie ocenić, czy i jaka część wierzących może być zdegustowana faktem, że Karol Nawrocki wygłaszał swoje polityczne poglądy na tle obrazów z Matką Boską. Nie wiadomo też, na ile podobne występy mogą zmobilizować "drugą stronę".
Wiadomo natomiast, że cenione autorytety bliskie Kościołowi krytykują postawę kandydata na prezydenta.
"Karol Nawrocki na Jasnej Górze i okrzyki kibiców nie powinny cieszyć nikogo. To zły sygnał, że wykorzystanie polityczne Kościoła rusza z całą mocą, i mocne świadectwo, że debata jeszcze bardziej skręca w prawo. A jednocześnie to ruch absolutnie oczywisty, na który nie mogą nie odpowiedzieć polityczni rywale kandydata wspieranego przez PiS" - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.
Jak twierdzi, poglądy Nawrockiego, "choć wpisując się w emocje części katolików (o bardziej populistycznych poglądach politycznych), w istocie wykraczają nie tylko poza główny nurt katolicyzmu (może nie polskiego, ale europejskiego i związanego z papieżem Franciszkiem), ale także poza nie tylko rozsądny i umiarkowany konserwatyzm, ale także poza linię poprzednich, wywodzących się z PiS prezydentów".
"Katoliccy wyborcy (a wciąż stanowią oni istotną grupę), nawet jeśli się radykalizują, wciąż dalecy są od przynajmniej części z poglądów prezentowanych przez Karola Nawrockiego" - pisze Terlikowski w WP.
Ojciec Paweł Gużyński w rozmowie z "Faktem" stwierdził z kolei, iż "jest przejawem głupoty, że pomimo doświadczeń z ostatnich lat nie są wyciągane wnioski przez Kościół i polityków, a Jasna Góra nie jest miejscem dla kibolskich zadym ani kandydatów na prezydenta".
Polityk PiS kwituje: - Z każdej wypowiedzi Karola, z każdego niemal spotkania, robi się aferę. Już ten niesławny "raport" (pokazujący kontrowersyjne postaci z kręgów Nawrockiego - red.) miał być końcem jego politycznej kariery. I co?
Opozycja uderza w Nawrockiego
Nawrockiego skrytykowali politycy koalicji rządzącej. - To nie są słowa ("raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę" - red.), które - szczególnie w takim miejscu - powinny padać. W miejscu, które jest nie tylko dla katolików, chrześcijan ważne, ale też ważne dla Polski w ujęciu historycznym - powiedział wicepremier i prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Jak podkreślił, to miejsce powinno Polaków jednoczyć, w którym powinno się szukać porozumienia, kompromisu i współpracy, a nie generować negatywne emocje. - Jest wiele miejsc, gdzie można różnego rodzaju hasła skandować - stwierdził.
Minister edukacji Barbara Nowacka napisała w serwisie X: "PiS wraz z gorliwie wspierającym ich klerem, to główni odpowiedzialni za odwrót wielu ludzi od Kościoła. Biskupi mówią, że lekcje religii to nauka szacunku i wartości. Te szczytne słowa w praktyce wyglądają tak, jak wczoraj pokazał kandydat PiS, Nawrocki na Jasnej Górze - pogarda, wykluczenie, wrzaski. Nawrocki na tle świętych obrazów hejt podsycał, biskupi milczą. Wstyd".
O sprawie rozmawiano także w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. - Jasna Góra to nie miejsce na skandowanie takich haseł, ale to też nie miejsce na prowadzenie kampanii wyborczej - oceniła w programie posłanka Magdalena Sroka (PSL).
- To jest albo wprowadzenie w błąd organizatorów tego spotkania, albo celowe przygotowanie takiego wydarzenia w tamtym miejscu, na co ja, jako osoba wierząca, się nie godzę i oczekuję, że Episkopat w tym temacie wyda oświadczenie i nie będziemy mieli sytuacji, w której Kościół będzie włączał się w wyborczą walkę jednego kandydata - stwierdziła Sroka.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl