Kampanijny dream team PiS. Oni odpowiadają za zwycięskie wybory dla obozu Kaczyńskiego
To prezes Jarosław Kaczyński był motorem napędowym kampanii PiS. Ale bez sztabowców i ich pomysłów Zjednoczona Prawica nie osiągnęłaby rekordowego wyniku w wyborach do PE. Kto był najważniejszy na kampanijnym zapleczu Nowogrodzkiej?
29.05.2019 | aktual.: 29.05.2019 09:53
Na początek kilka dat i liczb.
Jesień 2015 r. 38 proc. PiS wygrywa wybory parlamentarne i zdobywa samodzielną większość w Sejmie – pierwszy raz w historii.
Jesień 2018 r., wybory samorządowe. 34 proc. PiS osiąga rekordowy wynik na poziomie sejmików wojewódzkich.
Wiosna 2019 r. 45 proc. PiS rozbija bank – nikt nigdy nie osiągnął procentowo w skali ogólnokrajowej takiego wyniku, jak partia rządząca. We wszystkich wyborach.
Obóz władzy nigdy wcześniej nie był tak mocny. I nigdy nie był tak blisko wygrania drugiej kadencji.
Kwaśniewski chwali kampanię
"To imponujące zwycięstwo nie byłoby możliwe bez ciężkiej pracy i zaangażowania całego sztabu PiS. Kapitalnych i bardzo kreatywnych osób. Dziękuję serdecznie wszystkim z osobna, w tym Ani Plakwicz, Krzysztofowi Sobolewskiemu, Michałowi Dworczykowi i Piotrowi Matczukowi".
Podziękowania te śle na Twitterze w powyborczy wieczór Tomasz Poręba, europoseł od dwóch kadencji, szef kampanii Zjednoczonej Prawicy. To on stał na czele sztabu w wyborach samorządowych. Dowiózł oczekiwania i trzyma stery.
Doceniają to nawet polityczni przeciwnicy.
Były prezydent Aleksander Kwaśniewski w "Newsweeku" o kampanii PiS: – PiS dysponuje najbardziej zorganizowaną partią w Polsce. Przeprowadziło najnowocześniejszą kampanię. Zresztą kolejną, bo od 2015 roku tak właśnie się dzieje.
Zaufanie prezesa
Jest niedziela, przed godz. 22. Przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie trwa wieczór wyborczy PiS.
Poręba – zwykle niechętnie udzielający się w mediach – jest rozchytywany przez dziennikarzy. Mokry od potu, ustawia się do kamer i mikrofonów kilkunastu redakcji.
Na dwie minuty znika: – Ale tu gorąco, tylko wytrę czoło.
Poręba ma powody do zadowolenia. Jest człowiekiem od wyborczych zadań specjalnych i cieszy się niesłabnącym zaufaniem prezesa PiS. Wyborczym wynikiem 26 maja – który zaskoczył wszystkich w partii – tylko je umocnił.
Ale nie zawsze było tak różowo.
Egzekutor
Jest późna wiosna 2011 r. Za kilka miesięcy wybory parlamentarne. Zbiera się Komitet Polityczny PiS, najważniejsze partyjne gremium. Trzeba wybrać szefa sztabu.
Na agendzie pojawiają się różne nazwiska. Nieoczekiwanie pada na młodego, 38-letniego wówczas Porębę.
Mówi były polityk PiS: – Dlaczego Tomek? Decyzja prezesa. Jarosław uznał, że jest lojalny, ambitny, zdolny, ale bez pleców, a więc niegroźny. A w partii wtedy buzowało, zwłaszcza wśród młodszych, ale już doświadczonych polityków, z silną pozycją w partii.
Rozmówca WP: – Wybór Poręby to miał być też gest wobec młodych wyborców, bo on sam był młody, niezużyty. No i z Europarlamentu, a to zawsze fajniej brzmi. Kimś takim jak parę lat później Andrzej Duda.
PiS w 2011 r. kampanię przegrywa, całą pulę bierze Platforma. Ale po Porębie porażka spływa jak po teflonie.
