Kaliningrad. Milion mieszkańców jest uwięzionych w enklawie. Z frustracji dochodzi do dantejskich scen
Mieszkańcy Obwodu Kaliningradzkiego coraz dotkliwiej odczuwają sankcje nałożone na Rosję za rozpoczęcie wojny w Ukrainie. Po tym, jak polski konsulat zablokował wydawanie wiz, milion Rosjan zostało praktycznie uwięzionych na własnym terytorium. Samochodem nie wyjadą, bilety lotnicze podrożały dwukrotnie. Gubernator poprosił Moskwę, by uruchomić prom do Sankt Petersburga. Tyle że ponad 1000-kilometrowy rejs po Bałtyku trwałby aż 40 godzin.
- My, zwykli mieszkańcy Kaliningradu, martwimy się najbardziej. Co stanie się z dostawą produktów drogą lądową? Wygląda na to, że leki i żywność będą mogły być transportowane. To jest w porządku. Ale co z resztą? Wszystko kaput? Strach zgadywać, co będzie dalej - w ten sposób autor najbardziej popularnego na Telegramie kanału o Kaliningradzie komentuje piąty pakiet sankcji gospodarczych nałożonych na Rosję.
Wśród sankcji pojawił się zakaz prowadzenia działalności w UE dla rosyjskich i białoruskich przewoźników drogowych. Wyjątkiem są dostawy produktów spożywczych oraz pomoc humanitarna. To oznacza, że życie w Obwodzie Kaliningradzkim, enklawie graniczącej z Polską i Litwą, stanie się jeszcze droższe. Niedawno informowaliśmy, że władze miasteczka Gusiew rozdają mieszkańcom ziemię, aby mogli samodzielnie uprawiać kartofle i marchew.
- Mam nadzieję, że zdrowy rozsądek w Europie nie pozwoli na rozgrywanie gier wokół Kaliningradu. Myślę, że wielu rozumie, że to igranie z ogniem - komentował sprawę wiceminister spraw zagranicznych Rosji Aleksander Grushko.
Frustracja i dantejskie sceny. Klientka zdjęła majtki, wołała: "stop wojnie"
Są nowe doniesienia o trudach życia. Oburzenie mieszkańców wywołały winogrona, które w przeliczeniu na złotówki sprzedawane są po 55 zł za torebkę (w Polsce po około 10 zł).
Nadal trwa wykupowanie cukru ze sklepów. Cukier stał się tak pożądanym towarem, że wszedł na listę nagród konkursów i loterii. Jeden z kaliningradzkich portali przyznaje 200 kilogramów cukru nagrody za przesłanie najciekawszego filmu z wypadku drogowego lub innego newsa.
Kanał "Bursztynowy Kaliningrad" coraz częściej relacjonuje przejawy frustracji wywołanej wojennymi cenami. Na jednym z publikowanych nagrań klientka supermarketu kładzie przy kasie jedną kupioną rzecz. Następnie ściąga majtki i wypina się do kasjerki, krzycząc: "Nie wojnie!", "Pieprz... Rosję!". Stojąc z opuszczonymi spodniami, nagrywa do kamery telefonu pełną oburzenia przemowę. Gestem dłoni pokazuje, że ma pistolet przystawiony do głowy. - Już? To wszystko? Wygadałaś się - odpowiada ze spokojem kasjerka.
W innym nagraniu ze sklepu widać klientkę, która chybcikiem upycha w torebce kilka opakowań kawy. Ma to być dowód, że kradnie się przez drożyznę. Z kolei relacja o wybiciu szyb w aucie, którego właściciel namalował na drzwiach symbol Z, miałaby świadczyć, że w Kaliningradzie przybywa osób nieprzychylnie nastawionych do wojny. Według lokalnych sondaży Władimirowi Putinowi ufa 79 proc., a z tego większość ufa mu bezgranicznie. Autorzy "Bursztynowego Kaliningradu" kpią, że w rzeczowości notowania Putina są znacznie gorsze.
Milion Rosjan uwięzionych w enklawie. "Straszne upokorzenie"
W Kaliningradzie głośno już o kolejnej aferze. Po tym, jak Polska i Rosja wzajemnie wydaliły część dyplomatów, polski konsulat w Kaliningradzie wstrzymał wydawanie wiz. We wtorek pod konsulatem odbył się protest kilku lokalnych polityków. Protestowali przeciwko rosnącej w Polsce rusofobii i wstrzymaniu wydawania wiz.
- Dla Rosjan z Kaliningradu brak polskich wiz oznacza uwięzienie we własnej enklawie. Jest to dla nich straszne upokorzenie, nie brakuje tam ludzi mających pieniędzy i dotąd korzystających z uroków życia koło Europy. Podczas ferii każdy widział sznury rosyjskich aut jadących na narty do Zakopanego i dalej do Austrii lub Włoch. Na wakacje też podróżowali samochodami - mówi Wirtualnej Polsce Jerzy, przedsiębiorca zajmujący się handlem pomiędzy Polską a Obwodem Kaliningradzkim.
- Minister turystyki jeszcze w marcu zapowiedział, że 90 proc. mieszkańców obwodu musi zaplanować wakacje nad ich Bałtykiem, bo wyjazdy przez Polskę będą niedostępne. Na rosyjskim wybrzeżu buduje się dużo domów rekreacyjnych, ale te budowy pozostaną nieukończone. Worek cementu kosztuje już [red. równowartość] 50 zł, a wiadro gładzi szpachlowej ponad 300 zł - relacjonuje rozmówca.
Podkreśla, że drogowe granice z Obwodem Kaliningradzkim są praktycznie zablokowane. Polska nie wydaje wiz, a litewscy urzędnicy utrudniają przejazd do tego stopnia, że tworzą się wielokilometrowe kolejki aut. Bilety lotnicze z Kaliningradu są trudno dostępne, a zdrożały o 100 proc. ponieważ po zamknięciu europejskiej przestrzeni powietrznej samoloty muszą nadkładać drogi, omijając kraje bałtyckie.
ZOBACZ TAKŻE: "Rzeźnik Syrii" nowym dowódcą Rosjan. "Może dojść do jeszcze większej brutalizacji"
Blokada Kaliningradu? Gubernator prosi o promy
Rosjanie spodziewają się, że dojdzie do całkowitego zablokowania granic Obwodu Kaliningradzkiego. Gubernator Anton Alichanow poprosił rosyjskiego wicepremiera Dmitrija Czernyszenkę o pomoc w organizacji linii promowej, łączącej Bałtijsk z Sankt Petersburgiem. Napisał na Telegramie, że wkrótce jeden prom rozpocznie kursy. Zastrzegł, że gdyby Litwa i Polska całkiem zablokowały granicę, potrzebnych będzie sześć promów.
Jest tylko jedna niedogodność, rejs do "dużej Rosji" przez Bałtyk trwa 40 godzin. Kaliningradczycy nie mają wyboru i muszą zacisnąć zęby. - Teraz mieszkańcy Obwodu Kaliningradzkiego nie mają możliwości dotarcia własnymi samochodami na kontynent. Cóż, sama podróż morska jest jedną z opcji rekreacji - powiedział serwisowi Kaliningrad.ru Siergiej Kotenew, lokalny ekspert od połączeń morskich.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski