Kampania Andrzeja Dudy ruszyła. Na początek gest wobec opozycji
To nie przypadek, że prezydent Andrzej Duda wskaże do prowadzenia pierwszego posiedzenia Sejmu i Senatu dwie kobiety i na dodatek z opozycyjnej Platformy. To wyraźny sygnał, że prezydent postanowił ze startem kampanii nie czekać do wiosny i ruszyć do ofensywy już teraz.
18.10.2019 | aktual.: 18.10.2019 14:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak ujawnił rzecznik prezydenta Błażej Spychalski, pierwsze posiedzenie nowego parlamentu odbędzie się 12 listopada. Mają je poprowadzić kobiety: w Sejmie Iwona Śledzińska-Katarasińska, zaś w Senacie - Barbara Borys-Damięcka. Obie są z Platformy Obywatelskiej. - Pierwszy raz w historii może zdarzyć się tak, że dwie kobiety będą marszałkami seniorami – podkreślał w RMF FM rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy.
Oficjalnie współpracownicy prezydenta zapewniają, że innego wyboru nie było, bowiem obie panie obecnie są najstarszymi parlamentarzystkami. Nieoficjalnie przyznają, że to "wyciągnięcie ręki do opozycji”. – Wizerunkowo ma to przynieść prezydentowi same profity. Prezydent pokazuje się jako polityk ponad podziałami, szanujący parlamentarny zwyczaj i doceniający kobiety – mówi nam nasz rozmówca z otoczenia Pałacu Prezydenckiego.
Na liście kandydatów do prowadzenia pierwszych obrad Sejmu byli również Janusz Korwin – Mikke, Antoni Macierewicz, Jarosław Kaczyński i Ryszard Terlecki. O ile kandydatury Korwina, Duda w ogóle nie brał pod uwagę, o tyle niewskazanie polityka z PiS, ewidentnie wskazuje, że gest prezydenta ma symboliczne znaczenie.
Nie spoglądać na sondaże
Skąd taka decyzja? Z naszych informacji wynika, że otoczenie prezydenta dokładnie przeanalizowało ostatnie wyborcze wyniki wyborów do Sejmu. A z nich wynika, że w porównaniu do wyborów do Parlamentu Europejskiego Zjednoczona Prawica straciła 3 procent.
– W wyborach do PE PiS dostał 45,38 proc. Opozycja (Koalicja Europejska i Wiosna) 42,53 proc. Z kolei w wyborach do Sejmu PiS dostał 43,6 proc., a opozycja 48,9 proc. Dodatkowo mamy Polskę podzieloną na pół. Wschodnia część kraju głosuje na PiS, zachodnia nadal na opozycję. Walka będzie się toczyć o przeciągnięcie na swoją stronę osób niezdecydowanych bądź części wyborców z zachodniej części kraju – mówi nam nasze źródło.
- Co z tego, że sondaże przed wyborami do Sejmu były bardzo korzystne dla PiS. Na finiszu kampanii w sztabie wyborczym panowała euforia. Przekazywano informacje, że przy 55 –procentowej frekwencji wynik Zjednoczonej Prawicy będzie oscylował ok. 50 procent. A okazał się być znacznie słabszy. Dziś w sondażach Andrzej Duda wygrywa w II turze ze wszystkimi. Nie ma to znaczenia. Wystarczy nam przykład Bronisława Komorowskiego z 2015 roku, który w sondażach nie miał przeciwników – mówi nam osoba z otoczenia Pałacu Prezydenckiego.
To dlatego, prezydent ruszył z ofensywą. Takie gesty jak ten wobec opozycji to jeden z elementów. Kluczowym będzie dotarcie do jak największej ilości wyborców. Prezydent Duda i jego współpracownicy doskonale zdając sobie z tego sprawę, organizują w całej Polsce "spotkania mieszkańców z prezydentem Andrzejem Dudą". Spotkania tylko z pozoru nie wyglądają jak spotkania wyborcze.
Na razie z Dudą przegrywają wszyscy
Zarówno w PiS, jak i w Pałacu Prezydenckim wszyscy zastanawiają się czy do rywalizacji z Dudą stanie szef Rady Europejskiej, były premier Donald Tusk. Nasi rozmówcy z otoczenia Pałacu twierdzą, że były szef Platformy „chciałby wystartować, ale obawia się porażki”. Nieoficjalnie wewnętrzne sondaże to potwierdzają.
Zarówno w pierwszej, jak i drugiej turze obecny prezydent wygrywa z Tuskiem. Gdyby wybory odbywały się dzisiaj szef Rady Europejskiej wystartował, Duda mógłby cieszyć się z reelekcji szybciej aniżeli chciałaby to opozycja.
Gwarancji na sukces opozycji nie dają również pozostałe kandydatury: Władysław Kosiniak – Kamysz, Robert Biedroń czy Małgorzata Kidawa – Błońska. - Jeśli opozycja wystawi trzech kandydatów będzie grała na przejście jednego z nich do drugiej tury i pojedynek z prezydentem. Podobną sytuację mieliśmy w 2000 roku. Startował Andrzej Olechowski, Marian Krzaklewski i Jarosław Kalinowski. W efekcie w I turze wygrał Aleksander Kwaśniewski. Dostał 53,9 proc. To jest nasz cel na te wybory – mówi nam osoba z otoczenia Pałacu Prezydenckiego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl