Kamil Zaradkiewicz dogadał się z nową prezes TK. Dostanie 3 pensje za zwolnienie go przez Rzeplińskiego
Ugodą skończył się spór prawny między Kamilem Zaradkiewiczem a Trybunałem Konstytucyjnym. Prawnik został zwolniony przez poprzedniego prezesa TK prof. Andrzeja Rzeplińskiego. Uznał to za bezprawie i złożył pozew do sądu. Sprawa nie trafiła jednak na salę sądową, bo przed pierwszą rozprawą doszło do ugody. TK wypłaci Zaradkiewiczowi 3-krotność miesięcznego wynagrodzenia.
27.09.2017 | aktual.: 27.09.2017 15:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Były dyrektor Zespołu Orzecznictwa i Studiów Trybunału Konstytucyjnego dogadał się z dawnym pracodawcą. Kamil Zaradkiewicz zawarł umowę i otrzyma 3-krotność miesięcznego wynagrodzenia - podaje Michał Krzymowski z "Newsweeka". W 2016 roku średnie wynagrodzenie pracownika służby prawnej TK wynosiło nieco ponad 8,7 tys. zł brutto, a z dodatkami – 9,3 tys. zł brutto. Zaradkiewicz jako dyrektor departamentu zapewne zarabiał powyżej średniej.
To zmiana, bo według informacji WP jeszcze kilka tygodni temu o ugodzie nie było mowy. Wiosną pisaliśmy o mediacjach między Zaradkiewiczem a Trybunałem, kierowanym już przez nominatkę PiS Julię Przyłębską. Jednak wówczas do porozumienia nie doszło. Jak dowiedziała się WP, na początek września zaplanowana była pierwsza rozprawa przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia.
Okazuje się, że do niej nie doszło, a w lipcu strony zawarły porozumienie. Kamil Zaradkiewicz był jednym z bohaterów walki o przejęcie Trybunału Konstytucyjnego. Dawny faworyt Andrzeja Rzeplińskiego zmienił front i zaczął publicznie popierać pomysły PiS, jednocześnie krytykując kondycję Trybunału i działania jego prezesa. Ten nie czekał długo i postanowił zdegradować Zaradkiewicza. Ten się nie zgodził, został więc zwolniony, ale postanowił zaskarżyć decyzję do sądu. Po zwolnieniu z TK prawnik został powołany do rady nadzorczej państwowej spółki. Od kwietnia pracuje w Ministerstwie Sprawiedliwości.