To dzieje się w IPN‑ie. Historyk opowiedział wszystko
Członek Kolegium IPN-u prof. Grzegorz Motyka opowiedział o tym, co dzieje się w Instytucie Pamięci Narodowej pod rządami dr Karola Nawrockiego. Historyk opowiedział o "brutalnych zwolnieniach", czy o tym jak Instytut od kilku lat jest podporządkowany PiS-owi. - Gdyby pan prezes Nawrocki został prezydentem, byłoby szkodą dla Polski i jej obywateli, dla nas wszystkich - powiedział prof. Motyka w rozmowie z Wirtualną Polską.
Prof. Grzegorz Motyka, członek Kolegium IPN-u był gościem programu "Newsroom" w Wirtualnej Polsce. Historyk podzielił się tym, co się dzieje w Instytucie oraz zabrał głos na temat szefa IPN-u, kandydata na prezydenta popieranego przez PiS Karola Nawrockiego.
Prowadzący program Paweł Pawłowski zapytał prof. Motykę czy dzisiaj Instytut Pamięci Narodowej jest niezależną instytucją? - Właściwie od 8 lat IPN jest podporządkowany całkowicie grupie politycznej PiS- u - odparł historyk.
Wyjaśnił, że właśnie po to przeprowadzono zmiany ustawy o IPN w 2016 roku. - Doprowadziły do właściwie całkowitego przejęcia przez obóz Zjednoczonej Prawicy tej ważnej dla polskiej pamięci polityki historycznej instytucji. I ja ze smutkiem patrzę, że w ciągu tych 8 lat doszło do bardzo niekorzystnych zmian dla IPN u z punktu widzenia polskiej racji stanu - mówił gość programu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Despotyczne rządy Nawrockiego w IPN. "Brutalne zwolnienia". Prof. Motyka ujawnia szczegóły
Zwrócił również uwagę na to, że mimo że budżet IPN liczy obecnie 600 mln złotych, to "nigdy jeszcze nie był tak bogatą instytucją i jeszcze nigdy nie jego głos w przestrzeni publicznej nie znaczył tak mało".
Następnie prof. Motyka został zapytany o to, w czym te bezpośrednie wpływy się przejawiają. - Chociażby w tym, że właściwie cała polityka historyczna jest podporządkowana polityce historycznej Prawa i Sprawiedliwości. Tak było w czasach, kiedy PiS stał u władzy - powiedział członek Kolegium IPN.
Historyk zwrócił uwagę na Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL. - Tam świetnie widać taką perspektywę polityczną naszej wizji historii Polski - mówił prof. Motyka. Opowiedział, że jest tam duża partia materiału o części więźniów, ale niektórzy nie są w ogóle wspomniani, jak na przykład Władysław Bartoszewski, czy Kazimierz Moczarski. Podkreślił, że takich przykładów mógłby mnożyć.
Członek Kolegium IPN podkreślił również brak reakcji ze strony Karola Nawrockiego na działania polityków PiS-u. - Dochodziło do działań polityków PiS-u czy obozu rządzącego, które wymagały pewnej reakcji ze strony IPN-u i wszyscy poprzedni prezesi w takich sytuacjach reagowali, bez względu na to, kto rządził, łącznie z prezesem Kurtyką. Nigdy nie doczekaliśmy się reakcji prezesa IPN-u, która byłaby w kontrze do obozu PiS-owskiego - powiedział prof. Motyka.
Jako przykład podał nieszczęśliwy tweet prezydenta Dudy na temat zbrodni wołyńskiej, "który de facto był w zgodzie z ukraińską polityką historyczną". - Zero reakcji, zero jakiegokolwiek zareagowania na tę sprawę - mówił.
"Brutalne zwolnienia" i fala nowych przyjęć
W programie rozmawiano także na temat słów prof. Antoniego Dudka o Karolu Nawrockim. -- To jest człowiek niezwykle niebezpieczny, co mówię jako człowiek obserwujący polską politykę od ponad 30 lat. Jest to jeden z bardziej niebezpiecznych ludzi, jacy się pojawili w polskiej przestrzeni publicznej. I mówię to z pełnym przekonaniem i odpowiedzialnością - ocenił politolog.
- Potwierdzam jego słowa. To profesor Dudek zna doskonale IPN, wie, co się z nim stało w ostatnich latach i po prostu nie chciałby, żeby to samo stało się z całym państwem polskim w sytuacji, gdyby pan prezes Nawrocki został prezydentem. Myślę, że to byłoby ze szkodą dla Polski i jej obywateli, dla nas wszystkich - powiedział prof. Motyka.
- Dlaczego prezes IPN dr Karol Nawrocki jest niebezpieczny? - zapytał dziennikarz. - W ciągu tego roku w Kolegium było więcej spraw pracowniczych omawianych niż w ciągu poprzednich kilku lat w radzie IPN. I za każdym razem były to sytuacje, które dotyczyły pracowników, których brutalnie wyrzucano - wyjawił historyk.
