"Kaczyński TV" bez inwestora. Nawet w PiS nie wierzą w pomysł prezesa

Nawet posłowie PiS nie wierzą w sukces zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o budowie dużej prawicowej telewizji – wynika z nieoficjalnych rozmów. Według źródeł WP PiS nie znalazło dotąd żadnego inwestora, a wewnętrzne szacunki mówią, że na start potrzeba nawet 500 mln złotych.

"Kaczyński TV" bez inwestora. Nawet w PiS nie wierzą w pomysł prezesa
"Kaczyński TV" bez inwestora. Nawet w PiS nie wierzą w pomysł prezesa
Źródło zdjęć: © East News | Jacek Dominski/REPORTER
Patryk Michalski

31.01.2024 | aktual.: 31.01.2024 11:32

- Uczynimy wszystko, żeby po pierwsze wygrać walkę o telewizję publiczną w Polsce, a po drugie stworzyć także prywatną dużą telewizję, która będzie wolna – ta sobotnia wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego w Lublinie wywołała konsternację na prawicy. Politycy PiS nieoficjalnie przyznają, że nic nie wiedzą o postępach w tworzeniu nowej telewizji. – Pomysł krążył od miesięcy, ale nie sądzę, by coś nowego wydarzyło się w tej sprawie – mówi jeden z naszych rozmówców. – Nie wróżę temu projektowi sukcesu – dodaje drugi.

Kolejny rozmówca zauważa, że słowa prezesa PiS nie spodobały się pracownikom Telewizji Republika, która pozostaje medialnym zapleczem partii. Kaczyński co prawda zastrzegł: "dzisiaj mamy Republikę", ale zamiast pochwał za oddanie, skupił się na słabościach i podkreślił, że "nie wszędzie dociera, no i ma bardzo niewielkie środki". Wypowiedzi prezesa PiS nie udało nam się znaleźć na stronie internetowej telewizji.

Według źródeł WP zapowiedź Jarosława Kaczyńskiego w partii jest postrzegana w kategorii "mrzonki", bo PiS nie znalazło dotąd inwestora, który chciałby spełnić plany prezesa PiS. Według osób, które znają kulisy rozmów, wewnętrzne wyliczenia mówią o konieczności zainwestowania nawet 500 mln zł na początek, a następnie kosztach rzędu 100 mln zł rocznie, o ile kanał miałby stanąć w szranki z konkurencją.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

PiS bez inwestorów

Na razie chętnych do inwestowania brak. Rozmówcy WP w PiS wskazują, że sam pomysł stworzenia "jakościowej telewizji o profilu prawicowym" mógłby być "udany, a nawet opłacalny", bo grupa konserwatywnych wyborców może być nie tylko zainteresowana informacjami, ale również rozrywką np. serialami, które byłby bliskie ich wartościom. Teraz trudno jednak sobie wyobrazić, że PiS w opozycji przekona inwestorów, skoro nie zrobiło tego przez osiem lat rządów.

Pieniądze to jednak niejedyny problem. Z ustaleń WP wynika, że PiS nie ma też chętnych osób do budowania nowej stacji. Jeszcze w grudniu władze PiS chciały, żeby w tej sprawie pomógł były prezes TVP Mateusz Matyszkowicz. Jednak notowania byłego prezesa TVP w PiS spadły, a on sam od nowego roku wycofał się w cień. Po tym jak dobrowolnie wpuścił do swojego gabinetu Tomasza Syguta wskazanego w grudniu na nowego prezesa TVP [obecnie dyrektor generalny TVP w likwidacji – red.], przez część polityków PiS jest nazywany "zdrajcą".

Nasi rozmówcy nie widzą więc większej przestrzeni do współpracy, ani chęci ze strony samego Matyszkowicza. – Ewentualnie przyjdzie na gotowe, ale nie sądzę, żeby chciał się poświęcić temu projektowi – mówi nam osoba, która zna kulisy negocjacji.

W PiS pojawiają się żarty o tym, że do nowej telewizji planowanej przez Kaczyńskiego mógłby wrócić Jacek Kurski. Nie wiadomo jednak, czy główny autor propagandy PiS w TVP sam by tego chciał. Nie odpowiedział na pytania przesłane przez WP. Taki – choćby hipotetyczny pomysł - nie podoba się wszystkim w PiS, bo, jak mówi jedno z naszych źródeł, "kurszczyzna musi wreszcie odejść". – Tak nachalna propaganda na pewno nie przysporzy nam wyborców – komentuje poseł PiS.

