Karambole na autostradzie A1. Prokuratura prowadzi śledztwo ws. katastrofy w ruchu lądowym
Po karambolach na autostradzie A1 w pobliżu Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie zderzyło się w sumie 76 samochodów, sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim. Śledztwo prowadzone jest ws. "sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu lub ciężkiemu uszczerbkowi na zdrowiu wielu osób oraz wystąpienia szkody materialnej w wielkich rozmiarach". Od czwartku na miejscu zdarzenia pracowali śledczy i technicy, którzy zbierali niezbędną dokumentację. Droga jest przejezdna.
27.01.2017 | aktual.: 27.01.2017 12:35
Jak poinformował Witold Błaszczyk z piotrkowskiej prokuratury, sporządzono protokół oględzin terenu katastrofy, protokoły oględzin pojazdów biorących udział w karambolu, jak również oględzin pobocza drogi. Jednocześnie ustalono dane osobowe uczestników zdarzenia - kierujących pojazdami, pasażerów, i świadków. Zebrano dane kontaktowe tych osób.
Wcześniej mł. insp. Joanna Kącka z łódzkiej policji mówiła w TVN24, że funkcjonariusze musieli sprawdzić krok po kroku, jaka była sekwencja zdarzeń: które samochody się zderzyły i w jaki sposób.
Dwa karambole na A1
- Jeżeli chodzi o ruch na A1 sytuacja wróciła już do normy i nie ma żadnych utrudnień - poinformowała Magdalena Kubiak z łódzkiego Punktu Informacji Drogowej.
W czwartek rano w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego na autostradzie A1 doszło do karamboli, w których udział brało kilkadziesiąt samochodów ciężarowych i osobowych (46 w kierunku na Łódź i 30 w kierunku na Częstochowę).
Do szpitali trafiły 32 osoby, trzy z nich są w stanie ciężkim. Trasa przez wiele godzin była nieprzejezdna.
W tym czasie trwały oględziny śledczych i usuwanie wraków aut. Likwidowano też plamy oleju oraz płyny eksploatacyjne samochodów z jezdni.
Drogę w kierunku Katowic udrożniono po godz. 17, natomiast przejazd w kierunku Łodzi i Warszawy był zablokowany do późnego wieczora.
Do karamboli na autostradzie doszło w czasie gęstej mgły. Według wstępnych ustaleń policji, przyczyną obu zdarzeń mogły być fatalne warunki pogodowe i niedostosowanie do nich prędkości jazdy.