Kaliningrad. Mieszkańcy chcą do Rosji. Złość na postępowanie Litwy
Gubernator Kaliningradu Anton Alichanow tydzień temu ogłosił wolność podróżowania tranzytem przez Litwę do tzw. dużej Rosji. Jednak radość mieszkańców z powodu uwolnienia się od "blokady nieprzyjaznych krajów" okazała się przedwczesna. Zdaniem samych Rosjan warunki uzyskania wizy są poniżające. Trzeba pokazać "oryginał zaświadczenia o posiadaniu krewnych w Rosji". A nikt nie wie, co to za dokument.
Część mieszkańców obwodu kaliningradzkiego zamierzała przeczekać kryzysowo-wojenne czasy u swoich krewnych zamieszkujących tzw. dużą Rosję. Jak już informowaliśmy, w enklawie graniczącej z Polską i Litwą szaleje sklepowa drożyzna, samorządy i firmy rozdają obywatelom ziemię, aby mogli uprawiać własne ziemniaki oraz marchew. Z wielkimi nadziejami wyczekiwano decyzji o otwarciu granic.
17 maja gubernator Kaliningradu opublikował dekret rządu rosyjskiego dotyczący ruchu tranzytowego przez Litwę. Uzgodniono, że kraj ten będzie wystawiał specjalne wizy dla Rosjan podróżujących do kontynentalnej Rosji (polski MSZ nie zdecydował się na taki gest). Kiedy agencja Interfax i kaliningradzkie media ogłosiły, że "nie ma ograniczeń w podróżach", litewskie konsulaty opublikowały spis dokumentów wymaganych od podróżnego.
W przypadku podróży do krewnych w Rosji należy:
- wskazać powiązania rodzinne (matka, ojciec, syn, córka, brat, siostra, dziadek, babcia), imię i nazwisko oraz adres zamieszkania członka rodziny
- dostarczyć oryginał i kserokopię dokumentów potwierdzających więzy rodzinne
- przedstawić kserokopię stron paszportu ze zdjęciem i rejestracją określonego członka rodziny, aby udowodnić, że naprawdę mieszka w Federacji Rosyjskiej
Jeśli ktoś nie ma krewnych, ale chce przenieść się do mieszkania czy domu w Rosji, potrzebny jest "oryginał i kserokopie dokumentów dotyczących własności nieruchomości". Chcąc wyjechać do Rosji, nie można powołać się na cel turystyczny np. zwiedzanie mauzoleum Lenina itp.
Kaliningrad. Burza po stanowisku Litwy
Jak relacjonuje autor popularnego kanału na Telegramie "Bursztynowy Kaliningrad", sprawa wywołała powszechne oburzenie. "Rozumiecie, że aby wyjechać z Rosji do Rosji, musicie komuś coś udowodnić. Prędzej zobaczycie własne uszy niż litewską wizę tranzytową" - pisze.
"Jaki to jest dokument, który potwierdza, że moja babcia tam jest?", "Nie chcę, żeby Litwa zbierała informacje o moich krewnych!", "Jestem całkowicie zdezorientowana, co oni mają do decyzji naszych władz, nie pozwolą na wjazd?" - komentują na Telegramie rozgniewani mieszkańcy obwodu.
Okazuje się, że litewscy pogranicznicy skrupulatnie korzystają z przepisów. Na Telegramie pojawiła się relacja o Rosjaninie, który mając wizę Schengen, ale bez zaświadczenia o pokrewieństwie został zawrócony z przejścia granicznego w Sowiecku.
"Dla Rosjan to sprawa godności"
- Nie dziwią mnie te emocje. Rosjanie podchodzą do tej sprawy godnościowo, a brak możliwości swobodnego wyjazdu samochodem z obwodu kaliningradzkiego jest dla nich bardzo dużym problemem. Wiele osób nie stać na podróż samolotem, ponieważ bilety znacząco podrożały. Z kolei rejs promem do Sankt Petersburga trwa długo - mówi WP dr hab. Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Podkreśla, że obwód kaliningradzki, z racji odizolowanego położenia, najmocniej odczuwa działanie sankcji gospodarczych nałożonych na Rosję.
- Dodatkową motywacją do wyjazdu są teraz kolosalne braki w zaopatrzeniu sklepów. To się objawia nie tylko na rynku spożywczym, ale w różnych zaskakujących władze regionu branżach. Ostatnio słyszałem, że w obwodzie zabrakło zwykłego papieru do kserokopiarek i zdobycie ryzy papieru graniczy z cudem, a ceny są wygórowane - mówi dalej d hab. Krzysztof Żęgota.
Ostatnio bilety lotnicze z Kaliningradu do Rosji zdrożały z 1400 rubli (ok. 100 zł) przed wojną w Ukrainie do równowartości 400-1800 zł. Przyczyną jest zamknięcie europejskiej przestrzeni powietrznej. Samoloty muszą nadkładać drogi, omijając kraje bałtyckie. Dlatego Rosjanie naciskali w sprawie otwarcia granic lądowych.
Gubernator Alichanow od kilku tygodni wyrażał sprzeciw wobec utrudniania przez Polskę i Litwę lądowego ruchu tranzytowego do Rosji. Przekonywał, że oba kraje, wstępując do UE, zobowiązały się do uproszczenia procedur granicznych.
Czytaj też:
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski