Kaczyński na Podkarpaciu. Chce tam budować "polską Bawarię"
Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki wzięli udział w konwencji PiS na Podkarpaciu. - My bardzo nie lubimy słowa "niemożliwe", bo wiemy, że bardzo często słowo pada z ust ludzi złej woli - mówił Kaczyński. I stwierdził, że na Podkarpaciu mogłaby powstać "polska Bawaria".
Podkarpacie jest dla PiS regionem szczególnym. To tutaj partia Jarosława Kaczyńskiego uzyskuje zwykle jeden z wyższych wyników w skali kraju. Prezes PiS i premier spotkali się ze swoimi wyborcami i lokalnymi działaczami w Jesionce k. Rzeszowa.
Bawaria na Podkarpaciu
Jarosław Kaczyński przez sporą część swojego przemówienia snuł plany, jak mogłoby wyglądać Podkarpacie. - Jesteśmy realistami, wiemy, że są rzeczy niemożliwe. Wiemy, że nie możemy obiecać, że my tutaj stworzymy coś na kształt bardzo bogatych państw, tych małych bardzo bogatych państw w Zatoce Perskiej, że coś takiego jest poza możliwościami - mówił prezes PiS.
Podkreślał jednak, że bardzo nie lubi słowa "niemożliwe". - Wiemy, że bardzo często to słowo pada z ust ludzi złej woli, a także zwykłych leni i niedołęgów - zaznaczył. - Myśmy nie jeden raz udowodnili, że to, o czym mówiono, że jest niemożliwe, okazało się możliwe. Weźmy takie najprostsze przykłady: 500+, obniżenie wieku emerytalnego.
Dlatego, zdaniem prezesa PiS, choć nie da się zbudować Dubaju na Podkarpaciu, to jednak można spróbować zbudować Bawarię. - Nie będziemy budowali kilometrowej wysokości gmachów. Ale zadałem sobie takie pytanie: czy nie dałoby się tutaj, na tej ziemi, na ziemiach pogranicznych wobec Podkarpacia, tych najbliższych, zbudować polskiej Bawarii - oznajmił.
Następnie tłumaczył, że Bawaria była przed wojną jedną z najbiedniejszych części Niemiec, a teraz jest jedną z tych najbogatszych. Zaś do Podkarpacia upodabnia ją przywiązanie do katolickich wartości. - Przecież zasoby kulturowe - te wynikające z religii, z przywiązania do tradycji - to są zasoby ogromnie istotne. To są zasoby, w oparciu o które można naprawdę zbudować bardzo wiele - podkreślał.
Wymieniał również rzeczy, które miałyby pomóc w realizacji tego planu. Np. rozbudowę infrastruktury drogowej i kolejowej. - Przecież przy współpracy między samorządami a władzą rządową to można zrobić - zauważył.
Jarosław Kaczyński opowiadał również o celach, jakie jego partia stawia sobie w polityce ogólnokrajowej. - Mamy przecież wielki cel. Tym wielkim celem jest doprowadzenie do tego, by Polska, nasza ojczyzna stała się krajem, pod względem rozwoju ekonomicznego poziomu życia, równym naszym sąsiadom na zachód od naszych granic. Ale jednocześnie żeby zachowała swoją tożsamość, wartości, wiarę, czyli swoją wolność - głosił.
"Opozycja to są takie perekińczyki"
Premier Mateusz Morawiecki krytykował z mównicy polityków opozycji. Określił ich mianem "perekińczyków" i tłumaczył, co jego zdaniem to oznacza. - Perekińczyk to taki człowiek, który tak bardzo przewrotnie i obłudnie podchodzi do rzeczywistości. Opozycja, liderzy opozycji to są takie perekińczyki - oznajmił.
- Jak byli w opozycji, to mówili: na te programy społeczne absolutnie nie ma pieniędzy, jesteśmy za biednymi. Podwyższali podatki i pozwalali hulać mafiom VAT-owskim po naszej ojczyźnie, a dzisiaj mówią, że oni jeszcze dołożą do tych programów społecznych. To właśnie perekińczyk - kontynuował - A my chcemy iść drogą Lecha Kaczyńskiego, który w 2005 roku, przed Zgromadzeniem Narodowym powiedział, że musimy odbudowywać nasze państwo w oparciu o ideę solidarności, sprawiedliwości i uczciwości. To źródła naszej siły
Następnie podkreślał, że PiS jest "partią polską". - Mam też taką głęboką ekumeniczną nadzieję, że i inne partie będą partiami polskimi, że będą szły w ślady naprawy RP. Tamtych naszych wielkich przodków, ale też nas, skromnych naśladowców, patriotycznych współczesnych czasów, którzy w ramach możliwości, potykając się, popełniając na pewno błędy, staramy się naprawiać RP w sposób realny, jak najbardziej widoczny - skwitował.