Oświadczenie byłego europosła. "Dziwaczna sytuacja"
Karol Karski, były europoseł, wobec którego prokuratura przedstawiła w piątek zarzuty w związku ze sprawą Collegium Humanum, złożył oświadczenie i zrelacjonował kulisy przesłuchania. Ujawnił, że nie był zatrzymany. Do winy się nie przyznaje.
15.11.2024 | aktual.: 15.11.2024 17:10
Były europoseł i rzecznik partyjnej dyscypliny PiS, Karol Karski, przekonuje, że przedstawiono mu zarzut, który uważa za kompletnie nieprawdziwy. - Znalazłem się w sytuacji dziwacznej - komentuje polityk.
- Wbrew insynuacjom nie byłem zatrzymany. Telefonicznie prokuratura mnie pytała, w jaki sposób mogą jak najszybciej postawić mi zarzut w sprawie, o której szczegółach powiedzą mi, jak do nich przyjadę - opowiedział Karski portalowi Onet.pl.
Karski opowiada o swoim związku z aferą Collegium Humanum. "Zarzuty kompletnie nieprawdziwe"
- Prokuratura pytała, czy zgadzam się, żeby wezwanie na przesłuchanie dostać e-mailowo, bo pocztą to będzie trwać za długo. Przysłali mi wezwanie e-mailem, z kwalifikacją prawną, ale bez doprecyzowania, czego sprawa dotyczy - ujawnił polityk PiS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skomentował również, że przedstawione mu zarzuty korupcji i oszustwa są nieprawdziwe. - Dla mnie to jest surrealizm, w Polsce demokratyczne państwo prawne się skończyło - mówi rzecznik dyscypliny w PiS.
Jak poinformowała w piątek prokuratura, Karol Karski otrzymał zarzuty korupcyjne związane z powoływaniem się na wpływy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w celu uzyskania pozytywnych opinii na prowadzenie filii dawnej uczelni Collegium Humanum w Pradze, Bratysławie i Andiżanie, a w przypadku filii na Słowacji, pozytywnego rozpatrzenia sprawy w przedmiocie wydania opinii na kierunku pedagogika. Według prokuratury, dopuścił się tego czynu w zamian za korzyść majątkową.
Rektor Collegium Humanum Paweł Cz. opłacił Karskiemu raport sondażowy, który kosztował ponad 14 tysięcy złotych, oraz billboardy używane podczas kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego na kwotę ponad 22 tysięcy.
Były europoseł nie tylko nie zgadza się z zarzutami, ale uznaje, że na dodatek znalazł się w sytuacji "dziwacznej". - W celu zrównoważenia udziału w sprawie osób z kręgu koalicji rządzącej do postępowania bezpodstawnie dopisano osobę niewinną, która jest członkiem opozycji - ocenia.
Czytaj też: Sondaż dla WP. Tak wybraliby prawicowi wyborcy
- Mówiono mi, że ich upublicznienie przeze mnie może zaszkodzić tokowi prowadzącego postępowania, jednak ja nie mogę poprzez to publicznie przedstawiać informacji świadczących o mojej niewinności - skarży się polityk Prawa i Sprawiedliwości.
Przeczytaj również: Sutryk wrócił do pracy. Padły słowa o dymisji
Afera Collegium Humanum dotyczy prywatnej uczelni, która, jak wykazało śledztwo CBA, miała sprzedawać dyplomy, w tym na kierunku MBA (z ang. Master of Business Administration, czyli studiów podyplomowych skoncentrowanych na zarządzaniu biznesem i finansami). Dzięki tym dyplomom absolwenci, w tym osoby związane z polityką, mogli aplikować na wysokie stanowiska na przykład w spółkach Skarbu Państwa.
Jak ustalili dziennikarze "Newsweeka", w ciągu kilku lat uczelnia stała się kuźnią partyjnych nominatów, którzy mogli potem dzięki temu zdobyć lukratywne posady. Collegium Humanum wydawała na masową skalę tanie dyplomy MBA. Kurs można było zrobić błyskawicznie, nawet w trzy miesiące.
Źródło: Onet.pl, tvn24.pl