"Prezesa" gabinetu cieni biją Niemcy
Jan Rokita nadal był kandydatem PO na premiera. Gdy Kazimierz Marcinkiewicz stanął na czele rządu, Rokita stworzył swój gabinet cieni. Bez większości w sejmie i po zaostrzeniu się konfliktu między PO i PiS, nie miał już jednak szans na dojście do władzy. W następnych wyborach, które odbyły się dwa lata później, nie wystartował. To był koniec trwającego od 1989 roku zasiadania w sejmie. W roli posła pojawiała się za to jego żona Nelli Rokita, która kandydowała z list PiS.
Po wycofaniu się z czynnej polityki, od września 2008 Rokita przez rok był komentatorem "Dziennika". Od 2009 rzadko pojawia się w mediach. Ostatnie głośne wydarzenie z jego udziałem to wyprowadzenie polityka w kajdankach z samolotu Lufthansy. Funkcjonariusze nie rozpoznali w Rokicie byłego kandydata na premiera Polski, twierdzili, że interweniowali, ponieważ pasażer był agresywny. Polityk musiał spędzić noc na komisariacie. W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" mówił, że niemieccy policjanci obrażali Polaków. Na nagraniu jednego z pasażerów samolotu można usłyszeć, jak przy wyprowadzaniu go z samolotu, Rokita krzyczy: "ratujcie mnie, biją mnie Niemcy!"
Na zdjęciu: Jan Rokita na wieczorze wyborczym Platformy Obywatelskiej, 25 września 2005 roku.