Polityk bliski Nowogrodzkiej: – 2011 był trudnym rokiem. Tomek robił, co mógł. Ale mnóstwo rzeczy było niezależnych od niego: był podział na prawicy, odchodzili "ziobryści". Dziś mamy zupełnie inną sytuację.
Za Porębą stoi 15-letnie doświadczenie w instytucjach unijnych.
W 2004 r. polityk trafia do Parlamentu Europejskiego, zostaje młodym urzędnikiem z wielkimi ambicjami.
Pięć lat później jest już ważnym europosłem.
– To prezes Kaczyński osobiście zdecydował, że o reelekcję do PE w 2009 r. nie będzie ubiegał się Mieczysław Janowski, były prezydent Rzeszowa, a za niego z Podkarpacia wystartuje Tomek. Przyznam, strzał w dziesiątkę – opowiadał nam Ryszard Czarnecki.
Ale to tylko część prawdy. Faktem jest, że sam Poręba ostro napracował się, by "wyciąć" konkurenta z listy. Zadanie miał ułatwione: Janowski nie był "partyjny" i miał niezłe relacje z ludźmi Platformy. Dla Kaczyńskiego było jasne: w PE chcemy oddanych partii ludzi. Nie pomylił się, jego młody pretorianin z "jedynki" na liście zdobył 85 tys. głosów. Wtedy to był ogromny polityczny kapitał.
Po latach Poręba pytany o akcję z Janowskim wspomni: – Jestem napastnikiem. Napastnik nie fauluje, jego zadaniem jest zmylić obrońców i wykończyć akcję.
Jako szef kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości jest dziś bardziej rozgrywającym niż napastnikiem, ale fakt: w przeszłości był utalentowanym snajperem. Mógł grać nawet w piłkarskiej ekstraklasie, ale dla szansy na zawodową karierę nie chciał rezygnować ze studiów.
CZYTAJ TEŻ:* *Tomasz Poręba - napastnik prezesa. Kariera sportowa szefa sztabu PiS: "Utalentowany, bezkompromisowy i niepokorny"
Poręba w piłkarskich czasach nie był bombardierem, ale imponował techniką i kiedy już strzelał gola, to efektownie.
Grał z polotem, był dobrym dryblerem i dobrym egzekutorem stałych fragmentów gry. Dziennikarze małopolskich gazet w relacjach z meczów jego drużyn wyróżniali go za finezję. "Poręba - popisując się wcześniej piwotem w iście koszykarskim stylu - lobem posłał futbolówkę do siatki"; "Poręba przeprowadził trzydziestometrowy rajd zakończony efektownym przerzuceniem piłki nad bramkarzem"; "Poręba pokonał bramkarza precyzyjnym uderzeniem w samo okienko. Stadiony świata!"; "Poręba zaskoczył golkipera śmiałym strzałem prosto z powietrza" – takie opisy bramek można było znaleźć w "Dzienniku Polskim" czy "Tempie".
W polityce Poręba także jest egzekutorem, ale działa na zapleczu. Tak też było w kampanii.
Ryszard Czarnecki: – Tomek nie gra na siebie, woli kolektyw, gra zespołowo. Jest osobą, która daje gwarancje, że nie będzie wykorzystywać kampanii jako trampoliny medialnej dla siebie. Bardzo dobrze się z nim współpracuje, nie sposób zarzucić mu wybujałego ego. Kooperatywny. Stąd zaufanie u prezesa.
Pracę w sztabie, który regularnie przez ostatnie miesiące spotykał się na Nowogrodzkiej, łączył z pracą europosła. Skutecznie, choć – przyznają jego znajomi – w dużym napięciu.
Ale najważniejszy jest cel. A tym było wygranie wyborów.
Adam Bielan: – Szefa sztabu można czasem porównać do trenera. A trenera rozlicza się za wyniki, choć nie zawsze ten wynik jest bezpośrednio jego zasługą czy winą. Raz szef sztabu jest głównym strategiem, a raz - organizatorem.