Suski: "Zero informacji"

Źródła WP zaangażowane w snucie planów o nowej konserwatywnej telewizji zwracają uwagę, że problemem w jej budowaniu jest samo podejście PiS do mediów. - Nie wiem, jak PiS sobie wyobraża, że znajdzie inwestora, który na telefon posłów PiS będzie naciskał na prezesa takiej stacji. Przecież to jest utopia – komentuje nasz rozmówca. To osoba przez lata związana z TVP, która z bliska obserwowała relacje pomiędzy władzami telewizji a najważniejszymi politykami PiS.

Według źródeł WP pomysł ogłoszony przez Jarosława Kaczyńskiego nie ma więc ani inwestora, ani chętnych do budowania stacji, ani nawet wiary własnej partii w powodzenie. Choć nikt nie chce powiedzieć tego Jarosławowi Kaczyńskiemu albo wyrazić krytyki pod nazwiskiem. Oficjalnie o sprawie mówi Marek Suski.

Poseł PiS twierdzi, że szczegóły muszą pozostać tajne. - W sytuacji, w jakiej jest Polska, a mamy antydemokratyczną władzę, podawanie jakichkolwiek informacji posłuży władzy do zniszczenia przedsięwzięcia w zarodku. Zatem zero informacji – komentuje w WP Suski.

PiS bojkotuje TVP

Mimo że politycy PiS nie widzą szans na szybkie uruchomienie nowego kanału informacyjnego, to jednocześnie sami pozbawiają się głosu w mediach publicznych. Jak dowiedziała się WP, władze PiS rekomendują, by ich politycy nie brali udziału w programach na żywo ani w TVP, ani w Polskim Radiu.

- To nie był zakaz, ale prośba – mówi nam jeden z posłów PiS. – Sugestia w tej sprawie jest jasna – informuje drugi. Ewentualna obecność w mediach publicznych powinna wiązać się z mówieniem głównie o "siłowym przejęciu", "nielegalnych władzach", "neo-TVP" i "neo-Polskim Radiu". Z tego powodu niektórzy politycy w nieoficjalnych rozmowach przekazują, że nie mają ochoty na powtarzanie takiego przekazu, dlatego odrzucają zaproszenia.

Szczególnie w przypadku Polskiego Radia odmowy dotyczą dziennikarzy, którzy pracowali przez wiele lat. W ostatnią sobotę w "Śniadaniu w Trójce" nie pojawił się nikt z PiS. - Zapraszaliśmy, ale państwo nie znaleźli dla nas czasu ani woli, żeby do nas przyjść. Będziemy zapraszać jak zwykle, jak do tej pory – poinformowała prowadząca program Beata Michniewicz.

Kaczyński dał przykład

To niejedyna taka sytuacja, w ostatnich tygodniach kilkunastu polityków PiS odrzuciło zaproszenia do radiowej Jedynki, informacyjnej stacji PR24 oraz do TVP i TVP Info. – Na razie to obowiązująca strategia – mówi nasze źródło w PiS. Jako przykład wskazuje zachowanie Jarosława Kaczyńskiego wobec dziennikarza "Panoramy" TVP 2 na konferencji prasowej.

- Proszę pana, Telewizja Polska jest w tej chwili w sposób przestępczy opanowana. Ja z nią nie rozmawiam – stwierdził prezes PiS w piątek. Kilka godzin wcześniej Jarosław Kaczyński na sejmowym korytarzu po opuszczeniu sali obrad odpowiadał na pytania dziennikarza tej samej redakcji.

W odpowiedzi na pytanie dziennikarza TVP Jarosław Kaczyński stwierdził, że w jego przekonaniu "Sejm, jeżeli nie uznaje Izby Kontroli Nadzwyczajnej, to po prostu w tej chwili nie istnieje. Jeżeli Sejm twierdzi, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej nie jest sądem, to wybory nie zostały potwierdzone, czyli Sejmu nie ma, a pan Hołownia nie jest marszałkiem Sejmu" – przekazał. Jeden z posłów PiS, z którym rozmawiamy, ma nadzieję, że z czasem strategia PiS się zmieni, szczególnie na czas kampanii samorządowej.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
pisJarosław Kaczyńskitelewizja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1096)