Członek Kolegium IPN podał przykład trzech pracowniczek wydziału lustracji, które Nawrocki wyrzucił. - Dlatego, że miały śmiałość roześmiać się na spotkaniu z prezesem, kiedy on powiedział, że wszyscy pracownicy IPN-u świetnie zarabiają i dostali świetne podwyżki. I one roześmiały się, podważyły jego słowa. W ciągu miesiąca zostały usunięte z pracy. Mimo protestów i opinii regionu zachodniopomorskiego nie zostały przywrócone do pracy - opowiadał gość programu. Dodał, że dwie z nich były samotnymi matkami.
Ale to nie wszystko. Kolejny przykładem jest historyk dr Michał Siedziako, który został wyrzucony, "za napisanie dobrej książki, ale wydanej w innej instytucji państwowej, w Europejskim Centrum Solidarności".
W kontrze do tych informacji prof. Motyka mówił także o fali przyjęć z ostatniego roku. W ostatnim czasie zatrudniono byłą prezeskę radia, byłego prezesa radia ze Szczecina, byłego wojewodę, oraz byłego posła.
- Były wojewoda, jak mnie przekonywano, ma tak świetne kompetencje, że znakomicie się sprawdza w kierowaniu flotą samochodów IPN-owskich. Nie uzyskałem odpowiedzi, czy ten były poseł jest zatrudniony stacjonarnie czy zdalnie. Za to jedyna jego aktywność w IPN-ie to promowanie kandydata Prawa i Sprawiedliwości na Facebooku. Zaczyna mieć się wrażenie, że przyjmowanie ludzi związanych z PiS-em stanowi wręcz taki efekt kampanii na rzecz uzyskania wsparcia PiS-u dla kandydatury Nawrockiego - mówił prof. Motyka
Kolegium prawie jednogłośne. "Żadna kandydatura Nawrockiego nie została odrzucona"
Członek Kolegium IPN opowiedział również, jak wyglądają głosowania w kolegium. - Nie jest żadną tajemnicą, że znakomita większość głosowań, tych kluczowych, strategicznych, kończy się wynikiem siedem do dwóch - mówił prof. Motyka. Tłumaczył, że wszyscy członkowie wybrani z puli prezydenckiej, czy sejmowej, ale z wcześniejszej koalicji rządowej - głosują zawsze za każdym wnioskiem Nawrockiego.
- Nawet jeżeli pojawiają się jakieś poważne wątpliwości do niej (kandydatury - przyp,red,), to właściwie nie zdarzyło, żeby jakakolwiek kandydatura przedstawiona przez prezesa Nawrockiego została odrzucona - powiedział.
Jako przykład podał głosowanie nad kandydaturą jednej z osób na naczelnika wydziału naukowego w jednym z oddziałów. - Okazało się, że ta osoba od 10 lat nie napisała żadnego artykułu naukowego, a, jednocześnie znów kolegium głosuje siedem do dwóch. To nie jest najlepsze rozwiązanie - dodał.
"Storpedowane" negocjacje z Ukrainą
Szef IPN uważa, że Ukraina nie jest gotowa na członkostwo w UE i NATO, do czasu rozwiązana kwestii rzezi wołyńskiej. - Dziś nie widzę Ukrainy w żadnej strukturze - ani w Unii Europejskiej, ani w NATO - do momentu rozstrzygnięcia tak ważnych dla Polaków spraw cywilizacyjnych. Nie może być częścią międzynarodowych sojuszy państwo, które nie jest w stanie rozliczyć się z bardzo brutalnej zbrodni na 120 tys. swoich sąsiadów - stwierdził Karol Nawrocki.
W kontekście tych słów prof. Motyka przypomniał o kompromisie, który prezydent Andrzej Duda wynegocjował dwa lata przed wojną. - Bardzo mądry kompromis. Ten kompromis został w dużej mierze z powodu działań IPN-u storpedowany. Powstała komisja, w skład której wchodził Karol Nawrocki, do rozwiązania sprawy ekshumacji. Nie była w stanie wynegocjować nawet jednego spotkania z Ukraińcami. To tyle, jeżeli chodzi o skuteczność w działaniach na polu negocjacji - ujawnił historyk.
"Bardzo zły wybór dla Polaków"
Na sam koniec prof. Motyka został zapytany jaką biograficzną notę wystawiłby dr Karolowi Nawrockiemu, gdyby przyszło do oceniania go właśnie z perspektywy historyka.
- Przede wszystkim nasza rozmowa spowodowana jest tym, że doświadczenia Nawrockiego, z kierowania instytucjami publicznymi wskazują, że nie jest on najlepszym wyborem, mówiąc bardzo delikatnie, czy bardzo złym wyborem dla Polski i Polaków. Bez względu na opcję polityczną - podsumował.