To Poręba – według naszych informacji – był orędownikiem ułożenia list wyborczych do Europarlamentu tak, by wymusić na kandydatach PiS wewnętrzną rywalizajcę. Każdy miał być jak piłkarz na boisku – i "gryźć trawę", grając na wynik nie tylko swój, ale całej drużyny.
Sztabowiec: – Prezesowi Kaczyńskiemu taki koncept spodobał się najbardziej. Jest jego gorącym zwolennikiem. Zasadzie rywalizacji w drużynie hołduje od lat. To jego stara polityczna metoda.
Ta koncepcja się sprawdziła. PiS osiągnęło rekordowy wynik, a i sam Poręba rozbił wyborczy bank, zdobywając na Podkarpaciu 270 tys. głosów. To dało mu najlepszy procentowo wynik spośród wszystkich liderów list PiS w 13. okręgach.
PR-owcy na "piątkę"
Kilka miesięcy temu, słoneczna sobota, druga połowa lutego. Prekampania przed wyborami do Europarlamentu dopiero się rozkręca. Emocji na razie w niej wielkich nie ma.
Zmieni się to za chwilę.
Prezes PiS na nabardziej efektownej i najlepiej zorganizowanej konwencji PiS w historii przedstawia słynną "piątkę Kaczyńskiego", która całkowicie nada rytm kampanii Zjednoczonej Prawicy.
To od tamtej pory lider obozu władzy stał się jej frontmanem.
O "piątce Kaczyńskiego" wiedziało tylko kilka osób. Jak słyszymy, nawet przed informatykami i grafikami ten przełomowy program trzymano do samego końca w tajemnicy.
Oczywiście wiedział o nim szef sztabu (Poręba potem "decyzyjnie" uczestniczył we wdrażaniu go na poziomie paralementarnym), ale też ludzie, którzy byli odpowiedzialni za jego odpowiednie opakowanie. Bo prezent trzeba podać w jak najlepszej formie. Zwłaszcza tak drogi.
Anna Plakwicz i Piotr Matczuk – bo o nich mowa – nieprzerwanie od 2015 roku uczestniczą w zwycięskich kampaniach PiS. Po sukcesach Andrzeja Dudy i Beaty Szydło i w efekcie przejęciu władzy przez prawicę, ta dwójka pijarowców zaczęła pracę dla rządu – w jego Centrum Informacyjnym.
CZYTAJ TEŻ:* *PiS szuka nowych pomysłów na kampanię. "Piątka Kaczyńskiego" ruszy w Polskę
Zobacz także
Z Kancelarii Premiera ochodzili i do niej wracali. Współpracowali z Polską Fundacją Narodową, ale najbardziej zawsze oddani byli Nowogrodzkiej.
Oboje ze świetnymi kontaktami na szczytach PiS. W bardzo dobrych relacjach z prezesem. Regularnie od miesięcy bywają w centrali partii i działają w sztabie, konsultując swoje pomysły z liderami.
Są skuteczni. Wprowadzili do polskich kampanii nową jakość.
To od kampanii Andrzeja Dudy, przy której objawili się Plakwicz z Matczukiem, mówi się o czasach "amerykańskich kampanii" w Polsce. A takie robi póki co tylko PiS.
Plakwicz z Matczukiem od początku wiedzieli, że to prezes PiS i jego "piątka" będą największym atutem w kampanii.
Jak słyszymy w sztabie, dzięki temu Jarosław Kaczyński z Mateuszem Morawieckim stworzyli niezwykle skuteczny duet, w którym pierwszy z nich był pomysłodawcą, a drugi – kreatorem i realizatorem.
Potem prezes PiS ruszył w Polskę z "piątką" i udowodnił – co pokazały wyniki 26 maja – że mitem jest, iż nie jest on w stanie rozszerzyć elektoratu swojej partii poza ten żelazny. Było odwrotnie: prezes zmobilizował "letnich" wyborców prawicy. Dzięki nim wygrał.
Prezes ma być frontmanem także w kampanii jesiennej, przy której Plakwicz i Matczuk także będą pracować. Partia zbyt wysoko ceni sobie ich kompetencje, by z nich zrezygnować.
