Karczewski uderza w ks. Lemańskiego. "Nie wiem, czy jest księdzem"
Trwa kryzys na granicy polsko-białoruskiej. W czwartek na miejscu pojawił się ks. Wojciech Lemański, który próbował przedostać się do koczujących tam migrantów. Akcję skrytykował senator PiS i wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski. - Nie wiem, czy ksiądz Lemański jest jeszcze księdzem, czy nie. Ja widzę go na wszystkich akcjach, ale nie widziałem jeszcze modlącego się księdza Lemańskiego - oświadczył Karczewski.
Ks. Lemański pojawił się w Usnarzu Górnym wraz z pastorem Michałem Jabłońskim. Obydwaj próbowali przekazać migrantom jedzenie i wodę, jednak uniemożliwili im to pilnujący granicy strażnicy. - Chcieliśmy pokazać, że Kościół nie odwrócił się plecami do potrzebujących - tłumaczył wizytę ks. Lemański.
Z kolei Karczewski przekonywał w TVN24, że koczowisko znajduje się po białoruskiej stronie granicy, a więc pomoc znajdującym się tam osobom można przekazać jedynie po wcześniejszym wjeździe na Białoruś przez jedno z przejść granicznych.
- Udzielanie pomocy nie może być wbrew prawu - podkreślił senator PiS. Przypomniał, że Polska przygotowała ciężarówkę z artykułami potrzebnymi cudzoziemcom na granicy, jednak władze w Mińsku nie wyraziły zgodny na jej przyjęcie.
Zobacz też: "To nie trzyma się kupy". Owsiak o ekstremalnych warunkach na granicy
- To jest prowokacja polityczna. Jest zagrożenie naszej granicy, więc tutaj naprawdę powinniśmy poważnie do tego podejść – mówił Karczewski. Jak dodał, migranci trafili na polską granicę w wyniku zorganizowanej akcji. - Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby się wpisywać w akcję prowokacyjną białoruskich służb - oświadczył.
Kryzys na granicy
Od dwóch tygodni na granicy Polski z Białorusią koczuje grupa migrantów, między innymi z Afganistanu. Jak informują przedstawiciele Fundacji Ocalenie, są wśród nich kobiety oraz osoby chore, które potrzebują pomocy.
W poniedziałek 23 sierpnia Polska wysłała na granicę z Białorusią konwój z pomocą humanitarną. Ten jednak stoi obecnie na przejściu granicznym w Bobrownikach. Wszystko przez brak zezwolenia na wjazd ze strony władz w Mińsku.
Jak informowaliśmy, sytuacji związanej z kryzysem migracyjnym na granicy z Białorusią przyglądają się także władze Litwy, Łotwy i Estonii. Premierzy tych państw wraz z Mateuszem Morawieckim wystosowali specjalne oświadczenie. W sprawie głos zabrała także Komisja Europejska, która podkreśliła, że KE "nie może zaakceptować jakichkolwiek prób podżegania lub przyzwolenia na nielegalną migrację do Unii Europejskiej".
W środę postanowienie o środkach tymczasowych w sprawie koczujących na granicy migrantów wydał Europejski Trybunał Praw Człowieka. Zobowiązał on Polskę i Łotwę do zapewnienia im wody, żywności, opieki medycznej i, jeśli to możliwe, tymczasowego schronienia. Środek tymczasowy wydany przez Trybunał w Strasburgu nie oznacza nakazu wpuszczenia migrantów na terytorium Polski i Łotwy - co podkreślono w komunikacie Trybunału.
Źródło: TVN24