Duet z Nowogrodzkiej
Ale zwycięstwa by nie było, gdyby nie organizacja partii i jej struktur. A ta nigdzie nie działa tak prężnie, jak w PiS.
Wcześniej przez lata odpowiedzialny za partyjne struktury był obecny szef MSWiA i przyszły europoseł Joachim Brudziński. Dziś stery trzyma jego bliski współpracownik.
Krzysztof Sobolewski to przewodniczący Komitetu Wykonawczego PiS. "Szef wszystkich szefów" struktur w całej Polsce. Koordynator kampanii w terenie, które w PiS odgrywają ogromną rolę.
To Jarosławowi Kaczyńskiemu najbardziej zależy, by "terenowi" działacze jego partii byli maksymalnie zorganizowani i zmobilizowani do działania – nie tylko tuż przed wyborami.
Sobolewski to zapewnia. Dlatego dziś jest jednym z najbliższych współpracowników prezesa PiS. Na partyjnych konwencjach zawsze siedzi blisko "naczelnika".
Na gali 5-lecia TV Republika odbierał w imieniu Kaczyńskiego główną nagrodę.
Gdy Kaczyński "mianował" go szefem Komitetu Wykonawczego, mówił o Sobolewskim: – Człowiek świetnie orientujący się w sprawach partii, bardzo rzetelny, sprawny, pracowity i inteligentny.
Żadnej z tych cech Sobolewskiemu odmówić nie sposób.
A poza tym, kolejny piłkarski "fanatyk" w sztabie PiS. Najbardziej oddany swojej drużynie kibic na Nowogrodzkiej (Sobolewski jest fanem Milanu). Bardzo aktywny na politycznym Twitterze.
Bo PiS zorganizowany jest nie tylko w "realu", ale i w Internecie.
Za kampanię w sieci odpowiada w partii Radosław Fogiel. To 37-letni dyrektor biura Jarosława Kaczyńskiego, radny sejmiku mazowieckiego.
Koordynuje działania partii w social mediach i Internecie w ogóle. Wie, co rezonuje w sieci, co wzbudza emocje. Zna się na nowych technologiach i umie czytać nastroje. Cięty wobec opozycji, z ironią wbija szpile jej politykom.
Jego wpływy w obszarze kampanii internetowej PiS zwiększyły się po tym, gdy Paweł Szefernaker przeszedł do MSWiA i został wiceministrem. Szefernaker nadal ma wpływ za ten segment kampanii, ale musiał podzielić się obowiązkami.
Co prawda pozostałe formacje, łącznie z PO, nadrobiły braki w sieci, ale to PiS-owi kampania internetowa wychodzi wciąż najlepiej.
Łącznik
Kluczową rolę w kampanii samorządowej w 2018 r. i europejskiej w 2019 r. odegrał Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera.
Dworczyk – były zastępca Antoniego Macierewicza w MON – jest łącznikiem między rządem a sztabem. KPRM bowiem także odgrywa – jak podkreślają w rozmowie z WP sztabowcy PiS – bardzo ważną rolę w "komunikowaniu nowych projektów i działań".
Szef Kancelarii Morawieckiego musi zatem balansować i koordynować prace z dwóch stron. Poza tym – co jest chwalone w partii – bardzo dobrze "trzyma" partyjną komunikację w mediach.
Zobacz także
Dworczyk bardzo często gości w mediach, świetnie radzi sobie w tych, które życzliwością wobec PiS nie grzeszą.
Tłumaczy partię i rząd w chwilach największego kryzysu. A poza tym intensywnie działa na zapleczu – nie tylko rządowym. To on dopinał m.in. koalicję PiS na Dolnym Śląsku z Bezpartyjnymi Samorządowcami.
Przyszłość Dworczyka nie jest znana. Wiadomo, że ma wielkie ambicje, mówi się o nim w kontekście czekającej nas rekonstrukcji rządu. Tak czy inaczej, Dworczyk i tak będzie działać w kampanii jesiennej.
Tak jak wszyscy wymienieni przez szefa kampanii PiS podczas wieczoru wyborczego. Zwycięskiego składu się nie zmienia.